Silne trzęsienie ziemi o magnitudzie 6,0 wystąpiło minionej nocy w Grecji. Wstrząsy były odczuwalne m.in. na Krecie. Władze rozesłały do mieszkańców alert o możliwości wystąpienia tsunami.
Do trzęsienia ziemi o magnitudzie 6,0 doszło przed godz. 1:00 czasu polskiego w nocy z wtorku na środę. Amerykańska Narodowa Służba Geologiczna (USGS) przekazała, że epicentrum trzęsienia ziemi znajdowało się 23 km na południowy wschód od miejscowości Fri na wyspie Kasos, która z kolei położona jest na wschód od Krety. Hipocentrum, czyli ognisko trzęsienia pod powierzchnią ziemi, zlokalizowano na głębokości aż 74 km.
Greckie media podały, że trzęsienie ziemi było szczególnie odczuwalne na wyspach położonych najbliżej epicentrum, czyli Kasos i Karpatos, ale też we wschodniej części Krety.
Doświadczyli go m.in. mieszkańcy Heraklionu, największego miasta Krety, którzy relacjonowali, że wstrząsy trwały co najmniej 15 sekund. Trzęsienie ziemi było również odczuwalne na zachodzie wyspy, m.in. w Chanii.
Do bazy amerykańskiej agencji USGS wpadło ponad 835 raportów dot. intensywności wstrząsów, przy czym część zgłoszeń wskazuje na silne drgania.
W greckich mediach na razie nie ma informacji o szkodach - ani na Krecie, ani na wspomnianych wyspach Kasos i Karpatos. Nie ma też doniesień, by ktokolwiek ucierpiał.
Cytowany przez portal In.gr grecki sejsmolog Efthymios Lekkas poinformował, że trzęsienie ziemi nie ma nic wspólnego z niedawną serią wstrząsów w rejonie wyspy Santorini czy silniejszymi trzęsieniami ziemi w Turcji.
Nie ma (między tymi zdarzeniami) absolutnie żadnego związku - dodał, uspokajając, było to raczej pojedyncze trzęsienie ziemi, a nie zapowiedź kolejnych.
Tuż po trzęsieniu ziemi greckie ministerstwo kryzysu klimatycznego i obrony cywilnej rozesłało alert o możliwości wystąpienia tsunami. W wiadomości zaapelowano do mieszkańców, by oddalili się od wybrzeża i stosowali się do poleceń władz. Nie ma jednak informacji, by tsunami powstało.