Jeszcze przed świętami koalicja rządząca może zyskać szanse na zdobycie większości w Trybunale Konstytucyjnym. Dziś, zamiast 15 wymaganych przez konstytucję, zasiada w nim już tylko 10 sędziów, powołanych głosami PiS. Koalicji do większości więc jeszcze daleko, poważnie mogą to jednak zmienić już najbliższe tygodnie.
- Więcej informacji z Polski i ze świata znajdziesz na stronie głównej RMF24.pl.
Trybunał Konstytucyjny powinien liczyć 15 sędziów. Cztery miejsca, na które rządzący nie wybrali w tym czasie nikogo, były wolne od kilku miesięcy. Koalicjanci kilkukrotnie odrzucali już proponowane na wolne miejsca kandydatury klubu parlamentarnego PiS, Marka Asta i prof. Artura Kotowskiego, sami nie zgłaszali jednak żadnych.
Piątkowe przejście w stan spoczynku sędzi Krystyny Pawłowicz zwolniło kolejne, piąte wolne miejsce. Z kolei 20 grudnia w stan spoczynku przejdzie sędzia Michał Warciński, którego dziewięcioletnia kadencja dobiega wtedy końca.
Wolnych będzie więc wtedy już 6 z 15 miejsc. To jednak jeszcze nie większość.
Już 18 grudnia ma jednak zapaść wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który prawdopodobnie poważnie zakwestionuje działania TK w obecnym składzie. Orzeczenie zapadnie w sprawie wniosku Komisji Europejskiej, zarzucającej Polsce uchybienie zobowiązaniom państwa członkowskiego przez wydanie sprzecznych z jej prawem wyroków i to w niewłaściwym składzie.
TSUE niemal na pewno wykluczy też orzekanie w nim sędziów wybranych na zajęte wcześniej miejsca. Takich tzw. sędziów-dublerów jest dziś w TK jeszcze dwóch - to Jarosław Wyrembak i Justyn Piskorski.
Spodziewane orzeczenie, jeśli pójdzie śladem ogłoszonej w marcu opinii Rzecznika Generalnego TSUE, będzie oznaczało dla Polski konieczność dokonania w TK zmian pod rygorem kar finansowych za niezastosowanie się do wyroku.
Jeśli koalicja rządząca wykorzysta spodziewany wyrok, to prawdopodobnie spróbuje obsadzić nie tylko 6, ale od razu większość, bo 8 z 15 miejsc w Trybunale Konstytucyjnym. To - po pierwsze - pozwoli odblokować prace TK, który, licząc mniej niż 11 sędziów, traci możliwość orzekania w najważniejszych sprawach, wymagających tzw. pełnego składu. Według ustawy oznacza to nie mniej niż 11 sędziów.
Po drugie, w oczywisty sposób zmieni się wewnętrzna sytuacja w TK, a po trzecie - spodziewanie posiadanie większości znacznie ułatwi przekonywanie do kandydowania do TK osób, które dotąd nie zgadzały się na odgrywanie roli "kwiatka do kożucha", czyli mniejszości w TK, zdominowanym przez sędziów wybranych głosami posłów PiS.
Liczenie na opisany powyżej przebieg wydarzeń wyjaśnia dziwaczne unikanie podjęcia sprawy wakatów w TK przez koalicję rządzącą. Przed miesiącem, 5 listopada, upłynął termin zgłaszania kandydatów na jedno zwalniające się, a 20 listopada na cztery już wolne stanowiska sędziowskie.
Koalicja mimo zdolności do powołania sędziów i zapowiadania przez liderów, że wakaty powinny być zapełnione, nie zgłosiła wtedy nikogo. Realną perspektywą staje się jednak uzyskanie ośmiu miejsc w TK w najbliższych miesiącach, a łącznie 10 do końca kadencji Sejmu.
Wyrok TSUE, który zostanie ogłoszony w Luksemburgu 18 grudnia o godz. 9:30, może przełamać tę bezczynność. Jak i kiedy rządzący zdecydują się to zrobić, prawdopodobnie zostanie ustalone na początku przyszłego roku.