Pogrzeb Stanisława Soyki ma mieć charakter państwowy. Artysta spocznie na warszawskich Powązkach - ustalił nieoficjalnie dziennik "Fakt". Jak przekazała osoba z otoczenia zmarłego, ceremonia odbędzie się dopiero w drugim tygodniu września.
Stanisław Soyka zmarł 21 sierpnia w Sopocie, w hotelu, gdzie zatrzymał się podczas Top of the Top Sopot Festival. Artysta miał tego dnia wystąpić na scenie Opery Leśnej z wokalistką Natalią Grosiak. Stacja TVN przerwała jednak nadawanie festiwalu i przekazała informację o śmierci.
Dziś wśród naszych znakomitych artystów, którzy mieli wystąpić na tej scenie, był także Stanisław Soyka. Kiedy koncert już trwał, dotarła do nas informacja, że Stanisław Soyka nie żyje - mówił widzom prowadzący Mateusz Hładki.
Prokuratura Rejonowa w Sopocie wszczęła śledztwo, zaznaczając, że dotyczy ono nieumyślnego spowodowania śmierci. "To rutynowa czynność" - zapewnił w rozmowie z reporterem RMF FM Stanisławem Pawłowskim prok. Michał Łukasiewicz. W poniedziałek przeprowadzono sekcję zwłok. Na wyniki badań trzeba jednak jeszcze poczekać.
Jak nieoficjalnie ustalił "Fakt", uroczystości pogrzebowe mają mieć charakter państwowy i odbędą się w drugim tygodniu września w Warszawie.
Trudno jeszcze mówić o konkretnej dacie, wszystko jest ustalane, natomiast będzie to drugi tydzień września, a uroczystość pogrzebowa będzie miała charakter państwowy. Stanisław Soyka spocznie na warszawskich Powązkach - przekazała osoba z otoczenia artysty.
Stanisław Soyka od lat zmagał się z otyłością. W 2021 roku schudł 30 kilogramów, licząc na poprawę kondycji.
Miałem przebudzenie w tej sprawie jakieś cztery lata temu. Ważyłem 123 kilo. Przyjaciółka, pani doktor, zmierzyła ciśnienie i powiedziała: Na badania. Poszedłem na tygodniowy przegląd do Łodzi - wspominał w rozmowie z "Twoim Stylem" w 2023 roku.
W trakcie badań wykryto u niego cukrzycę typu II. Lekarze zalecili zmianę stylu życia i redukcję masy ciała.
Kolejnym poważnym problemem zdrowotnym, z którym zmagał się Stanisław Soyka, była przewlekła obturacyjna choroba płuc (POChP). To schorzenie układu oddechowego, które najczęściej rozwija się u osób palących papierosy przez długie lata. Artysta sam przyznawał, że przez 40 lat palił z "dziką pasją", co niestety odbiło się na jego zdrowiu.
W jednym z wywiadów artysta opowiadał o dramatycznych chwilach, które niemal doprowadziły go do śmierci. Dokucza mi też przewlekła obturacyjna choroba płuc, na którą pracowałem przez 40 lat, paląc z dziką pasją papierosy. Dopiero kiedy znalazłem się na brzegu otchłani, kiedy najpierw miałem halucynacje, a potem wylądowałem w szpitalu, gdzie przez 12 godzin byłem podłączony do aparatury wspomagającej oddychanie, zdecydowałem się rzucić palenie - wspominał w jednym z wywiadów.
Artysta nie ukrywał, że walka z uzależnieniem była dla niego ogromnym wyzwaniem. Dopiero poważny kryzys zdrowotny sprawił, że zrozumiał, jak wielkie spustoszenie wywołał w jego organizmie nałóg. Nie mogłem wziąć oddechu. W jednej chwili zrozumiałem, że nie ma ważniejszej rzeczy. Nie ma oddechu - nie ma tlenu. Nie ma tlenu - nie ma mózgu. Nie ma mózgu - nie ma życia - mówił w poruszających słowach.
Palił jednak do ostatnich chwil.
Śmierć Stanisława Soyki szczególnie mocno poruszyła jego współpracowników. Natalia Grosiak wspominała w programie "Fakty po Faktach" próbę z artystą, która odbyła się jeszcze w Sopocie.
To było 20 minut przed naszym wejściem na scenę. Ja siedziałam w garderobie już gotowa, pomalowana, ubrana, i czekałam na sygnał od produkcji, że mogę już pójść w stronę sceny. Nagle do garderoby przyszedł reżyser i dowiedziałam się, że coś się wydarzyło, ale jeszcze nie wiedziałam co. Dopiero później doszła do nas ta wiadomość. Utrzymywano ją przed nami w tajemnicy, ponieważ myślę, że chciano ochronić nas przed tą szokującą informacją - opowiadała wokalistka.
Jak dodała, na zawsze zapamięta słowa, które usłyszała od mistrza tuż przed tragicznymi wydarzeniami.
"Nie wiem, czy dotrwam do jutra" - miał powiedzieć Stanisław Soyka.
Artysta miał 66 lat.