Chyba każdemu z nas zdarzyło się pomylić adresata wiadomości czy opublikować nie to, co chcieliśmy. To samo przydarzyło się Steve'owi Witkoffowi, specjalnemu wysłannikowi USA ds. misji pokojowych, który na platformie X prawdopodobnie chciał wysłać wiadomość prywatną, a opublikował komentarz.
W środę media na całym świecie obiegła informacja o opracowanym przez amerykańskich i rosyjskich urzędników planie zakończenia wojny w Ukrainie. Rozwiązania te, będące de facto spełnieniem żądań Moskwy, wzbudziły ogromne kontrowersje na Zachodzie. Szerzej piszemy o nich TUTAJ.
Jako pierwszy o "planie pokojowym" poinformował serwis Axios, a konkretnie dziennikarze: Barak Ravid i Dave Lawler. Ten pierwszy opublikował na platformie X wpis, w którym zalinkował do powstałego artykułu, na co odpowiedział specjalny wysłannik USA ds. misji pokojowych Steve Witkoff, pisząc w komentarzu: "Musiał to dostać od K".
Looks like Steve Witkoff tweeted what was meant to be a DM, saying the content for this much-discussed Axios story must have come from "K." Almost certainly this refers to Kirill Dmitriev, who is quoted in the story. But it seems the Russian side is leaking this for a reason.... pic.twitter.com/xuP2lV1FcZ
michaeldweissNovember 19, 2025
Choć wpis Witkoffa został szybko usunięty, to - jak wiadomo - w internecie nic nie ginie. Jednym z pierwszych, którzy zauważyli wpis Witkoffa, był dziennikarz Michael Weiss, a następnie portal The Daily Beast. Zachodni dziennikarze spekulują, że wspomniany przez Witkoffa "K." to Kiryłł Dmitrijew, szef Rosyjskiego Funduszu Inwestycji Bezpośrednich i bliski współpracownik Władimira Putina, zaangażowany w rozmowy pokojowe.
Artykuł Axiosa, o którym mowa, został opublikowany w środę. Napisano w nim, że plan zakończenia wojny w Ukrainie składa się z 28 punktów i został opracowany przez Witkoffa, który szczegółowo omówił go z Dmitrijewem. W artykule zacytowano również samego Dmitrijewa, który potwierdził powstanie planu, dodając: "Uważamy, że stanowisko Rosji zostało rzeczywiście wysłuchane".
Niezależny rosyjski portal Meduza przypomniał, że to nie pierwszy incydent w sieci związany z członkami administracji Donalda Trumpa. Przypomniano skandal z wiosny br., kiedy redaktor naczelny "The Atlantic", Jeffrey Goldberg, ujawnił, że został dodany do czatu grupowego w aplikacji Signal, gdzie omawiano ataki na pozycje rebeliantów Huti w Jemenie.
Czat grupowy składał się z 18 osób, w tym Steve'a Witkoffa, wiceprezydenta USA J.D. Vance'a, sekretarza obrony Pete'a Hegsetha, doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Mike'a Walzta i sekretarza stanu Marco Rubio. Waltz później wziął na siebie odpowiedzialność za incydent i zrezygnował ze stanowiska, a amerykański prezydent ogłosił, że zostanie mianowany ambasadorem USA przy ONZ.