"Wielokrotnie padło, że Ja’ir Lapid czy inni politycy izraelskiej centroprawicy spokojnie mogliby usiąść do koalicji razem z Likudem, byle nie kierowanym przez Netanjahu" - mówił w Radiu RMF24 Michał Wojnarowicz, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, gość Andrzeja Kohuta. "Dopóki ten polityk będzie się trzymał tej centralnej pozycji na scenie politycznej, nie można oczekiwać od innych ugrupowań, że jednak przełamią jakoś swoje stanowiska" – dodawał ekspert.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

"Dopóki Netanjahu nie odejdzie, nic sie nie zmieni". 1 listopada wybory w Izraelu

Michał Wojnarowicz zapytany o to, czy nadchodzące w Izraelu wybory mogą coś zmienić, mówił: Sondaże, które zostały opublikowane w ostatnich tygodniach, wskazują, że pat jest bardzo prawdopodobnym scenariuszem, że żaden z bloków - ani ten popierający byłego premiera Netanjahu, ani jego oponenci, których szefem jest Ja'ir Lapid nie zdobędzie przewagi. Sondaże praktycznie powtarzają, że oba ugrupowania mają 60 miejsc, czyli nie mają większości.

Gość Andrzeja Kohuta stwierdził też, że Likud jest najsilniejszym graczem na scenie partyjnej. Ta partia może liczyć na ponad 30 mandatów. Za nią stoją partie religijne Szas, Zjednoczony Judaizm Tory. Mają dość solidne, stabilne poparcie. Nową jest partia religijna Syjonizm (...) Wcześniej funkcjonowała w różnych wariantach, ale teraz mówi się, że będzie trzecią największą siłą w Knesecie - analizował ekspert.

Zapytany o to, czy można spodziewać się, że rządy Likud będą upływać pod znacznie większym wpływem radykalnej prawicy, mówił: Można zaryzykować taką tezę. Netanjahu ma historię tonowania tych najbardziej radykalnych, skrajnych koalicjantów. (...) Niemniej, jeśli to będzie większość tylko jednego posła lub dwóch, to to siłą rzeczy zwiększa siłę koalicjantów i Netanjahu nie będzie mógł tak łatwo przeprowadzić swoich postulatów i ograniczać żądań współkoalicjantów.

Andrzej Kohut zapytał swojego gościa, czy tym razem Netanjahu również będzie główną postacią wyborów. Netanjahu ciągle jest tym głównym punktem odniesienia dla partii, dla polityków, dla większości wyborców. Jeśli można uogólnić te wybory, to faktycznie do ponownego pytania: Bibi czy nie Bibi - mówił Wojnarowicz.

Ekspert zapytany o to, co musi się wydarzyć w Izraelu, żeby coś się zmieniło stwierdził, że partie powinny przekroczyć dotychczasowe linie polityczne i stanowiska, którymi do tej pory się kierowały. To wszystko rozbija się też o kwestie po części personalne. Partie religijne nie ufają Lapidowi, którego program polityczny w dużej mierze opiera się na świeckim państwie. Liberman, też świecki polityk, niekoniecznie chętnie współpracowałby z partiami religijnymi, chociaż w historii to się zdarzało. Jest też były premier Netanjahu, który obecnie jest najbardziej dzielącą postacią na scenie partyjnej - dodał.

Michał Wojnarowicz zauważył też, że gdyby Netanjahu zniknął z izraelskiej sceny politycznej, mógłby nadejść przełom. Wielokrotnie padło, że Lapid czy inni politycy izraelskiej centroprawicy spokojnie mogliby usiąść do koalicji razem z Likudem, byle nie kierowanym przez Netanjahu. Pojawiły się też głosy, że jeśli Netanjahu nie stworzy stabilnego rządu, to w ramach partii może dojść do jakiejś próby wymiany lidera. Dopóki ten polityk będzie się trzymał tej centralnej pozycji na scenie politycznej, nie można oczekiwać od innych ugrupowań, że jednak przełamią jakoś swoje stanowiska - mówił ekspert.

Andrzej Kohut poruszył też temat neutralnego stanowiska Izraela w stosunku do wojny w Ukrainie. Izrael jest neutralny pod względem dostaw uzbrojenia. Na poziomie politycznym dyplomatycznym, szczególnie rząd Lapida dość wyraźnie opowiada się po stronie ukraińskiej, krytykuje Rosję. Nie można tego powiedzieć o byłym premierze Netanjahu, który do konfliktu na Ukrainie odnosił się bardzo szczątkowo. (...) Czy Izrael zmieni swoje stanowisko po wyborach? To też sporo zależy od tego, jak te wybory się potoczą - mówił ekspert.

Gość Andrzeja Kohuta zauważył też, że Netanjahu prawdopodobnie nie zmieni swojego stanowiska w tej kwestii nawet pod presją USA. Mimo wszystkich zastrzeżeń, jakie społeczność międzynarodowa i Ukraina wysłała wobec Izraela i wobec izraelskiego rządu, to według mnie rząd Lapida gwarantowałby większe wsparcie niż rząd Netanjahu - podsumował Michał Wojnarowicz.

Opracowanie: Anna Helit