Naukowcy z niepokojem obserwują rozprzestrzenianie się nowego, hybrydowego gatunku mrówek ognistych na terenie Stanów Zjednoczonych. Odkrycie to wywołało alarm wśród ekspertów, którzy ostrzegają przed nieprzewidywalnymi skutkami tej inwazji. Jak donosi Wilmington Star-News, dwa gatunki inwazyjnych mrówek ognistych – czerwone i czarne – skrzyżowały się, tworząc wyjątkowo niebezpieczną hybrydę.
Historia mrówek ognistych w Stanach Zjednoczonych sięga początku XX wieku, kiedy to oba gatunki przybyły z Ameryki Południowej do portu w Mobile w stanie Alabama. Od tamtej pory ich ekspansja na południowym wschodzie kraju nie ustaje, a skutki ich obecności odczuwają zarówno ludzie, jak i lokalne ekosystemy.
Czerwone mrówki ogniste znane są z wyjątkowo bolesnych użądleń, które stanowią poważne zagrożenie dla pracowników rolnych oraz nowo narodzonych zwierząt gospodarskich i drobiu.
To jednak nie wszystko. Mrówki ogniste wykazują niezwykłą zdolność do rozprzestrzeniania się - całe kolonie mogą być nieświadomie transportowane przez ludzi w materiałach rolniczych, a nawet tworzyć pływające tratwy, by pokonywać przeszkody wodne.
Dotychczas zimniejsze warunki klimatyczne ograniczały ekspansję czerwonych mrówek ognistych na północ. Jednak wraz ze wzrostem globalnych temperatur, zaczęły one pojawiać się w nowych, dotąd niedostępnych dla nich rejonach. Co więcej, obserwuje się, że mrówki te zmieniają swoje zachowania, przystosowując się do chłodniejszych warunków, m.in. poprzez budowanie gniazd głębiej pod ziemią.
Czarne mrówki ogniste, choć mniej agresywne, są bardziej odporne na niskie temperatury. To właśnie ta cecha, połączona z agresywnością czerwonych mrówek, budzi największy niepokój w kontekście nowo powstałej hybrydy.
Według Scotty’ego Yanga z Virginia Tech, hybrydowe mrówki ogniste prowadzą ekspansję na wyższe wysokości i bardziej północne regiony, stając się dominującym gatunkiem w tych obszarach.
Inwazyjne gatunki, takie jak mrówki ogniste, wypierają lokalne organizmy, zaburzając delikatną równowagę ekosystemów. Może to mieć poważne konsekwencje dla rolnictwa i hodowli zwierząt, a także dla bioróżnorodności.
W obliczu tak szybkiej ekspansji i zdolności adaptacyjnych urzędnicy w Karolinie Północnej doszli do wniosku, że całkowite wyeliminowanie mrówek ognistych jest niemożliwe. Pozostaje jedynie zarządzanie ich populacją i minimalizowanie szkód.
Na poziomie lokalnym każdy może przyczynić się do ograniczenia rozprzestrzeniania się gatunków inwazyjnych. Sadzenie rodzimych roślin, tworzenie naturalnych trawników to działania, które wspierają lokalną faunę i florę oraz pomagają zapylaczom. Dodatkową korzyścią jest mniejsze zużycie wody i niższe koszty utrzymania ogrodu.