Stany Zjednoczone znalazły się właśnie na skraju konfliktu zbrojnego z Wenezuelą. Donald Trump nakazał marynarce wojennej przemieszczenie się w stronę wybrzeży kraju Ameryki Południowej. Inwazja jest mało prawdopodobna, ale - jak podkreślają źródła w Waszyngtonie - nie jest wykluczona. Dlaczego Trump zaproponował Wenezueli "dyplomację kanonierek"?
Prezydent Donald Trump wydał rozkaz siedmiu okrętom - w tym trzem niszczycielom i jednemu okrętowi podwodnemu - wyruszenie na wody Wenezueli. Okręty mają transportować około 4500 personelu. Inwazja na Wenezuelę? Chociaż źródła serwisu Axios nie uważają tej opcji za prawdopodobną, w grupie płynącej do Ameryki Południowej jest ponad 2000 żołnierzy piechoty morskiej, a więc wojska do operacji na lądzie.
Jak podaje agencja Reutera armia amerykańska używała w tym regionie także samolotów szpiegowskich P-8 w celu zbierania informacji wywiadowczych, choć operacje odbywały się na wodach międzynarodowych.
Chociaż oficjalnym wytłumaczeniem postępowania władz USA jest walka z kartelami narkotykowymi, kilka tysięcy uzbrojonych marines nie stanowi kontyngentu typowego dla tego rodzaju misji.
Jak przypomina agencja Reutera Pentagon nie określił szczegółowo, na czym polegać ma operacja u wybrzeży Wenezueli. Faktem jest jednak, że patrole marynarki wojennej USA pływają w tym rejonie regularnie, natomiast taka liczba okrętów wojennych (w tym łódź podwodna o napędzie atomowym) wysłanych przez Trumpa, musi świadczyć o wyjątkowym priorytecie akcji.
Administracja Trumpa oświadczyła, że będzie teraz używać wojska do ścigania karteli narkotykowych i grup przestępczych, i poleciła Pentagonowi stworzenie odpowiednich planów. Równocześnie Waszyngton pod nowymi rządami pokazał już, że jest gotów na podjęcie nagłych i bardzo zdecydowanych działań, gdy uzna, że wyczerpane zostały metody nacisku politycznego i dyplomatycznego. Trump pokazał to dobitnie w Iranie, którego instalacje nuklearne zostały zbombardowane w czerwcu tego roku.
W czwartek informację o wysłaniu przez USA marynarki wojennej skomentowała rzeczniczka Białego Domu, która przyznała, że Stany Zjednoczone uważają Nicolasa Maduro nie za prawowitego prezydenta Wenezueli, ale za "zbiegłego szefa kartelu narkotykowego".
W marcu 2020 roku Departament Sprawiedliwości USA oficjalnie oskarżył Nicolasa Maduro oraz kilku wysokich rangą urzędników jego rządu o udział w "narko-terrorystycznym spisku" oraz współpracę z kolumbijską partyzantką FARC w celu przemytu kokainy do Stanów Zjednoczonych.
Według amerykańskich śledczych Maduro i jego współpracownicy mieli być częścią tzw. Kartelu Słońca (hiszp. Cartel de los Soles), który miał zajmować się przemytem narkotyków na dużą skalę, wykorzystując do tego struktury państwowe, w tym wojsko i służby bezpieczeństwa.
7 sierpnia Waszyngton ustanowił nagrodę 50 mln dolarów za informacje, które pomogą w schwytaniu prezydenta Wenezueli.
Sam Maduro naturalnie odpiera zarzuty o powiązania z kartelami, odżegnując się od woli uczestniczenia w konflikcie zbrojnym. Nasza dyplomacja nie jest dyplomacją armat, gróźb, ponieważ świat nie może być tym samym światem, co 100 lat temu - stwierdził.
To zakrojona na szeroką skalę operacja propagandowa, mająca na celu usprawiedliwienie tego, co eksperci nazywają działaniami kinetycznymi, czyli interwencją militarną w kraju, który jest suwerenny i niepodległy i nie stanowi zagrożenia dla nikogo - mówił cytowany przez Reutersa ambasador Wenezueli przy ONZ.
O czym zatem szepcze się na korytarzach Białego Domu? Jakie są powody, tak gwałtownej nienawiści Trumpa do Maduro? Źródła Axiosa przypominają o przypadku Manuela Noriegi, prezydenta Panamy, który również został oskarżony przez USA o handel narkotykami i pojmany w wyniku operacji wojskowej. Niektórzy przyznają natomiast, że mamy faktycznie do czynienia z "dyplomacją kanonierek" i że wysłanie wojska do Wenezueli jest próbą wywarcia ostatecznej presji na Maduro, by zaczął współpracować.
Ale jest też prawdopodobne, że gra dotyczy znacznie szerszego pola. Ropa naftowa jest podstawowym czynnikiem kształtującym relację USA-Wenezuela. Kraj rządzony przez Maduro posiada największe na świecie potwierdzone złoża tego surowca. Trump chce manipulować rynkami, by wywrzeć presję m.in. na Władimirze Putinie, dla którego ropa stanowi główne źródło utrzymania machiny wojennej w Ukrainie.
Między wierszami mówi się także o zacieśniającej się współpracy między Karakas i Moskwą. W lipcu "The National Interest", powołując się na rosyjskie agencje prasowe, poinformował o rozpoczęciu budowy... fabryki amunicji w wenezuelskiej dżungli. TNI przypomina, że choć Rosja nie może na wzór ZSRR pozwolić sobie na rozdawanie broni i sprzętu wojskowego, to stara się zadowolić partnerów (zwłaszcza z tzw. Globalnego Południa), tworząc linie produkcyjne na miejscu lub udostępniając swoje licencje. Karabiny Kałasznikowa są produkowane w Wenezueli od 2024 roku.
To pokazuje, jak złożona i paradoksalnie bliska sprawom Europy jest sytuacja w Ameryce Południowej. Źródła Axiosa mówią, że jednym z najbardziej pożądanych przez Waszyngton scenariuszy jest dobrowolne zrzeknięcie się władzy przez Maduro. Z radością przyjęta zostanie także inna opcja. Jeden z doradców Trumpa miał przekazać serwisowi:
"(Maduro) może po prostu wyjechać w worku na zwłoki".