Szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, pułkownik Rafał Syrysko, stanowczo zaprzeczył oskarżeniom o zaangażowanie służby w bieżącą kampanię wyborczą. Tymczasem posłowie PiS zarzucają służbom i politykom PO atak na kandydata popieranego przez ich partię.
W świetle rosnących spekulacji dotyczących możliwej roli Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w kampanii prezydenckiej, pułkownik Rafał Syrysko wydał oświadczenie, w którym kategorycznie zaprzeczył takim działaniom. "W odniesieniu do przekazywanych przez niektóre media nieprawdziwych informacji na temat zaangażowania Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w przebieg trwającej kampanii prezydenckiej, oświadczam, że - wbrew powielanym insynuacjom - ABW na żadnym etapie i w żadnej formie nie angażowała się i nie angażuje w przebieg kampanii wyborczej po stronie bądź przeciw któremukolwiek z kandydatów" - podkreślił szef ABW.
W ubiegłym tygodniu Onet napisał, że kandydat na prezydenta popierany przez PiS Karol Nawrocki - wbrew deklaracjom zaprezentowanym w debacie - jest właścicielem dwóch mieszkań, a nie jednego. Poza mieszkaniem, w którym mieszka wraz z rodziną, posiada również kawalerkę w Gdańsku.
Portal podał, że w 2017 roku Jerzy Ż. - dawny właściciel kawalerki - przekazał ją rodzinie Nawrockich w zamian za opiekę i utrzymanie, czyli na zasadzie umowy dożywocia. Jak przekazał Onet, Nawrocki obecnie nie opiekuje się Jerzym Ż., który został umieszczony w jednym z państwowych DPS-ów w Gdańsku.
Już w poniedziałek rzeczniczka sztabu Karola Nawrockiego Ewa Wierzbicki wydała oświadczenie, w którym stwierdziła, że Jerzy Ż. to sąsiad szefa IPN, któremu ten od dawna pomagał i to rzekomo Karol Nawrocki przekazał mężczyźnie pieniądze na wykup lokalu, który miał trafić do kandydata na prezydenta w zamian za udzieloną pomoc. Wierzbicki podkreśliła, że Nawrocki nigdy w lokalu nie mieszkał, nie wynajmował go i nie czerpał żadnych korzyści majątkowych z tego tytułu. Choć opłaty za mieszkanie uiszcza Nawrocki, dysponentem lokum jest pan Jerzy.
"Kontakt z Panem Jerzym urwał się w grudniu 2024 roku. (...) Karol Nawrocki próbował odnaleźć go poprzez sąsiadów i znajomych, jednak bezskutecznie" - napisała rzeczniczka Nawrockiego w oświadczeniu na X.
Przypomnijmy, że w trakcie debaty kandydatów na prezydenta Karol Nawrocki, odpowiadając na pytania Magdaleny Biejat dotyczące wprowadzenia podatku katastralnego, powiedział: Mówię w imieniu Polek i Polaków zwykłych, takich jak ja, którzy mają jedno mieszkanie.
W świetle publikacji Onetu, świadczącym o tym, że Nawrocki posiada jednak więcej niż jedno mieszkanie, słowa kandydata popieranego przez PiS zostały wykorzystane przez jego przeciwników politycznych. Politycy Prawa i Sprawiedliwości dostrzegają jednak tutaj drugie dno, oskarżając aparat państwa o wykorzystywanie służb w celu eliminowania politycznej konkurencji. Rzecz w tym, że Nawrocki w sensie prawnym nie zataił informacji o posiadaniu drugiego mieszkania, wpisując je do oświadczenia majątkowego w IPN. Ten dokument jednak nie został upubliczniony, a posłowie PiS uważają, że Onet pozyskał te informacje dzięki interwencji służb.
W poniedziałek parlamentarzyści PiS, Andrzej Śliwka i Anna Gembicka, udali się z kontrolą poselską do biura ministra koordynatora służb specjalnych Tomasza Siemoniaka. Swoją decyzję umotywowali właśnie tym, że w ich opinii "służby we współpracy z politykami PO" atakują Karola Nawrockiego. Zdaniem Gembickiej "informacje z ankiety bezpieczeństwa" zostały wykorzystane przez "dziennikarzy polskojęzycznych mediów z kapitałem niemieckim".
Ankietę bezpieczeństwa wypełnia się m.in. w celu uzyskania poświadczenia bezpieczeństwa, które jest wymagane na niektórych stanowiskach. Przed jego uzyskaniem prowadzone jest postępowanie sprawdzające: zwykłe, poszerzone lub specjalne. Dwa ostatnie mogą być prowadzone tylko przez ABW lub SKW.