Prawo i Sprawiedliwość stawia ostateczne ultimatum koalicyjnemu ugrupowaniu Jarosława Gowina: albo poparcie wyborów kopertowych w maju, albo koniec Zjednoczonej Prawicy z ich udziałem. ​Za 6 dni powinniśmy wybrać prezydenta, z piątku na sobotę powinna rozpocząć się cisza wyborcza. Przez koronawirusa i późniejszy chaos prawny zafundowany przez rządzących, głosowanie 10 maja nie będzie jednak możliwe.

REKLAMA

Stronnicy Jarosława Gowina w nieoficjalnych rozmowach twierdzą, że wciąż mają większość, która jest w stanie zablokować wybory kopertowe w maju i są gotowi to zrobić. Dodają: "Nie jesteśmy niewolnikami PiS-u".

Wśród polityków Porozumienia jest jednak grupa gotowa przejść do PiS-u. Są też osoby, które chciałyby walczyć o przejęcie przywództwa, po to, żeby partia odzyskała swój satelicki - względem PiS-u - charakter.

W tej chwili najbardziej prawdopodobne jest, że Senat odrzuci ustawę o wyborach kopertowych jutro, a do kluczowego głosowania w Sejmie dojdzie najpóźniej w czwartek.

Scenariusz zakładający, że ustawa wprowadzająca wybory kopertowe w maju trafia do kosza, a przez to dochodzi do rozłamu obecnej większości rządzącej, jest wciąż prawdopodobny.

PiS grozi przeprowadzeniem przedterminowych wyborów parlamentarnych

Władze Prawa i Sprawiedliwości - w nieformalnych rozmowach - grożą przeprowadzeniem przedterminowych wyborów parlamentarnych, jeśli Sejm głosami posłów Porozumienia, odrzuci powszechne głosowanie korespondencyjne.

Władze klubów opozycyjnych deklarują jednak, że nie poprą ewentualnej uchwały o skróceniu kadencji Sejmu. Skrócenie kadencji Sejmu wymagałoby 307 głosów. Wszystko na to wskazuje, że nie ma tylu chętnych posłów.

Taki scenariusz zakłada też skrócenie kadencji Senatu, w którym sejmowa opozycja ma kruchą, ale jednak większość. Dlatego przyspieszone wybory nie są w interesie ani Koalicji Obywatelskiej, ani Lewicy, ani ludowców.

Posłowie Porozumienia traktują pomysł przeprowadzenia wcześniejszych wyborów jako element nacisku na ludzi Jarosława Gowina i element strategii Jarosława Kaczyńskiego, który chciałby przegłosowania wyborów kopertowych.

W przypadku porażki partii rządzącej, bardziej prawdopodobny jest rząd mniejszościowy.

Sobolewski: Jeśli zagłosują wbrew rekomendacji PIS, będą musieli opuścić nasz klub

Posłowie Porozumienia muszą mieć świadomość, że jeśli zagłosują w Sejmie wbrew rekomendacji Prawa i Sprawiedliwości - czyli za odrzuceniem ustawy dotyczącej głosowania korespondencyjnego - będą musieli opuścić nasz klub, a także Zjednoczoną Prawicę - oświadczył wczoraj w rozmowie z PAP szef Komitetu Wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski.

Liczymy jednak na to, że zarówno szef Porozumienia Jarosław Gowin jak i jego posłowie nie zapiszą się w historii jak poseł Władysław Siciński, który swoim liberum veto zerwał obrady Sejmu - dodał polityk PiS.

Wyjście Porozumienia ze Zjednoczonej Prawicy oznaczałoby, że PiS straci większości w Sejmie. Jesteśmy gotowi na każdy wariant - zaznaczył Sobolewski.

Dopytywany, czy w takiej sytuacji PiS będzie rozważało zarządzenie przedterminowych wyborów parlamentarnych, Sobolewski odparł: "wszystkie scenariusz są możliwe".

Kukiz o kuszeniu swoich posłów przez PiS

Kulisy "kuszenia" posłów opozycji ze swojego klubu parlamentarnego Paweł Kukiz opisał dziś na Facebooku. "Jarosław Kaczyński uparł się, żeby za wszelką cenę, nawet niezgodnie z prawem, bezpieczeństwem publicznym i zdrowym rozsądkiem, zrobić wybory prezydenckie w maju. I wysyła swoje popychadła, by korumpowały, kupowały albo zastraszały posłów" - stwierdził polityk. Jak twierdzi Kukiz, próbowano w ten sposób skusić Stanisława Żuka, Jarosława Sachajkę, Agnieszkę Ścigaj i Stanisława Tyszkę.