Kandydat Lewicy na prezydenta Robert Biedroń deklarował na sobotniej konwencji wyborczej, że jest w polityce dla zmiany. Upominał się m.in. o prawa kobiet, pracowników i lokatorów-ofiar "dzikiej reprywatyzacji" w Warszawie. Mówił też emeryturach dla służb mundurowych.

REKLAMA

Podczas konwencji kandydata Lewicy wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka i Monika Fiugajska z Przedwiośnia, czyli młodzieżówki partii Biedronia, przedstawiły filary jego programu. To:

- mieszkanie dla każdego,

- tablet dla każdego ucznia,

- równość małżeńska dla wszystkich,

- bezpieczne przerywanie ciąży,

- kasy fiskalne dla księży i likwidacja funduszu kościelnego.

Biedroń na konwencji podkreślał natomiast, że Lewica jest z ludźmi m.in. z pracownikami na umowach cywilnoprawnych, pracownikami budżetówki, w tym z nauczycielami, którzy - jak określił to kandydat - "są na wiecznym wolontariacie", z młodymi ludźmi, którzy spłacają kredyty, z emerytami, "których ćwierć miliona żyje za mniej 1000 zł miesięcznie", ale także emerytami mundurowymi, którym - jak mówił - "prawica spod znaku PO i PiS sukcesywnie i bezprawnie odbierała środki do życia i co chyba najważniejsze - odbiera im honor polskiego munduru".

Mówił także o tym, że Lewica stoi po stronie kobiet walczących o równe prawa. Jesteśmy z osobami LGBT, którym obecny prezydent odbiera człowieczeństwo - powiedział Biedroń, co spotkało się z odpowiedzią z sali: "Duda przeproś".

"Będę silnym prezydentem silnego społeczeństwa"

Gdziekolwiek dzieje się dzisiaj niesprawiedliwość, gdziekolwiek nieszanowane są czyjeś prawa, gdzie komuś odbiera się prawo do szczęścia i możliwość realizowania potencjału, swoich marzeń i nadziei - tam wszędzie jest Lewica, tam jest miejsce Lewicy i silnego prezydenta RP i takim będę prezydentem - podkreślał. Bez solidarności nie będzie wspólnoty, bez wspólnoty nie ma silnego państwa. Silny prezydent słabego państwa to słaby prezydent, dlatego będę silnym prezydentem silnego społeczeństwa - dodał. Siła państwa tkwi we wspólnocie - wspólnocie ludzi różnych, ale równie ważnych - mówił.

Podkreślał też, że "postępowej Polski jeszcze nie ma". Rządząca od lat nami prawica nie potrafi jej zbudować i nigdy jej nie zbuduje, bo prawica nigdy nie stworzy dobrego państwa, państwa dla zwykłego człowieka - mówił.

Dziś oczywiście nasze lewicowe postulaty są na ustach praktycznie wszystkich kontrkandydatów, ale jesteśmy na lewicy do tego przyzwyczajeni. Tak jest co wybory. Wszyscy politycy w Polsce są lewicowi dzień przed wyborami, a dzień po wyborach nie pamiętają co mówili. Nie dajmy się na to nabrać - powiedział Biedroń. Mówił także, że Lewica "zmienia rzeczywistość, spełnia marzenia i wyrównuje szanse". W tym kontekście wymienił m.in. "nowoczesne państwo dobrobytu", "politykę dla ludzi, nie dla partii", świeckie państwo, prawa pracownicze i stabilne miejsca pracy, "dobre usługi publiczne" - szpitale, szkoły i transport, zieloną energię - czyste powietrze i wodę, poszanowanie praw i wolności, a także "swobodę kochania kogo się chce i swobodę decydowania o swoim ciele".

I to jest Lewica. Nie łudźmy się, że o taką Polskę walczyć będzie prawica spod znaku PO czy PiS - powiedział Biedroń.

Przekonywał także, że wyborcy nie muszą wybierać między kandydatami prawicowymi i "mniejszym lub większym złem". Od jednych słyszeliśmy "zmień pracę, weź kredyt", od drugich słyszeliśmy: "proszę słuchać i nie przeszkadzać" - mówił.

"15 lat rządów prawicy to lata pogardy"

15 lat rządów prawicy to lata pogardy - stwierdził Biedroń. Andrzej Duda i jego partyjni koledzy używają języka z najczarniejszych kart z historii Europy i Polski. Odmawiali i odmawiają przez ostatnie lata innym człowieczeństwa, dzielili na lepszy i gorszy sort, wyśmiewali prawa człowieka i obywateli, szczuli na ludzi - mówił. Nie mniej groźna jest pogarda obojętności, umywanie rąk, odwracanie głowy, wybieranie mniejszego zła, ciepła woda w kranie. Kiedy płonie świat, spokój jest przywilejem nielicznych, salonowych elit - dodał.

Zaznaczył przy tym, że on nie jest w polityce dla spokoju. Jestem w polityce dla zmiany - mówił Biedroń.

Odniósł się także do słów o powrocie do normalności. Nie było normalne to, że po latach długiej służby dla niepodległej Polski odebrano mundurowym ich prawo do godnej emerytury. Nie było normalne to, że w samym centrum Polski, w stolicy naszego kraju lokatorzy padali ofiarą dzikiej reprywatyzacji. Nie było normalne to, że walcząca odważnie i dzielnie o prawa lokatorów Jolanta Brzeska została spalona żywcem w lesie i przez bite dziewięć lat winni nie zostali ukarani - mówił.

Z normalnością nie ma też nic wspólnego świat, w którym kobiety muszą błagać lekarza o antykoncepcję - dodał. Normalnością nie jest kraj, w którym biskup z politykiem ręka w rękę decydują o macierzyństwie - to jest hańba - dodał.

Nienormalne jest, kiedy władza wysyła nauczycieli do pracy na truskawki, pielęgniarki na Zachód, a górników do pracy w samym środku epidemii. To nienormalne, żeby emerytka musiała wybierać między jedzeniem a lekami - bo na jedno i drugie jej po prostu nie stać. Nie jest normalne, żeby dwoje kochających się ludzi nie mogło w 2020 roku, w sercu Europy, w Rzeczypospolitej Polskiej wziąć ślubu i założyć rodziny, tylko dlatego, że są tej samej płci, a prezydent nazywa ich nienormalnością - mówił Biedroń.

Prezydent z Lewicy nigdy nie będzie klęczał przed żadnym innym prezydentem, nawet tym z dalekiego, zamorskiego imperium, bo jesteśmy dumnym państwem i będziemy mieli dumnego, silnego prezydenta, bo prezydent z Lewicy nie będzie biernie przyglądał się jak deptany jest honor żołnierza polskiego, na Lewicy wierzymy, że każdy ma prawo do bycia sobą, wszyscy jesteśmy różni, ale każda i każdy z nas jest równie ważny, wierzymy w dialog i współpracę, bo potrzebujemy go w czasach kryzysu - powiedział.

Biedroń przypomniał też swój plan odbudowy Polski, na który składa się budowa miliona mieszkań z tanimi czynszami, zielona transformacja i 2 mln paneli fotowoltaicznych, nowoczesnych szpitali w każdym powiecie, rozbudowa transportu publicznego. Racją stanu Polski - jak mówił Biedroń - jest odbudowa demokratyczna i wolna Ukraina i Białoruś.

Wybory prezydenckie odbędą się 28 czerwca.