Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oświadczył, że Rosja nie zaprzestaje ataków na ukraińskie miasta i regiony nawet w dniu zaplanowanego spotkania Donalda Trumpa i Władimira Putina na Alasce. "W dniu negocjacji oni także zabijają" – podkreślił ukraiński przywódca. To nie koniec złych wieści dla Kijowa, bo w delegacji Donalda Trumpa nie znalazło się miejsce dla głównego sojusznika Ukraińców w administracji Białego Domu - Keitha Kellogga.

REKLAMA

W swoim piątkowym wystąpieniu Wołodymyr Zełenski poinformował, że otrzymuje raporty od wywiadu i dyplomatów dotyczące przygotowań do spotkania Trumpa i Putina na Alasce oraz o działaniach Rosji na froncie. Prezydent podkreślił, że mimo rozmów na najwyższym szczeblu, Rosjanie kontynuują zmasowane ataki na Ukrainę.

Według Zełenskiego, w ostatnich godzinach rosyjskie wojska uderzyły m.in. w centralny rynek w Sumach, a także w miasta i zakłady przemysłowe w obwodzie dniepropietrowskim.

Ataki odnotowano również w Zaporożu, obwodzie chersońskim i donieckim. "Wojna trwa. Trwa właśnie dlatego, że nie ma nie tylko rozkazu, ale nawet sygnałów z Moskwy o gotowości zakończenia tej wojny" - zaznaczył prezydent.

Zełenski podkreślił, że nawet w dniu negocjacji Rosjanie nie przerywają działań zbrojnych, co - jego zdaniem - wiele mówi o ich intencjach.

"Wczoraj rozmawialiśmy ze Stanami Zjednoczonymi i Europejczykami o tym, co rzeczywiście można zadziałać. Wszyscy potrzebują uczciwego zakończenia wojny. Ukraina jest gotowa pracować maksymalnie produktywnie, by zakończyć konflikt. Liczymy na silną postawę Ameryki. Wszystko będzie od tego zależeć - Rosjanie liczą się tylko z siłą" - powiedział Zełenski.

Specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy nie poleciał na Alaskę przez stanowisko Rosji

Keith Kellogg, specjalny przedstawiciel prezydenta USA ds. Ukrainy, nie dołączył do amerykańskiej delegacji udającej się na Alaskę na szczyt Donalda Trumpa z Władimirem Putinem. Powodem była niechęć strony rosyjskiej do jego obecności - informuje CNN, powołując się na źródła w administracji Trumpa.

Według rozmówców CNN, Rosjanie postrzegają Kellogga jako zwolennika Ukrainy, co mogłoby (głównie według Moskwy) uczynić jego udział w rozmowach "kontrproduktywnym". W związku z tym Kellogg nie poleciał na Alaskę, choć - jak podkreślają amerykańscy urzędnicy - przekazał całą zebraną wiedzę prezydentowi Trumpowi oraz sekretarzowi stanu Marco Rubio.

Administracja USA zapewnia, że nieobecność Kellogga nie wpłynie znacząco na przebieg rozmów. Jeden z urzędników zaznaczył, że Marco Rubio nie jest postrzegany jako polityk łagodny wobec Rosji, przypominając jego wcześniejsze wypowiedzi, w których nazywał Władimira Putina zbrodniarzem wojennym.

Zaniepokojenie brakiem Kellogga w delegacji wyrazili natomiast europejscy partnerzy. Jeden z europejskich dyplomatów stwierdził w rozmowie z amerykańską stacją, że jego nieobecność to strata, ponieważ Kellogg najlepiej rozumie, na jakie ustępstwa może być gotowa Ukraina w ramach ewentualnego porozumienia.

Według źródeł CNN, Kellogg prawdopodobnie zostanie włączony do przyszłych delegacji na kolejne ewentualne spotkania USA, Rosji i Ukrainy. Wcześniej rzecznik Kremla przekazał, że możliwość takiego spotkania jest uzależniona od wyniku dzisiejszych rozmów Trumpa z Putinem.

Donald Trump już udał się na Alaskę, gdzie w drodze odbył pierwszą rozmowę telefoniczną z Aleksandrem Łukaszenką. W rozmowie z mediami na pokładzie samolotu Trump podkreślił, że nie będzie negocjował w imieniu Ukrainy kwestii terytorialnych.