W ostatnich dniach kwarantanny będziemy mogli bez łamania prawa wyjechać z domu, by przeprowadzić ponowny test na koronawirusa. Te zmiany mają wejść w życie na przełomie tego i następnego tygodnia - poinformował resort zdrowia.

REKLAMA

Chodzi o to by sprawniej potwierdzać diagnozę u osób objętych obowiązkową izolacją. Osoba objęta kwarantanną ma dostać pozwolenie na dojechanie - przy zachowaniu środków ostrożności - własnym samochodem do punktu, w którym pobrane zostaną wymazy potrzebne do testu. Potem od razu wraca do domu i czeka na wynik. To wszystko miałoby odbywać się w okolicach 12. doby kwarantanny.

Do 14. doby będzie wynik. Jeśli taka osoba nie ma własnego transportu, wówczas taka wymazówka do niej wyjedzie - przekazał rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.

By to zorganizować potrzebne są zmiany w prawie, rozporządzenie ma pojawić się w tym tygodniu. Policja ma dostać informację, że dana osoba może opuścić miejsce kwarantanny by wykonać test, tak by nie groziły za to konsekwencje.

Obecnie w tego typu izolacji jest prawie 80 tysięcy osób. Ostatnio ta liczba się znacznie zmniejszyła. Według Andrusiewicza to efekt wyjścia z kwarantanny osób, które przed kilkoma tygodniami gremialnie wracały z zagranicy.

Kiedy kolejne luzowanie obostrzeń?

Podczas konferencji prasowej rzecznik MZ wypowiedział się też na temat roli resortu w podejmowaniu decyzji o luzowaniu obowiązujących w Polsce obostrzeń. Podkreślił, że po przeanalizowania danych z ubiegłego tygodnia, poniedziałku i wtorkowego poranka dowiemy się jak zmieniła się sytuacja w Polsce po wycofaniu niektórych ograniczeń wprowadzonych przez rząd.

Według rzecznika MZ, jeżeli "rzeczywiście liczba zakażeń będzie się utrzymywała na tym samym poziomie, co choćby notowanym w ubiegłym tygodniu, jest to rekomendacja do wprowadzania kolejnych poluzowań w tych obostrzeniach". O tym już będzie bezpośrednio informował sam premier na pewno wówczas na konferencji z ministrem zdrowia, który te rekomendacje medyczne z tego tytułu będzie wydawał - zastrzegł.

Andrusiewicz wyraził też opinię, że w naszym społeczeństwie nie ma "tak powszechnej transmisji" wirusa. Teraz te skale wzrostów (zakażeń - RMF FM )nie są tak duże. To są skale wzrostów, jak sami państwo obserwujecie, na granicy 340-370 i często występują tutaj zakażenia w DPS-ach, w zamkniętych ośrodkach opiekuńczo-leczniczych (...). Stąd też nie ma aż tak dużo ludzi kontaktu bezpośredniego z osobami zakażonymi. Stąd też niewiele osób przybywa.

Rzecznik MZ wyraził nadzieję, że "ten trend będzie się utrzymywał". Ale niczego nie możemy przesądzać - podkreślił.