Po raz pierwszy w historii wszystkie 10 miejsc na liście najczęściej słuchanych singli w całym roku w Wielkiej Brytanii zajęli brytyjscy artyści. Kto ma największe powody do świętowania?

REKLAMA

Szczególne powody do radości ma Harry Styles. Jego utwór - "As It Was" - sprzedawał się najlepiej i był słuchany najczęściej. Sprawdzając liczbę odtworzeń tylko tej piosenki w serwisie Spotify, nasz dziennikarz musiał przecierać oczy. Wysłuchało go ponad 1 mld 750 mln osób.

Na drugim miejscu uplasował się Ed Sheeran, który znalazł się także na trzeciej pozycji - we współpracy z Fireboy DLM. Czwarta miejsce należy natomiast do Cat Burns.

To był wyjątkowo dobry rok dla brytyjskiego przemysłu muzycznego, bowiem przez ostatnie 50 lat w kategoriach najlepszych singli musiał konkurować z amerykańskimi artystami. W ubiegłym roku w kategorii TOP 10 Singles UK triumfował bezapelacyjnie. Warto także wspomnieć o wspaniałym rezultacie weteranki Kate Bush, która dzięki serialowi z jej utworem "Running up that Hill", jaki ukazał się na Netfliksie, zajęła znakomitą szóstą pozycję.

Teraz inaczej

Pół wieku temu i przez wiele lat później ludzie odpowiedzialni za ustalanie listy przebojów brali do ręki telefon i pod koniec tygodnia dzwonili do wytypowanych sklepów, które sprzedawały płyty. Ale technologia uległa zmianie.

Po płytach winylowych przyszła kolej na płyty kompaktowe, a te są obecnie skutecznie wypychane przez serwisy streamingowe. Ranking Top 10 bierze obecnie pod uwagę wszystkie nośniki, także i te cyfrowe - czyli Spotify, iTunes i wiele innych, które działają na rynku.

Warto dodać, że płyty kompaktowe przeżywają olbrzymi kryzys, a winylowe - wielki renesans. Króluje z kolei streaming i nic nie wskazuje na to, by w najbliższych latach uległo to zmianie. Wpłynęło to nie tylko na sposób słuchania muzyki, ale także na myślenie o marketingu i komercjalizacji tej dziedziny sztuki.

Artyści niestety tracą

W przeszłości otrzymywali sporą część dochodu ze sprzedaży płyt - to oczywiście uzależnione było od podpisanych przez nich kontraktów. Ale wraz z nadejściem serwisów streamingowych, artyści znaleźli się w bardzo niekomfortowej sytuacji.

To firmy płytowe podpisują kontrakty ze Spotify na dogodnych dla nich warunkach, z pominięciem ludzi, którzy muzykę tworzą. Tylko artyści, których muzyka odtwarzana jest w naprawdę bardzo dużych liczbach - jak na przykład wspomniany wcześniej Harry Styles - mogą powiedzieć, że zarabiają naprawdę dobrze dzięki Spotify. Ale większość zmuszona jest do koncertowania i to koncerty są dla nich głównym źródłem dochodu.

Nasz dziennikarz Bogdan Frymorgen poleca szwedzki serial na Netfliksie pt. "The Playlist", który opowiada historię powstania Spotify i porusza wszystkie, także te negatywne aspekty streamingu.