Rosja zaapelowała we wtorek od rządu Azerbejdżanu o podjęcie działań w celu usunięcia demonstrantów, blokujących kluczową drogę prowadzącą do spornego regionu Górskiego Karabachu - poinormowała agencja Reutera, powołując się na relacje z obu stron. Baku nie ma zamiaru spełnić do tych żądań.

REKLAMA

Górski Karabach jest uznawany na arenie międzynarodowej za część Azerbejdżanu, ale zamieszkuje go głównie ludność ormiańska. Kwestia ta staje się poważnym problemem dla Rosji, która chce utrzymać dobre stosunki zarówno z Azerbejdżanem, jak i z Armenią.

Przez ostatni miesiąc Azerowie, podający się za działaczy na rzecz ochrony środowiska, blokowali transport wzdłuż korytarza Lacin, jedynej drogi łączącej Górski Karabach z Armenią. Według Erywania była to blokada popieraną przez rząd w Baku.

Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow rozmawiał w tej sprawie ze swoim azerskim odpowiednikiem Jejhunem Bajramowem i "podkreślił potrzebę szybkiego i całkowitego odblokowania ruchu przez korytarz Lacin". Bajramow odrzucił jednak oskarżenia o blokadę dróg i kryzys humanitarny w enklawie, twierdząc, że codziennie z korytarza korzystają dziesiątki samochodów i karetek pogotowia.

Baku twierdzi też, że protestujący mają uzasadnione obawy dotyczące nielegalnego wydobycia węgla przez Ormian na tym obszarze. "W tym kontekście zwracamy uwagę na potrzebę spełnienia słusznego żądania protestujących" - napisał rząd Azerbejdżanu w komunikacie.

Według Reutera władze w Erywaniu są coraz bardziej złe na Rosję, która formalnie jest sojusznikiem Armenii, za to, że Moskwa nie robi nic więcej, aby zakończyć blokadę, zwłaszcza że w korytarzu rozmieszczone są rosyjskie siły pokojowe.