Dmitrij Miedwiediew kontynuuje politykę prowokowania Donalda Trumpa. W najnowszym oświadczeniu wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Rosji odniósł się do ostatnich słów amerykańskiego prezydenta. I zrobił, to co potrafi najlepiej - straszy i śmieszy. Tym razem mówi o "żywych trupach" i "martwej ręce". O co chodzi rosyjskiemu politykowi?

REKLAMA

Rosyjska agencja TASS nazywa telegramowy wpis Miedwiediewa "stanowczym oświadczeniem", w którym Trump został "wezwany" do nieignorowania zagrożeń. Ale po kolei.

W ostatnich dniach Donald Trump zmodyfikował swoje stanowisko wobec Rosji, zaostrzając retorykę i zapowiadając kolejne sankcje. Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump ostro zareagował także na słowa Dmitrija Miedwiediewa, byłego prezydenta i premiera Rosji, obecnie wiceprzewodniczącego rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa. Miedwiediew zasugerował, że polityka ultimatum wobec Kremla może doprowadzić do wojny między Rosją a USA.

Ostra reakcja amerykańskiego przywódcy to odpowiedź na słowa Miedwiediewa, który skomentował ultimatum Trumpa wobec Rosji dotyczące zakończenia wojny w Ukrainie. Trump zapowiedział, że jeśli w ciągu 10 dni Moskwa nie zawrze porozumienia pokojowego, nałoży na Rosję nowe sankcje. Miedwiediew ocenił, że każde nowe ultimatum to "groźba i krok w stronę wojny, nie pomiędzy Rosją a Ukrainą, ale z jego własnym krajem (czyli z USA)".

"Współpraca handlowa Rosji i USA jest niemal żadna. I niech tak pozostanie, a Miedwiediewowi, przegranemu byłemu prezydentowi Rosji, który myśli, że ciągle jest prezydentem, trzeba powiedzieć, żeby uważał na słowa. Wkracza na bardzo niebezpieczną ścieżkę" - napisał Trump na platformie Truth Social.

Co więcej, Trump nie czeka na Moskwę. W ramach ostrej reprymendy dla Indii, skupujących rosyjską ropę, Biały Dom ogłosił wczoraj wprowadzenie 25-procentowej stawki celnej na towary indyjskie. Władze Indii zdziwił ten krok, bo od miesięcy przedstawiciele obu państw pracują nad wspólnym stanowiskiem dotyczących handlu. Tymczasem Donald Trump ogłosił w swoich mediach społecznościowych, że Indie rozczarowują go nie tylko "uciążliwymi" barierami handlowymi, ale także faktem kupowania rosyjskiej broni i surowców.

W późniejszej rozmowie z dziennikarzami skrytykował New Delhi za przystąpienie do BRICS, które nazwał organizacją antyamerykańską. Umowę między Stanami Zjednoczonymi i Indiami miano wypracować do 1 sierpnia. Cios wyprowadzony przez Trumpa był nieoczekiwany, a sam prezydent skomentował wprowadzenie nowych taryf następująco: "Nie obchodzi mnie, co Indie zrobią z Rosją. Jeśli o mnie chodzi, mogą razem doprowadzić do ruiny swoje martwe gospodarki. Prowadziliśmy bardzo mało interesów z Indiami, ich cła są zbyt wysokie, jedne z najwyższych na świecie".

Cytowani przez agencję Bloomberg eksperci uważają, że Indie, choć znajdują się w trudnej sytuacji, nie będą gotowe na zerwanie ścisłych relacji z Moskwą. Według danych Kpler, ponad jedna trzecia całkowitych zakupów ropy naftowej w Indiach pochodziła w tym roku z Rosji. Z drugiej strony deklarowanym celem premiera kraju Narendry Modiego było podwojenie handlu z USA do 2030 roku. Trump jednak wydaje się w tym momencie skupiony bardziej na wywieraniu presji na Władimira Putina. A biorąc pod uwagę mocarstwowy status Chin, to właśnie Indie wydają się odpowiednim środkiem do tego celu.

