Co najmniej 20 osób zginęło w tragicznym incydencie, do którego doszło w środę w Chan Junus w Strefie Gazy – poinformowała działająca w tym regionie i wspierana przez USA Fundacja Humanitarna (GHF). "Mamy wiarygodne powody, by sądzić, że osoby w tłumie – uzbrojone i powiązane z Hamasem – celowo podsycały zamieszki" - poinformowała na platformie X fundacja.

REKLAMA

Fundacja Humanitarna Gazy, która dostarcza tam pomoc, poinformowała w środę, że przynajmniej 20 osób nie żyje po zamieszaniu, do którego doszło w miejscowości Chan Junus.

19 osób zostało stratowanych, a jedna śmiertelnie ugodzona ostrym narzędziem podczas „chaotycznego i niebezpiecznego poruszenia, wywołanego przez agitatorów w tłumie”.

Według GHF były wśród nich uzbrojone osoby związane z fundamentalistyczną, terrorystyczną organizacją polityczno-militarną Hamas.

"Opłakujemy ofiary śmiertelne i nadal jesteśmy zaangażowani w niesienie pomocy humanitarnej w sposób możliwie najbezpieczniejszy i najbardziej odpowiedzialny (...). Nasza misja nigdy nie była bardziej pilna i trudniejsza" - napisali pracownicy fundacji.

Poinformowali, że w ostatnich dniach zauważono niepokojące zjawisko: "Na Telegramie i innych platformach społecznościowych są szeroko rozpowszechniane fałszywe informacje o otwieraniu punktów dostarczania pomocy, w tym w SDS4 (dolinie Wadi Gaza, oddzielającej północną i południową część Strefy Gazy) oraz w dawno zamkniętym SDS1 (obozie dla uchodźców Tall as-Sultan przy granicy z Egiptem)”, co rodzi zamieszanie, ściąga tłumy do zamkniętych punktów i podsyca zamęt".

Biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka (UNHCHR) poinformowało we wtorek, że co najmniej 875 Palestyńczyków zginęło w ciągu ostatnich sześciu tygodni w pobliżu punktów rozdawania pomocy humanitarnej w Strefie Gazy – zarówno tych zorganizowanych przez GHF, jak też prowadzonych m.in. przez ONZ.