Amerykańscy urzędnicy i agenci są atakowani przez Rosję – stwierdził w rozmowie dziennikarzami programu 60 Minutes Greg Edgreen, jeden z czołowych amerykańskich wojskowych śledczych. Podpułkownik w stanie spoczynku uważa, że władze USA nie chcą się zmierzyć z prawdą i dlatego podważają dowody na istnienie „syndromu hawańskiego”.

REKLAMA

Wspólne śledztwo dotyczące tajemniczej choroby nękającej dyplomatów, pracowników Białego Domu i agentów USA przeprowadzili dziennikarze portalu The Insider, tygodnika "Der Spiegel" i telewizji CBS.

Ofiary powiązane z Rosją

Zdaniem Edgreena, który prowadził dochodzenie Pentagonu ws. "anomalnych incydentów zdrowotnych" - bo tak urzędnicy nazywają schorzenia, z którymi mierzą się dyplomaci i agenci - poprzeczkę dla śledczych ustawiono niewiarygodnie wysoko, bo USA nie chcą skonfrontować się z tezą, że amerykańscy obywatele nie byli w pełni chronieni.

W 2023 roku opublikowano rządowy raport, którego autorzy za "bardzo mało prawdopodobne" ocenili możliwość, że to zewnętrzny wróg stoi za dolegliwościami przypominającymi wstrząs mózgu wśród obywateli USA. W ubiegłych latach media informowały, że nawet ponad 200 osób skarży się na objawy, które - zdaniem naukowców - mogły zostać wywołane przez wiązkę mikrofal lub ultradźwięków.

Osoby, które są ofiarami "syndromu hawańskiego" są sfrustrowane reakcją władz na ich problemy i odrzucanie możliwości, że całą sprawą stoi zewnętrzny wróg. Dziennikarze publikują nowe dowody, które wskazują na to, że za tajemniczymi atakami może stać Rosja.

Wśród poszkodowanych są pracownicy Białego Domu, agenci CIA i FBI, wojskowi i ich rodziny. Edgreen uważa, że wszyscy, którzy doznali zestawu nietypowych dolegliwości, to liderzy w swoich dziedzinach. Wszystkich łączy jeszcze jedna rzecz. W każdym przypadku istniał związek z Rosją. Działali przeciwko Rosji, skupiali się na Rosji i radzili sobie wyjątkowo dobrze - stwierdza wojskowy.

Rosja działała w trakcie szczytu NATO na Litwie?

Z informacji potwierdzonych w kilku źródłach przez dziennikarzy 60 Minutes wynika, że w trakcie szczytu NATO, który w ubiegłym roku odbył się na Litwie, zaatakowany został wysoko postawiony przedstawiciel Departamentu Obrony USA.

Szerzej opisany jest przypadek innej ofiary - wciąż pracującej agentki FBI przedstawionej jako Carrie. Do incydentu doszło w jej własnym domu, na Florydzie w 2021 roku. Nagle kobieta poczuła, że dzieje się coś dziwnego.

W prawym uchu. To było jak wiertło stomatologiczne na sterydach. Takie uczucie, gdy zbliża się zdecydowanie za blisko błony bębenkowej. To coś takiego, tylko 10 razy intensywniejsze - stwierdziła.

Carrie twierdzi też, że bateria w jej telefonie zaczęła puchnąć do tego stopnia, że w końcu pękła jego obudowa. Kobieta zemdlała na kanapie. Z powodu bólu w klatce piersiowej miała konsultacje z kardiologiem, ale niedługo później wróciła do pracy. Z konsekwencjami incydentu mierzyła się jednak przez miesiące - miała problemy z pamięcią i wykonywaniem kilku zadań na raz.

Carrie i Rosjanin zatrzymany po pościgu

Dlaczego Carrie miałaby być celem ataków Rosjan? Według dziennikarzy agentka prowadziła m.in. śledztwo w sprawie Rosjanina Witalija Kowaljewa. Mężczyzna został zatrzymany za przekroczenie prędkości po pościgu w pobliżu Key West na Florydzie w 2020 roku. W jego samochodzie znaleziono notatki z numerami kont bankowych, a także urządzenie umożliwiające skasowanie danych samochodowych, w tym lokalizacji. W środku był też rosyjski paszport.

Według Christo Grozeva, dziennikarza portalu The Insider, Kowaljew to rosyjski szpieg. Mężczyzna na wojskowych uczelniach studiował technologie radiowe. Po dwóch latach pracy w instytucji wojskowej Kowaljew nagle stał się kucharzem pracującym w Nowym Jorku i Waszyngtonie.

Kiedy jesteś już w wojsku, przechodzisz przeszkolenie, a rosyjski resort obrony w ciebie zainwestował, pozostajesz na jego zawołanie do końca życia - stwierdził Grozev.

Nie wiadomo, jaki był cel działalności Grozeva, ale wiadomo, że Carrie przesłuchiwała go przez 80 godzin. Według źródeł kobieta miała jeszcze dokonywać przesłuchań innych szpiegów z Rosji.

Kowaljew spędził 30 miesięcy w więzieniu, a później wrócił do Rosji. Grozev dotarł do aktu zgonu, według którego Kowaljew zginął w Ukrainie w 2023 roku.

Prawnik Carrie, Mark Zaid, twierdzi, że ponad 20 jego innych klientów cierpi na zespół dolegliwości opisywanych jako "syndrom hawański".

