"Nie pozwolimy Władimirowi Putinowi wygrać wojny w Ukrainie!" - pod takim hasłem rozpoczęła się w Paryżu międzynarodowa konferencja w sprawie dalszego wsparcia dla władz w Kijowie. Udział w niej biorą przywódcy ponad 20 państw, w tym prezydent Andrzej Duda. Już przed jej rozpoczęciem kontrowersje wzbudziła zmiana tonu bliskich współpracowników prezydenta Emmanuela Macrona w sprawie ewentualnego wysłania w przyszłości żołnierzy z krajów Unii Europejskiej do Ukrainy.

REKLAMA

Wielu obserwatorów podkreśla, że przed dzisiejszą międzynarodową konferencją w Paryżu w sprawie dalszego wsparcia dla władz w Kijowie zmienił się ton bliskich współpracowników prezydenta Emmanuela Macrona w sprawie ewentualnego wysłania w przyszłości żołnierzy z krajów Unii Europejskiej do Ukrainy.

Według źródeł w Pałacu Elizejskim, w sprawie ewentualnego wysłania w przyszłości żołnierzy do Ukrainy "trzeba zobaczyć, jak debata na ten temat będzie ewoluowała", bo ważą się losy europejskiego bezpieczeństwa. "Skoro mówimy, że w Ukrainie ważą się losy stabilności i bezpieczeństwa Europy, trzeba oczywiście podejmować wszystkie niezbędne kroki, by lepiej wspierać Ukrainę" - twierdzą źródła.

Te same źródła podkreślają jednak natychmiast, że nie można przesądzać, "w jaki sposób zostanie to zrobione, bo zawsze hołdowaliśmy zasadzie, że wspieramy Ukrainę nie wypowiadając wojny Rosji. Ta zasada ciągle obowiązuje, bo nikt nie chce eskalacji konfliktu".

Wielu obserwatorów przypomina, że po rozpoczęciu przez Rosję próby inwazji na Ukrainę zachodni przywódcy byli krytykowani za to, że od razu zapowiedzieli, iż w żadnym wypadku nie wyślą do tego kraju swych żołnierzy.

Według niektórych ekspertów zasugerowali w ten sposób Władimirowi Putinowi, że może robić w Ukrainie "co mu się podoba". Niektórzy obserwatorzy twierdzą, że lepiej było wtedy - z powodów strategicznych - nie podkreślać jednoznacznie braku chęci wysłania do Ukrainy żołnierzy z krajów, które wspierają władze w Kijowie. Niektórzy obserwatorzy sugerują, że być może w tej chwili francuskie władze chcą "skorygować" ten "strategiczny błąd".

Premier Fico wykluczył udział słowackich żołnierzy w konflikcie na Ukrainie

Premier Słowacji Robert Fico wykluczył w poniedziałek udział słowackich żołnierzy w konflikcie na Ukrainie. Po posiedzeniu rządu słowaccy politycy sugerowali, że poniedziałkowy szczyt w Paryżu może dotyczyć możliwości wysyłania żołnierzy w ramach bilateralnych umów z Kijowem.

Fico powiedział, że Słowacja nie zaoferuje Ukrainie na zasadzie bilateralnej współpracy udziału słowackich żołnierzy w operacjach na terytorium Ukrainy.

Partnerzy koalicyjni tworzący gabinet Ficy zgodzili się, że premier w Paryżu wykluczy ewentualne funkcjonowanie słowackich żołnierzy na terytorium Ukrainy. Słowacki rząd uszanuje to jednak, jeśli taką decyzje podejmie inne państwo członkowskie Unii Europejskiej i NATO.

Fico powtórzył, że konflikt na Wschodzie nie ma rozwiązania militarnego. Słowacja będzie nadal koncentrować się na pomocy cywilnej m.in. w rozminowywaniu kraju. Fico zadeklarował, że Słowacja pomoże również w zakresie szkolenia. Powtórzył także deklaracje o niewysyłaniu na Ukrainę broni ani amunicji.

Według Ficy negocjacje w Paryżu będą miały charakter rozmów ostatniej szansy oraz będą dotyczyć "nowej jakości, nowego zakresu wsparcia dla Ukrainy w nadchodzącym okresie".

Przewodniczący współrządzącej partii Głos Socjaldemokracja (Hlas SD) i jednocześnie przewodniczący parlamentu Peter Pellegrini po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Państwa, którą premier zwołał przed posiedzeniem gabinetu, stwierdził, że jednym z tematów rozmów w Paryżu ma być możliwość wysłania przez poszczególne kraje swoich wojsk na Ukrainę wraz ze sprzętem wojskowym, na mocy umów dwustronnych, a nie w ramach NATO. Według Pellegriniego, stanowisko rządu będzie jednoznaczne - że Słowacja nie wyśle swoich wojsk na Ukrainę.