Były strażnik obozu jenieckiego Stalag VI A w niemieckim Hemer, gdzie zmarło lub zostało zabitych 24 tys. osób, głównie jeńców radzieckich, może stanąć przed sądem. Stuletniemu dziś mężczyźnie zarzuca się udział w zabójstwach, do których dochodziło w latach 1943-1944.
Niemiecka prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie byłego strażnika obozu jenieckiego Stalag VI A w Hemer, gdzie zmarło lub zostało zabitych 24 tys. osób, głównie jeńców radzieckich.
Podejrzanemu mężczyźnie zarzuca się udział w zabójstwach, do których dochodziło od 6 grudnia 1943 roku do co najmniej 22 września 1944 roku.
Były strażnik obozu ma dziś 100 lat. Prokuratura informuje jedynie, że trwa śledztwo, nie podaje więcej szczegółów w sprawie. O sprawie pisał dziennik "Bild".
Sprawę zapoczątkowała Centrala Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu. Po zakończeniu wstępnych czynności dokumenty zostały przekazane prokuraturze w Dortmundzie, która specjalizuje się w ściganiu zbrodni nazistowskich w Nadrenii Północnej-Westfalii.
W obozie jenieckim Stalag VI w latach 1939-1945 przetrzymywano ponad 200 tys. jeńców wojennych. Panowało w nim przeludnienie, powszechna była gruźlica i niedożywienie. Więźniowie byli zmuszani do katorżniczej pracy, m.in. w kopalniach.
Około 24 tys. z nich zmarło w wyniku nieludzkich warunków lub zostało zamordowanych przez strażników.
Przetrzymywani byli tu przede wszystkim żołnierze radzieccy, ale także Polacy, Francuzi, Brytyjczycy czy Belgowie.