​Zwolniony w sobotę wraz z grupą ponad stu więźniów politycznych białoruski obrońca praw człowieka i laureat Pokojowej Nagrody Nobla Aleś Bialacki przyznał, że reżim bezskutecznie namawiał go, aby podpisał prośbę o ułaskawienie do białoruskiego dyktatora Alaksandra Łukaszenki. Wśród osób, które opuściły więzienie zabrakło polskiego dziennikarza Andrzeja Poczobuta.

REKLAMA

  • Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata znajdziesz na RMF24.pl.

Bialacki, który został deportowany na Litwę, znalazł się w sobotę w ambasadzie Stanów Zjednoczonych w Wilnie. Następnie wyszedł - owinięty w biało-czerwono-białą flagę - do ludzi, którzy zgromadzili się przed budynkiem placówki.

"Wtedy zrozumiałem, że wychodzę na wolność"

W rozmowie z dziennikarzami relacjonował, że rozbudzono go w sobotę o godz. 4 nad ranem w więzieniu i kazano zabrać wszystkie rzeczy. Wówczas - jak przyznał - zrozumiał, że wychodzi na wolność.

Obrońca praw człowieka powiedział, że po zwolnieniu w czerwcu Siarhieja Cichanouskiego, a następnie uwolnieniu we wrześniu ponad 50 więźniów politycznych na podstawie umowy między Waszyngtonem a Mińskiem spodziewał się dalszych zwolnień.

Bialacki: Reżim namawiał mnie, ale tego nie zrobiłem

Bialacki przyznał też, że namawiano go, aby podpisał prośbę o ułaskawienie, ale tego nie zrobił. Wezwał również do uwolnienia wszystkich więźniów politycznych na Białorusi.

Laureat pokojowego Nobla z 2022 roku podkreślił w wypowiedzi dla telewizji Biełsat, że była to nagroda "dla wszystkich białoruskich aktywistów i białoruskiego narodu, który walczył za demokrację i prawa człowieka na Białorusi".

Jak dodał, po czterech i pół roku w więzieniu "uczucie bycia na wolności nie jest jeszcze do końca zrozumiałe". Dla mnie uwolnienie oznacza spotkanie z rodziną, przyjaciółmi i kontynuację pracy jako obrońca praw człowieka - podkreślił Bialacki.

"Never give up" (Nigdy się nie poddawaj) - dodał po angielsku.

Poczobut pozostaje w więzieniu. "Odmówił ułaskawienia"

Bialacki został w sobotę przymusowo deportowany na Litwę. Ambasada USA w Wilnie poinformowała, że był on w grupie dziewięciu osób, które trafiły do tego kraju. Na kanale Telegram centrum "Wiasna" podało, że 114 uwolnionych osób zostało deportowanych do Ukrainy, wśród nich 104 Białorusinów.

W sumie w sobotę uwolnione zostały przez władze w Mińsku, na mocy umowy z USA, 123 osoby, w tym także obywatele Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Litwy, Łotwy, Australii, Japonii, pięciu obywateli Ukrainy, a także obywatel Polski Roman Gałuza. Wśród zwolnionych nie ma jednak zasłużonego na rzecz polskiej mniejszości na Białorusi dziennikarza Andrzeja Poczobuta, co potwierdził polski MSZ. Mieszkająca we Włoszech białoruska działaczka opozycyjna Julia Juchno poinformowała, że dziennikarz odmówił ułaskawienia i dlatego nie znalazł się na liście osób uwolnionych przez reżim Łukaszenki.