Święta tuż za rogiem, a Ty znów zastanawiasz się, dlaczego w Twoim koszyku lądują rzeczy, których nie potrzebujesz? Czy to tylko magia promocji, czy może coś znacznie głębszego? W najnowszym Wykładzie Otwartym Radia RMF24 terapeutka uzależnień Agata Piasecka z gabinetu Psychoterapii Refleksja wyjaśnia, co sprawia, że tak chętnie kupujemy niepotrzebne przedmioty – nie tylko w grudniu.

REKLAMA

  • Kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy często przez impuls, chęć poprawy nastroju lub przez presję społeczną i reklamę.
  • Zakupy dają szybki wyrzut dopaminy, co sprawia, że czujemy się lepiej, ale może prowadzić do impulsywnych i nieprzemyślanych decyzji.
  • Psychologicznie kupowanie może być próbą podniesienia poczucia własnej wartości, zdobycia akceptacji lub radzenia sobie z emocjami.
  • Warto się zastanowić przed zakupem, czy naprawdę tego potrzebujemy, planować zakupy i unikać ich w złym nastroju, by nie wpaść w pułapkę nadmiernego wydawania.


Zanim przejdziemy do sedna sprawy, warto zadać sobie pytanie: co właściwie oznacza "niepotrzebne rzeczy"? Czy istnieje psychologiczna definicja przedmiotów, które wypełniają nasze szafy, pawlacze i piwnice?

To mogą być rzeczy, które zalegają w szafach. Niekoniecznie muszą to być ubrania, ale różne inne rzeczy, które kupujemy i których nie użytkujemy - tłumaczy Agata Piasecka.

Niepotrzebność jest jednak pojęciem bardzo subiektywnym. Dla jednej osoby mikser czy smartwatch mogą być kluczem do samorozwoju, dla innej - kolejnym gadżetem, który po krótkim czasie wyląduje w kącie.

Często spotykam się z tym w pracy, że pacjenci kupują nadmiar rzeczy, które użyją kilka razy i później zalegają. Kupują je, bo uważają, że będą coś robić, np. wyrabiać świeczki - to trwa tydzień, dwa, miesiąc, a później po prostu zostaje odstawione - mówi terapeutka.

Emocje, dopamina i potrzeba bezpieczeństwa

Zakupy nie są już wyłącznie sposobem na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Dostępność produktów i nieustanny zalew reklam sprawiają, że coraz częściej kupujemy, by poprawić sobie nastrój, zabić czas, czy po prostu poczuć się lepiej.

Chodzimy na zakupy, żeby spędzić czas, niekoniecznie coś kupując, ale sam akt robienia zakupów czy scrollowania internetu przynosi nam jakąś satysfakcję - zauważa Agata Piasecka.

Pokolenie starszych osób często "chomikuje" rzeczy, bo w przeszłości dostęp do nich był ograniczony. Dziś młodsze pokolenia są bombardowane reklamami i żyją w świecie, gdzie posiadanie stało się wyznacznikiem wartości. Myślę sobie, że dzisiejsza młodzież jest nastawiona na posiadanie. To jest wartość naszych czasów - ocenia terapeutka.

Dlaczego sięgamy po kolejne, niepotrzebne rzeczy? W grę wchodzi psychologia i biochemia. Zakupy, zwłaszcza te impulsywne, wywołują szybki wyrzut dopaminy - hormonu szczęścia. Dopamina rządzi naszym życiem, ale co z nią zrobimy, zależy już od nas - podkreśla Agata Piasecka.

Zakupy często są też sposobem na rozładowanie napięcia, radzenie sobie z emocjami czy budowanie poczucia bezpieczeństwa.

Czy kupowanie niepotrzebnych rzeczy jest sposobem także na podniesienie poczucia własnej wartości? W dzisiejszych czasach odpowiedź często brzmi: tak. Porównywanie się do innych, chęć zaimponowania bliskim, potrzeba akceptacji i przynależności - to wszystko wpływa na nasze decyzje zakupowe.

To jedna z naszych istotnych potrzeb - potrzeba akceptacji, bycia lubianym, bycia docenianym, bycia ważnym - dodaje Piasecka.

Impulsywność, nawyki i presja świąteczna

Zakupy pod wpływem impulsu to nieodłączny element naszej codzienności. Okres przedświąteczny dodatkowo podkręca ten mechanizm. Tłumy w galeriach, świąteczne wystawy już w październiku, promocje z presją czasu ("tylko do jutra!"), oferty "kup dwa, trzeci gratis" - wszystko to sprawia, że ulegamy atmosferze zakupowego szaleństwa. To rodzi napięcie, bo to jest taka myśl: kurczę, ja nie zdążę, mnie to ominie i co wtedy? - relacjonuje Agata Piasecka.

Czy można się przed tym uchronić? Ekspertka radzi: Może to jest pytanie, które każdy powinien sobie zadać: czy ja rzeczywiście tego potrzebuję? Czy będę z tego korzystać? Warto zrobić sobie plan, listę zakupów, ustalić limit wydatków, skonsultować się z rodziną. Idźmy na zakupy z pełnym brzuchem - głód może prowadzić do impulsywnych decyzji.

Warto również unikać zakupów w chwilach złego nastroju. Często wykorzystujemy to narzędzie do rozładowania różnych naszych stanów. Może też warto iść z kimś, kto powie: ‘A może się zastanów? A czy to ci potrzebne?’ - sugeruje terapeutka.

Kiedy powinna zapalić się czerwona lampka?

Kupowanie niepotrzebnych rzeczy staje się problemem, gdy zaczynamy tracić kontrolę nad wydatkami, a nasze zakupy prowadzą do problemów finansowych i emocjonalnych. Myślę, że wtedy, kiedy tych rzeczy jest za dużo, ale też gdy ktoś z boku zaczyna nam dawać sygnały, że używamy zakupów do radzenia sobie z emocjami czy sytuacjami - warto wtedy się zatrzymać i przyjrzeć się temu - ostrzega Agata Piasecka.

Często na terapię zgłaszają się osoby, które już mają poważne problemy finansowe, biorą kredyty lub chwilówki.

W okresie świątecznym szczególnie widoczna jest zasada "zastaw się, a postaw się". Bogato zastawiony stół, nadmiar jedzenia czy prezentów - to nie tylko tradycja, ale często także sposób na pokazanie się przed rodziną i znajomymi.

Niestety, często kończy się to marnowaniem jedzenia i pieniędzy. Co się z tym jedzeniem dzieje? Najczęściej trafia do śmietnika - zwraca uwagę terapeutka.