Jednostka 29155

Czas i miejsce ataków na dyplomatów korelują z wyjazdami członków rosyjskiej jednostki wywiadu wojskowego (GRU) o nazwie 29155 - podkreśla serwis The Insider. Dwie ofiary widziały funkcjonariuszy tej jednostki przed atakiem albo po nim i rozpoznały ich na zdjęciach.

Wysokiej rangi przedstawiciele tej jednostki otrzymali nagrody i awanse za działania związane z rozwojem "nieśmiercionośnej broni akustycznej" - pisze Reuters, powołując się na wspólną publikację Insidera, 60 Minutes i "Der Spiegel".

Przedstawiciele 29155 mieli być obecni w Tbilisi, gdy Amerykanie zaczęli skarżyć się na dolegliwości. Według Grozewa agenci pomagali, nadzorowali albo sami przeprowadzali ataki bronią akustyczną.

Incydenty w Tbilisi rozpoczęły się po rozmowie telefonicznej, która została podsłuchana. Mężczyzna mówiący po rosyjsku miał mówić: Czy te światełka powinny migać na zielono? Czy mam to zostawić włączone na noc? Dzień po rozmowie objawy pojawiły się u amerykańskiego urzędnika i jego rodziny. W tym samym tygodniu żona pracownika Departamentu Sprawiedliwości miała zostać zaatakowana 7 października 2021 roku. Twierdzi, że przez jej lewe ucho przeszedł dźwięk, a później pojawił się przeszywający ból głowy i wymioty. To ona miała później rozpoznać jednego z funkcjonariuszy 29155.

Sceptycyzm

Pomimo sytuacji takich jak ta z Tbilisi, amerykański wywiad w raporcie opublikowanym w ubiegłym roku ocenił za "bardzo mało prawdopodobne" to, że za atakami stoi zewnętrzny wróg USA. W dokumencie dodano jednak, że niektóre agencje wywiadowcze mają "małe" albo "umiarkowane" zaufanie do tego wniosku.

Amerykański Narodowy Instytut Zdrowia w tym miesiącu opublikował wyniki badań mózgów osób, które uważają się za ofiary "syndromu hawańskiego". Według specjalistów nie ma dowodów na fizyczne uszkodzenia. Biuro dyrektora wywiadu narodowego twierdzi, że obrażenia odniesione przez ofiary są prawdopodobnie wynikiem "wcześniej istniejących schorzeń, konwencjonalnych chorób i czynników środowiskowych".

Prawnik Carrie i innych ofiar w te wersję jednak nie wierzy. Moim zdaniem są dowody na tuszowanie sprawy - mówi i zaznacza: Widzimy pewne nitki w śledztwie, które mogą nas doprowadzić do potencjalnych odpowiedzi, z którymi nie chcemy się mierzyć, więc nie badamy tych wątków.

Pieskow komentuje

Biuro dyrektora wywiadu narodowego w oświadczeniu dla 60 Minutes przekazało, że nadal uważnie bada "anomalne incydenty zdrowotne", ale większość agencji wywiadowczych uznaje za mało prawdopodobną ingerencje zagranicznych wrogów w całą sprawę. W komunikacie zaznaczono jednak, że różne agencje mają różny poziom zaufania do tego wniosku, bo w całej sprawie nadal istnieją luki informacyjne ze względu wyzwania związane z gromadzeniem danych o działalności zagranicznych wywiadów. Przekazano, że objawy zgłaszane przez dyplomatów, którzy byli w Hawanie prawdopodobnie były wynikiem nie ataku, a innych czynników. Nie znaczy to, że objawy odczuwane przez urzędników są podważane. W sprawie badanych jest jeszcze wiele wątków.

Biały Dom podkreślił z kolei, że nakazał agencjom wywiadowczym nadanie sprawy "syndromu hawańskiego" priorytetu, zapewnienie poszkodowanym i ich rodzinom opieki medycznej i poważne traktowanie zgłoszeń dotyczących tej sprawy.

FBI w oświadczeniu zaznaczyło, że badanie "anomalnych incydentów zdrowotnych" są dla agencji priorytetem, a pracownicy zostali poinformowani co robić, gdy doświadczą opisanych objawów i jak zgłosić incydent.

Do całej sprawy odniósł się też Kreml. Rzecznik Dmitrij Pieskow stwierdził, że nigdy nie przedstawiono dowodów, że w cała sprawę zaangażowana jest Moskwa. Uznał też, że oskarżenia przedstawione w mediach są bezpodstawne.

Jakie dolegliwości mają ofiary "syndromu hawańskiego"?

Według Insidera do pierwszego przypadku "syndromu hawańskiego" mogło dojść jeszcze przed 2016 roku w niemieckim Frankfurcie.

"Syndrom hawański" to zespół dolegliwości, głównie o charakterze neurologicznym, takich jak migreny, problemy ze słuchem, zawroty głowy i zaburzenia snu oraz pamięci. Przyczyny tego schorzenia nie są dokładnie zbadane, niektórzy uważają, że syndrom jest wywoływany przez ataki przeprowadzane za pomocą kierowanych fal elektromagnetycznych.

W 2016 roku na tę przypadłość zaczęli się skarżyć amerykańscy dyplomaci pracujący w stolicy Kuby, stąd nazwa syndromu. Od tego czasu do końca 2021 roku podobne objawy zgłosiło około 200 amerykańskich dyplomatów, urzędników i agentów CIA pracujących na misjach w Chinach, Wietnamie, Austrii, Niemczech i innych krajach.

W marcu 2023 r. ogłoszono, że amerykańskie służby wywiadowcze nie łączą przypadków dolegliwości tzw. syndromu hawańskiego z działaniami wrogich krajów.