Problemy z lotami nad Europą potrwają co najmniej kolejne 24 godziny - poinformowała lotnicza agencja Eurocontrol. W piątek nad Europą spodziewanych jest 11 tysięcy lotów. Wczoraj odbyło się 20 334 lotów, normalnie jest ich ok. 28 tysięcy.
W piątek rano sztokholmskie lotnisko Arlanda było wciąż zamknięte.
Równocześnie duńskie władze poinformowały, że przestrzeń lotnicza nad tym krajem pozostanie zamknięta do godz. 2 w nocy w sobotę.
Zamknięcie lotnisk zapowiedziała także Austria. Jak informuje agencja APA, późnym popołudniem lub wczesnym wieczorem zamknięte zostaną lotniska w Wiedniu, Salzburgu i Linzu, a później także lotniska na południu kraju.
Japońskie linie lotnicze odwołały około 20 lotów z Tokio do Paryża, Amsterdamu, Londynu, Mediolanu i Frankfurtu. Loty do Londynu i Frankfurtu odwołują także linie lotnicze z Australii i Nowej Zelandii. Pasażerowie pięciu lotów australijskich linii Qantas utknęli na lotniskach w Singapurze, Hongkongu i Bangkoku.
Przestrzeń powietrzna nad Holandią pozostanie zamknięta do odwołania - poinformowały władze tego kraju. Około dwóch tysięcy pasażerów musiało spędzić noc na lotnisku Amsterdam-Schiphol.
Co najmniej do jutra rana zamkniętych będzie 25 lotnisk we Francji.
Również chińskie państwowe linie lotnicze Air China odwołały lub opóźniły loty z Pekinu do Moskwy, Sztokholmu, Frankfurtu, Paryża i Londynu oraz z Szanghaju do Frankfurtu.
Według wulkanologa, na którego powołuje się agencja Reutersa, jeśli erupcja islandzkiego wulkanu Eyjafjoell będzie się przedłużała, popioły z niego mogą powodować utrudnienia w ruchu lotniczym nawet przez sześć miesięcy.