Władze w Moskwie, z prezydentem Władimirem Putinem na czele, coraz głośniej wyrażają obawy przed powrotem do kraju setek tysięcy weteranów wojny przeciwko Ukrainie. Wśród nich znajduje się wielu groźnych kryminalistów, którzy otrzymali szansę na wolność w zamian za służbę na froncie. Eksperci ostrzegają, że sytuacja może wymknąć się spod kontroli i doprowadzić do powtórki z lat 90., kiedy po wojnie w Afganistanie Rosję ogarnęła fala przemocy i chaosu.

REKLAMA

"Bomba z opóźnionym zapłonem"

Według szacunków brytyjskiego eksperta Marka Galeottiego, do początku 2025 roku w wojnie przeciw Ukrainie wzięło udział ponad 1,5 miliona Rosjan. To znacznie więcej niż liczba weteranów dziewięcioletniej wojny ZSRR w Afganistanie. Zważywszy, że jest o wiele więcej żołnierzy, którzy brali udział w walkach na Ukrainie, niż weteranów dziewięcioletniej wojny ZSRR w Afganistanie, istnieje ryzyko, że Rosję czeka okres poważnych niepokojów - ocenia Galeotti.

Jak mówi, demobilizacja rosyjskich żołnierzy może się okazać jeszcze poważniejszą bombą z opóźnionym zapłonem.

Obawy te podzielają osoby zbliżone do Kremla, które podkreślają, że powrót tak dużej liczby żołnierzy, w tym skazanych przestępców, może stać się źródłem poważnych problemów społecznych. Putin boi się takich masowych powrotów również dlatego, że uważa, iż mogą stać się zarzewiem konfliktów i zdestabilizować polityczny ład, który zbudował - relacjonują rozmówcy agencji Reuters.

Kryminaliści na froncie i ich powrót do społeczeństwa

Wojna przeciwko Ukrainie różni się od poprzednich rosyjskich konfliktów nie tylko skalą, ale i strukturą uczestniczących w niej sił. Jak wynika z danych rosyjskich służb penitencjarnych, od 2022 roku na front wysłano od 120 do 180 tysięcy skazanych przestępców. To właśnie ta grupa budzi największe obawy władz i społeczeństwa.

Reuters za przykład podaje Azamata Iskalijewa, który po ułaskawieniu za zabójstwo żony został wysłany na front, a po powrocie zamordował swoją byłą partnerkę, bo odrzuciła jego zaloty. To pokazuje, jak poważne konsekwencje mogą mieć decyzje o angażowaniu kryminalistów w działania wojenne. Według niezależnego rosyjskiego magazynu Wiorstka, żołnierze wracający z frontu zamordowali w Rosji co najmniej 242 osoby, a kolejnych 227 zostało rannych.

Eksperci zwracają uwagę, że powrót weteranów to nie tylko kwestia bezpieczeństwa, ale także ogromne wyzwanie społeczne i ekonomiczne. Wielu z nich wróci z poważnymi problemami psychicznymi, inni będą sfrustrowani i rozczarowani warunkami życia w cywilu. Po ewentualnym zakończeniu wojny do kraju wrócą kryminaliści, a także ludzie sfrustrowani i zaburzeni. Inni staną się z czasem rozczarowani gorszymi zarobkami w cywilu - podkreślają analitycy.

Dla porównania, żołd rekruta z Moskwy wynosi rocznie równowartość 65 tysięcy dolarów, a sama premia za zaciągnięcie się do wojska to ekwiwalent 24 tysięcy dolarów, czyli niemal tyle, ile wynosi średnia roczna pensja w stolicy Rosji. Po powrocie do cywila wielu z nich może mieć trudności z odnalezieniem się w rzeczywistości, co dodatkowo zwiększa ryzyko wzrostu przestępczości i niepokojów społecznych.

Kreml szuka rozwiązań

W obliczu narastających zagrożeń, władze rosyjskie już teraz podejmują działania mające na celu "zagospodarowanie" weteranów. Według źródeł zbliżonych do Kremla, prezydent Putin nakazał opracowanie programów społecznych, które mają pomóc byłym żołnierzom odnaleźć się w nowej rzeczywistości. W planach jest m.in. angażowanie ich w działalność we władzach lokalnych czy organizacjach społecznych.

Putin nazywa weteranów "wojownikami" i "prawdziwą elitą", jednak eksperci nie mają złudzeń, że skala problemu może przerosnąć możliwości państwa. Gregory Feifer, autor książki o sowieckiej inwazji w Afganistanie, podkreśla, że wojna przeciw Ukrainie była znacznie bardziej krwawa niż operacja afgańska, gdzie zginęło około 15 tysięcy Rosjan. Powrót żołnierzy z frontu ukraińskiego grozi znaczenie większymi niepokojami społecznymi, niż fala przemocy z lat 90. - ostrzega Feifer.