Pandemia koronawirusa jak rozpędzony pociąg. Szybko nie wyhamuje. Czeka nas jeszcze nawet miesiąc walki z SARS-CoV-2, zanim zaczną się spadki liczby zakażeń i hospitalizacji - mówi specjalista chorób zakaźnych, pediatra i ekspert Luxmedu dr Ernest Kuchar.

REKLAMA

Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że w piątek mieliśmy niemal 26 tysięcy zakażeń i 419 ofiar. To kolejny dzień z tak wysoką liczbą nowych zachorowań. W szpitalach przebywa 22 567 chorych na Covid-19, aż 2245 z nich jest podłączonych do respiratorów. To najwięcej od początku pandemii.

W Polsce wskaźnik nowych zakażeń wynosi 53 na 100 tys. mieszkańców. W większości dominuje wariant brytyjski. Jak przyznał rzecznik resortu zdrowia, ten szczep odpowiada w naszym kraju za ponad 60 proc. nowych zachorowań. Niestety, eksperci, którzy zajmują się mutacjami, "nie mają wątpliwości - zmierzamy w kierunku 80 proc. - stwierdził Wojciech Andrusiewicz.

Specjaliści zgodnie przyznają, że mamy do czynienia trzecią falą pandemii.

System zdrowia wytrzyma napór trzeciej fali?

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Dr Kuchar: Pandemia jest jak rozpędzony pociąg. Szybko nie wyhamuje

Dopiero od soboty zaczną obowiązywać obostrzenia, które mogą się przełożyć na spadek zachorowań. Wyhamowywanie trzeciej fali pandemii może trwać nawet miesiąc - przyznaje w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Mariuszem Piekarskim specjalista chorób zakaźnych, pediatra i ekspert Luxmedu dr Ernest Kuchar.

Jak przypomina, w sąsiadujących z nami krajach - w Czechach, Słowacji - już jakiś czas temu zabrakło miejsc w szpitalach. U nas może być podobnie - stwierdza. Ernest Kuchar nie wyklucza, że system zdrowia może paść pod naporem trzeciej fali, choć ma nadzieję, że jeszcze trochę wytrzymamy.

W rozmowie z naszym dziennikarzem przyznaje, że czynnikiem, który najwięcej mówi nam o skali pandemii w Polsce, jest liczba zajętych łóżek respiratorowych. Tu jest istota problemu. (...) Nikt nie podłączy do respiratora pacjenta, który tego nie potrzebuje - podkreśla Kuchar.

W tej chwili, mamy zajęte aż 73 proc. łóżek respiratorowych.

Jestem przeciwnikiem lockdownu

Doktor Ernest Kuchar przyznał, że nie jestem zwolennikiem używania bomby atomowej, czyli całkowitego lockdownu. Zakazy trzeba wprowadzać inteligentnie a my nie mamy polskich badań, gdzie się zarażamy. Ile osób zaraziło się w muzeum? Prawdopodobnie nikt. To jaki efekt da zamknięcie muzeów? Żaden - stwierdził.

Lepszy jest inteligentny lockdown, czyli zamknięcie tych miejsc, gdzie nie da się wprowadzić bezpiecznych warunków - mówi dr Kuchar. Zdaniem eksperta więcej swobody powinni mieć kierownicy danych jednostek, które są zamykane. Centralne sterowanie wszystkim już się dawno temu, za Gierka nie sprawdziło.

Według dra Kuchara wprowadzamy liczne ograniczenia, choć nie wiemy, które z nich przynoszą efekt. Powinniśmy mieć nasze, własne dane, gdzie dochodzi do zakażeń. Np. ocena ryzyka zakażenie w polskich szkołach. Wszystkie szkoły wkładamy do jednego worka a są placówki różne - dodaje.

Apeluje: Nośmy maseczki

Dr Kuchar potwierdza, że na obecnym etapie pandemii choruje coraz więcej osób młodych i przebieg ich choroby jest gwałtowny. Wirus mutuje, jest bardziej zjadliwy a osoby młodsze bardziej lekceważą zasady bezpieczeństwa.

Ciężkość przebiegu Covid-19 zależy także od dawki zakażającej. Jeżeli ktoś nosi maseczkę, nawet jeśli ona nie uchroni go przed wirusem, to układ odpornościowy łatwiej poradzi sobie z mniejsza dawką wirusa - mówi dr Ernest Kucha. Dlatego osoby młodsze, lekceważące zasady bezpieczeństwa są narażone na bardziej masywne zakażenie i cięższy przebieg choroby.

Odniósł się także do sprawy szczepień AstraZeneką. W ostatnich dniach spora część osób uprawnionych do szczepień właśnie tym preparatem zrezygnowała z przyjęcia szczepionki. A to oznacza, że część dawek może się po prostu zmarnować.

Jeśli nadal część osób będzie rezygnowała ze szczepienia AstrąZeneką i szczepionki miałyby się marnować, warto otworzyć ścieżkę szczepień tym preparatem dla wszystkich chętnych - mówi dr Ernest Kuchar.