Przywódca Kościoła katolickiego od stuleci wybierany jest w tajnym zgromadzeniu kardynałów-elektorów, zwanym konklawe. Temu wyjątkowemu wydarzeniu zawsze towarzyszy atmosfera całkowitej nieprzewidywalności, nieprzejrzystości i sekretu. Nie ma się zatem co dziwić, że tak bardzo interesuje nas to, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami Kaplicy Sykstyńskiej, choć to wszystko absolutnie nie pasuje do czasów, w których żyjemy.
Tradycja, ale też show, widowisko czy polityka - takimi słowami możemy określić konklawe, czyli ogólne zgromadzenie kardynałów-elektorów, którzy mają jeden cel - wybrać nowego przywódcę Kościoła katolickiego.
To bez wątpienia jedno z najbardziej spektakularnych i fascynujących wydarzeń we współczesnym świecie - nie tylko ze względu na wielowiekową tradycję i tajemniczość, czyli to, co naturalnie pobudza naszą wyobraźnię i domysły, ale też z powodu bardziej przyziemnych rzeczy, jak chociażby zapierającej dech w piersiach scenerii Kaplicy Sykstyńskiej. Bo to właśnie tam zamykani są kardynałowie-elektorzy do czasu, aż nie wybiorą papieża.
Teoretycznie każdy mężczyzna wyznania katolickiego może zostać papieżem. W praktyce jednak - jak to ma miejsce od stuleci - Ojciec Święty wybierany jest spośród i przez Kolegium Kardynałów. Choć obecnie na świecie jest ponad 250 kardynałów, to głosować mogą tylko kardynałowie-elektorzy - ci, którzy mają mniej niż 80 lat.
Początkowo informowano, że nowego zwierzchnika Kościoła katolickiego wybierze 135 kardynałów-elektorów, ale finalnie będzie ich nieco mniej - 133. Przyczyny nieobecności dwóch kardynałów-elektorów związane są z ich stanem zdrowia. Tym samym w wyborze papieża będzie uczestniczyć 133 dostojników, co i tak jest największą liczbą w historii. Wśród nich jest też Polaków: Stanisław Ryłko, Kazimierz Nycz, Konrad Krajewski i Grzegorz Ryś.
Konklawe, które wyłoni nowego Ojca Świętego po śmierci papieża Franciszka, rozpocznie się 7 maja. Data została ustalona 28 kwietnia podczas spotkania kardynałów za zamkniętymi drzwiami, pierwszego od pogrzebu 266. biskupa Rzymu.
Choć konklawe rozpocznie się 7 maja, to już dwa dni wcześniej - 5 maja - przysięgę na zachowanie tajemnicy konklawe złożą wszystkie osoby zaangażowane w jego przygotowanie i organizację. W tym gronie znajdą się nie tylko najwyżsi rangą dostojnicy Kościoła katolickiego, jak sekretarz Kolegium Kardynalskiego, ale i świeccy ludzie - obsługujący windy w Pałacu Apostolskim czy pracownicy stołówki.
Przed inauguracją konklawe, 7 maja o godz. 10:00, 133 kardynałów-elektorów z całego świata stawi się w Bazylice Świętego Piotra na mszy Pro eligendo Papa, czyli w intencji wyboru 267. papieża. Po południu purpuraci zgromadzą się w Kaplicy Paulińskiej, skąd przejdą do Kaplicy Sykstyńskiej, gdzie odśpiewają Hymn do Ducha Świętego (Veni Creator Spiritus).
Pierwszym punktem obrad jest złożenie przez kardynałów przysięgi zachowania tajemnicy. "Ja, (imię) kardynał (nazwisko), obiecuję, przyrzekam i przysięgam. Tak mi dopomóż Bóg i te Święte Ewangelie, których dotykam moją ręką" - taką formułkę wyrecytują wszyscy dostojnicy, według starszeństwa. Wysłuchają oni ponadto rozważań na temat znaczenia wyboru papieża.
Następnie Mistrz Papieskich Celebracji Liturgicznych wypowie słowa "Extra omnes", co po łacińsku oznacza "wszyscy na zewnątrz", po czym zamknie od wewnątrz Kaplicę Sykstyńską, w której pozostaną - wraz z nim - kardynałowie-elektorzy; oczywiście należy wziąć pod uwagę przerwy na posiłki i nocleg w Domu Świętej Marty.
Od tego momentu wszystkich katolików obowiązuje zakaz nawiązywania kontaktów z kardynałami-elektorami, a ich samych zakaz nawiązywania kontaktów z kimkolwiek (złamanie tych zakazów zagrożone jest ekskomuniką z mocy prawa). To ostatni raz, kiedy widzimy zgromadzonych na konklawe kardynałów-elektorów, zanim nie zostanie wybrany nowy papież.
Gdy drzwi Kaplicy Sykstyńskiej zostaną zamknięte, jeszcze tego dnia odbędzie się pierwsze głosowanie; w kolejnych dniach dwa głosowania będą się odbywać rano i dwa po południu.
Tak naprawdę trudno przewidzieć, jak długo potrwa konklawe. Jest jednak nadzieja, że nie długo, co zresztą wynika ze statystyk - w ciągu minionych ponad 100 lat żadne nie trwało dłużej niż pięć dni.
Każde konklawe trwa krócej niż to w Viterbo - podkreśla się ironicznie we włoskich mediach, które przywołują wybory papieża z XIII wieku. Te - według legendy - trwały ponad 1000 dni. Aby zmobilizować grupę około 20 kardynałów-elektorów do podjęcia decyzji, zirytowane władze podrzymskiego miasteczka zaczęły im racjonować wodę i jedzenie.
Właśnie te legendy, ale i wielka niewiadoma dotycząca wyniku głosowania, sprawiają, że konklawe jest obserwowanym przez cały świat wydarzeniem. Wyjątkowemu w oprawie wyborowi głowy Kościoła katolickiego towarzyszy atmosfera całkowitej nieprzewidywalności, nieprzejrzystości i sekretu, a to, kto ostatecznie pojawia się na balkonie Bazyliki Świętego Piotra, jest najczęściej zaskoczeniem.
W przypadku konklawe nie sprawdzają się sondaże, a wszelkie medialne spekulacje, dotyczące szans tzw. papabili, czyli faworytów, mają najczęściej sensacyjny charakter i bywają też swoistą listą życzeń. To nic innego, jak ranking tych, których pewne środowiska - kościelne i inne, w tym także media - chciałyby widzieć w roli biskupa Rzymu.
Wiemy, że Kościół jest targany fundamentalnymi sporami między zwolennikami konserwatyzmu i rzecznikami bardziej liberalnego podejścia do życia. Dlatego konklawe to też w pewnym sensie polityczna rozgrywka, której celem jest przeciągnięcie na swoją stronę jak największej liczby kardynałów-elektorów.
Konklawe absolutnie nie pasuje do świata, w którym żyjemy - pełnego kamer i smartfonów, w którym każda treść po kilku sekundach trafia do mediów społecznościowych. I właśnie dlatego dla wielu jest to tak fascynujące, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami Kaplicy Sykstyńskiej.