Są jedną nogą w domu, ale czekają na pierwsze zgrupowanie. To polscy piłkarze po amputacjach, którzy we wrześniu mieli wystartować w mistrzostwach Europy. Impreza stoi pod znakiem zapytania, ale federacja Amp Futbol Polska robi wszystko, by reprezentacja utrzymała w formę i w tym lub w przyszłym roku wystąpiła w europejskim czempionacie. Z prezesem federacji Mateuszem Widłakiem rozmawiał Paweł Pawłowski ze sportowej redakcji RMF FM.

REKLAMA

Paweł Pawłowski, RMF FM: Co dzieje się w Amp Futbolu w czasie pandemii koronawirusa?

Mateusz Widłak: Sytuacja zaskoczyła nas w ważnym dla nas momencie. Byliśmy w kluczowym momencie przygotowań do mistrzostw Europy, które we wrześniu miały odbyć się w Polsce, w Krakowie. To miało być wielkie święto Amp Futbolu. Miał to być kolejny krok w rozwoju dyscypliny. Mieliśmy też w planach dużo innych aktywności. Cały świat stanął i my też nie mogliśmy zrealizować swoich planów. Nie możemy spotykać się na treningach i zgrupowaniach. Odwołaliśmy turniej Ligi Mistrzów, który miał odbyć się w Polsce w Bielsku-Białej. Przenieśliśmy też turniej Amp Futbol Cup, na który miały zjechać do nas drużyny z różnych kontynentów. Nie był to łatwy czas dla nas. Stwierdziliśmy, że nie możemy czekać na to, kiedy ta cała sytuacja się skończy. Szybko się dostosowaliśmy i dzieje się u nas cały czas dużo. Reprezentacja trenuje w domach. Ogłosiliśmy akcję pod kryptonimem "Jedną nogą w domu". Zawodnicy dostali wytyczne od sztabu szkoleniowego. Mają specjalne narzędzia do pomiaru treningów. Wyniki przesyłają trenerom. Co jakiś czas zawodnicy spotykają się na treningach w małych grupach. Organizujemy też wirtualne zgrupowania, na których spotyka się cała kadra. Analizowana jest wtedy gra potencjalnych przeciwników. Są też odprawy taktyczne. Dziej się całkiem sporo. Nasze projekty juniorskie też przeniosły się do sieci. Działamy i nie poddajemy się. Mimo trudnej sytuacji, duch w drużynie nie ginie.

Wspomniał pan o treningach. Ekstraklasa piłkarska mogła trenować od razu w większych grupach. Zezwolono też na amatorską grę np. na orlikach w mniejszych grupach. Jak wygląda sytuacja treningowa w Amp Futbolu?

Przyglądamy się tym wytycznym dla piłki amatorskiej. Jesteśmy w stałym kontakcie z trenerami i zastanawiamy się, jak to wykorzystać. Planujemy powrót na boiska w ramach nawet tych wytycznych dla amatorów. Myślę, że będzie to możliwe. Jednak nasza drużyna to reprezentacja Polski, więc zawodnicy zjeżdżają się z całego kraju. Planujemy pierwsze zgrupowanie na początku czerwca. Chcemy je przeprowadzić pod Warszawą. Myślimy nad tym, jak prowadzić treningi i w jaki sposób zakwaterować zawodników. Wszystko po to, żeby spełnić normy. Pod koniec lipca chcielibyśmy rozegrać już jakieś mecze.

Czy rozgrywki, o których pan wspomniał, zostały przełożone czy zupełnie odwołane?

Najważniejszą imprezą były te mistrzostwa Europy, które miały zgromadzić szesnaście reprezentacji. Chcieliśmy przyciągnąć na trybuny tysiące kibiców. Co do tej imprezy, decyzji jeszcze nie podjęliśmy. Bierzemy pod uwagę to, że one mogą się odbyć. Bardzo prawdopodobne jest jednak to, że przeniesiemy je na przyszły rok. W najbliższych tygodniach odbędą się konsultacje z krajami i federacją. Decyzja zostanie podjęta na początku czerwca. Turniej Amp Futbol Cup przenieśliśmy na koniec lipca. Nawet jeśli będziemy mogli zagrać bez kibiców i z mniejszą liczbą krajów, to i tak chcemy go rozegrać, by wrócić do normalności.

Czy kryzys związany z pandemią mocno uderzył w Amp Futbol?

To trudny czas jeśli chodzi o sponsoring w sporcie. To też jednak czas weryfikacji relacji ze sponsorami. Muszę powiedzieć, że tę weryfikację przechodzimy pozytywnie. Jesteśmy w kontakcie ze sponsorami i praktycznie wszyscy deklarują, że zostają z nami. Sponsorzy chcą te mistrzostwa wspierać. Na razie u nas wygląda to dobrze i widać, że nasza praca przynosi efekty. To cieszy. Wszystko zależy jednak od skali kryzysu. Jeśli będzie ona duża i wszystko będzie trwało dłużej, to na pewno będzie nam dużo trudniej funkcjonować.