Parlament Bułgarii w środę na zamkniętym posiedzeniu zatwierdził przekazanie Ukrainie wadliwych pocisków do wyrzutni obrony powietrznej S-300. Inicjatorem pomysłu byli politycy z rządzącej koalicji.

REKLAMA

Propozycję przekazania wadliwych pocisków zatwierdziła we wtorek wieczorem parlamentarna komisja obrony. Sprzeciw zgłaszały lewica oraz partie Wazrażdane i Jest Taki Naród. Ich zdaniem to pierwszy krok do oddania Ukrainie całych wyrzutni obrony powietrznej, co jest bardzo niepokojące, ponieważ to one zapewniają obronę Sofii i elektrowni jądrowej w Kozłoduju.

Resort obrony Bułgarii zapewnił jednak, że nie chce pozbywać się wyrzutni S-300. Szef sztabu generalnego admirał Emil Eftimow stwierdził, że Ukraina otrzyma zaledwie 3-5 proc. pocisków znajdujących się w wojskowych magazynach.

Są to wadliwe rakiety ziemia-powietrze S-300, których Bułgaria nie jest w stanie naprawić, ale które mogą zostać wykorzystane przez armię ukraińską - oświadczył przewodniczący parlamentarnej komisji obrony Christo Gadżew.

Zdaniem bułgarskich ekspertów Ukraina może je naprawić lub wykorzystać w postaci części zamiennych.

Opozycja nie dowierza jednak zapewnieniom rządu i domaga się dymisji ministra obrony Todora Tagarewa. Według posła lewicy Atanasa Zafirowa Bułgaria przestanie niedługo użytkować wyrzutnie S-300, ponieważ zabraknie do nich amunicji.

Z uwagi na fakt, że posiedzenie parlamentu było niejawne, brak jest informacji o szczegółach przebiegu dyskusji. Wiadomo jedynie, że przekazanie Ukrainie wadliwych pocisków zatwierdzono.