Bogdan Bartnikowski, pseudonim "Mały" 1 sierpnia 1944 roku miał 12 lat. Był łącznikiem oddziałów na Ochocie. "Miałem 12 i pół" - poprawia mnie pan Bogdan z uśmiechem. "To pół było niezwykle ważne w tym wieku" - dodaje. W Powstaniu Warszawskim stracił ojca. A 11 dni po wybuchu niepodległościowego zrywu razem z matką został wywieziony do niemieckiego obozu Auschwitz-Birkenau.

REKLAMA

Pamiętam, że tego dnia w Warszawie była piękna pogoda, ale na Ochocie przeszła dość krótka, intensywna burza - wspomina dzień wybuchu Powstania. Poprosiliśmy Powstańców Warszawskich, by wrócili pamięcią do 1 sierpnia 1944 roku. I opowiedzieli nam o wyjątkowym dla nich miejscu związanym z tamtym czasem.

Pan Bogdan wspomina prowizoryczny szpital na rogu Kaliskiej i Joteyki na warszawskiej Ochocie. Trafili do niego lekarze i pielęgniarki, którzy mieszkali w okolicznych domach.

Nie mieli niczego. Pełna prowizorka. A już zaczęli pojawiać się pierwsi ranni - opowiada pan Bogdan. Nie mieli ani materacy, ani pościeli, ani środków opatrunkowych, potrzebne były bandaże, podstawowe lekarstwa - dodaje. To było zadanie dla takich smyków jak ja. Trzeba było biegać po piwnicach i domach, i prosić ludzi, by dawali to, co mieli na potrzeby tego szpitala (...) lekarstwa, koce, pościel, środki do opatrywania ran - wspomina Bogdan Bartnikowski.

Potem na Ochocie pojawiła się Rosyjska Wyzwoleńcza Armia Ludowa. RONA to była kolaboracyjna formacja zbrojna złożona z Rosjan w służbie niemieckiej. Po kilku dniach walk nie mieliśmy już możliwości utrzymania tego terenu. Nie daliśmy rady już się dłużej bronić - dodaje mój rozmówca.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

"To był wielki zryw młodzieży, która marzyła o wolności". Rozmowa z Bogdanem Bartnikowskim ps. Mały

Mój udział w Powstaniu Warszawskim był na miarę mojego wieku i moich dziecięcych możliwości - mówi w RMF FM Bogdan Bartnikowski. W nocy z 11 na 12 sierpnia 1944 roku trafił do Auschwitz Birkenau. Był w pierwszym transporcie ludności cywilnej Warszawy.

Po wojnie wrócił z matką do Warszawy. Pracował jako dziennikarz. Jest autorem książek "Dzieciństwo w pasiakach", Powroty do Auschwitz", "Daleka droga", "Powrót nad Wisłę", "Dni długie jak lata" o losach polskich dzieci w latach wojny.

Z pytań, które mi zadają młodzi ludzie o Powstanie Warszawskie, wynika, że mają o nim dużą wiedzę. Ale chcą wiedzieć jeszcze więcej - mówi pan Bogdan. W Powstaniu ginęli bardzo młodzi ludzie. (...) To był wielki zryw młodzieży, która marzyła o Polsce i o wolności. Gdy tylko nadarzyła się okazja, poderwała się do walki - mówi w RMF FM Bogdan Bartnikowski.