Atomowa odpowiedź Miedwiediewa

Rosjanie oczywiście wiedzą, co się święci i dostrzegają wyczerpującą się cierpliwość Trumpa oraz jego próby naciskania na Moskwę poprzez ośrodki władzy kluczowych sojuszników Putina. I oczywiście próbują reagować. O ile oficjalne komunikaty płynące z Kremla są - jak zwykle - lapidarne i pozbawione elementu bezpośredniej groźby, o tyle jest jasne, że człowiekiem, który wyraża stanowisko rosyjskich jastrzębi, jest były prezydent kraju Dmitrij Miedwiediew. Ten już wszedł w zwarcie z Trumpem, strasząc go konfrontacją militarną, a teraz po ogłoszeniu ceł na Indie i po słowach o "martwej gospodarce", zareagował po raz kolejny.

"Jeśli chodzi o tak zwaną 'martwą gospodarkę' Indii i Rosji oraz ostrzeżenie przed 'wkraczaniem na niebezpieczne terytorium' - może powinien przypomnieć sobie swoje ulubione filmy o żywych trupach i zastanowić się, jak niebezpieczna może być 'martwa ręka', nawet taka, która nie występuje w naturze" - napisał Miedwiediew, dodając emotikonę śmiechu.

O czym mówi Miedwiediew, odwołując się do terminu "dead hand", czyli "martwej ręki". "Dead hand" (ros. Perymetr) to potoczna nazwa radzieckiego, a obecnie rosyjskiego, automatycznego systemu odpowiedzi nuklearnej, opracowanego w czasach zimnej wojny. System ten został zaprojektowany jako tzw. "program drugiego uderzenia" - w przypadku zniszczenia rosyjskiego dowództwa w wyniku ataku jądrowego, "Dead Hand" miał automatycznie uruchomić odwetowy atak nuklearny na wyznaczone cele.

System monitoruje szereg czynników, takich jak wstrząsy sejsmiczne, promieniowanie, ciśnienie atmosferyczne czy komunikację wojskową. Jeśli wykryje oznaki ataku nuklearnego i brak reakcji ze strony rosyjskiego dowództwa, automatycznie przekazuje rozkaz do odpalenia rakiet balistycznych z głowicami jądrowymi. Celem Dead Hand było odstraszanie potencjalnego agresora - zapewnienie, że nawet w przypadku zniszczenia rosyjskiego kierownictwa, odpowiedź nuklearna będzie nieuchronna. System ten miał zminimalizować ryzyko tzw. "dekapitacji" dowództwa i zagwarantować nieuchronność wzajemnego zniszczenia (tzw. MAD - Mutual Assured Destruction).

Nie jest jasne, czy system Perymetr jest nadal utrzymywany w gotowości, a szczegóły dotyczące programu są z oczywistych względów objęte tajemnicą. "Dead hand" stał się obiektem wielu spekulacji, a wokół systemu automatycznej odpowiedzi nuklearnej narosło mnóstwo mitów i teorii spiskowych, umiejętnie podsycanych przez Rosjan. Jedną z najlepiej znanych jest ta o radiostacji UVB-76.

UVB-76 - tajemniczy rosyjski sygnał radiowy

Od końca lat 70. XX wieku, czyli od zimnej wojny na częstotliwości 4625 kHz nieprzerwanie słychać charakterystyczny, monotonny dźwięk - to sygnał rosyjskiej stacji radiowej UVB-76, znanej również jako "Buzzer". Stacja regularnie emituje powtarzające się brzęczenie, przerywane sporadycznymi, szyfrowanymi komunikatami głosowymi w języku rosyjskim. "Audycji" można słuchać na całym globie.

Jej przeznaczenie pozostaje nieznane, co od lat budzi zainteresowanie radioamatorów i ekspertów na całym świecie.

Według najczęściej pojawiających się hipotez, UVB-76 może być elementem wojskowego systemu łączności lub zabezpieczeniem częstotliwości przed wykorzystaniem przez inne podmioty. Niektórzy sugerują nawet, że sygnał może być powiązany z systemem automatycznego odwetu nuklearnego, choć nie ma na to potwierdzenia. Według teorii spiskowych pojawiających się w sieci, radiostacja uruchamia "specjalne" szyfrowane przekazy w momentach istotnych i szczególnie newralgicznych dla losów świata. Szyfrowaną wiadomość "Buzzer" nadał m.in. tuż po zakończeniu czerwcowych rozmów dyplomatycznych między Rosją i Ukrainą w Stambule.

Początkowo stacja nadawała z okolic Moskwy, jednak w 2010 roku została przeniesiona w okolice Petersburga. Mimo upływu lat i rozwoju technologii, UVB-76 nadal działa, a jej działalność jest regularnie monitorowana przez radioamatorów na całym świecie.