Oficer Straży Przybrzeżnej Stanów Zjednoczonych uratował 165 osób w trakcie ostatnich gwałtownych powodzi, które nawiedziły Teksas. Starszy sierżant Scott Ruskan został jednogłośnie okrzyknięty bohaterem, a jego odwaga i zaangażowanie nie uszły uwadze władz amerykańskich.

REKLAMA

Centralny Teksas zmaga się z katastrofalnymi skutkami nagłych powodzi, które zabiły co najmniej 80 osób, w tym 28 dzieci. Wśród ofiar są uczestnicy obozu Camp Mystic w hrabstwie Kerr, gdzie woda zalała teren w ciągu kilku minut. Wciąż poszukiwanych jest 10 dzieci i jeden opiekun - informuje Fox News.

Na miejscu tragedii pojawiły się służby ratunkowe, ale działania Ruskana przykuły szczególną uwagę mediów w USA. Dzięki koordynacji akcji przez ratownika z New Jersey udało się uratować wiele istnień. Sam podoficer pozostaje jednak niezwykle skromny w ocenie własnych działań.

26-latek koordynował akcję, w której uczestniczyły dwa śmigłowce ratunkowe Blackhawk 60 i MH-65. Dowodził operacją w skrajnie trudnych warunkach, gdy wszystkie drogi były nieprzejezdne, a prąd lokalnych rzek zbyt silny, by móc zdecydować się na użycie łodzi.

Dramatyczna akcja w Camp Mystic

Scott Ruskan, pochodzący z Oxford w stanie New Jersey, jeszcze niedawno pracował jako księgowy w KPMG. W 2021 roku postanowił jednak zmienić swoje życie i wstąpił do Straży Przybrzeżnej Stanów Zjednoczonych. Po ukończeniu szkolenia trafił do bazy w Corpus Christi w Teksasie. Od listopada czekał w gotowości na swoje pierwsze wezwanie do akcji.

To nadeszło 4 lipca, gdy potężna burza doprowadziła do katastrofalnej powodzi błyskawicznej w Teksasie.

Najtrudniejsza sytuacja miała miejsce w Camp Mystic - chrześcijańskim obozie letnim dla dziewcząt, położonym nad rzeką Guadalupe. To właśnie tam powódź uwięziła niemal 200 osób, a wszystkie drogi dojazdowe zostały zniszczone przez żywioł. Ewakuacja śmigłowcami była jedyną szansą na ratunek.

Podczas odprawy zdecydowano, że to Ruskan zostanie na ziemi, by koordynować akcję ratunkową i dokonać wstępnej selekcji poszkodowanych.

O to właśnie chodzi, prawda? Właśnie dlatego wykonujemy tę pracę. Dlatego podejmujemy takie ryzyko cały czas. Dlatego tak jak strażnicy przybrzeżni, codziennie ryzykujemy życie - powiedział Scott Ruskan w rozmowie z New York Post.

Ruskan opiekował się przerażonymi i rannymi obozowiczami, z których wielu zostało wyrwanych ze snu, boso i w piżamach po nocnej ewakuacji.

Coast Guard rescue swimmer Scott Ruskan saved 165 lives in the Texas flash floods.The 26-year-old, a former KPMG accountant, directed Army Blackhawk 60s and MH-65s to survivors and helped get them to safety, according to the New York Post.Ruskan spearheaded a high-risk... pic.twitter.com/Mzl3qLAuTO

CollinRuggJuly 7, 2025

Modelowa praca służb?

Przez kolejne godziny Ruskan przewodził akcji ratunkowej w ekstremalnych warunkach. Ostatecznie udało się uratować 165 osób z Camp Mystic.

Wyprowadziliśmy większość ludzi z Camp Mystic, co jest niesamowite. I czuję, że zrobiliśmy wiele dobrego tego dnia, ale oczywiście nadal jest to bardzo smutne. Wciąż jest wiele osób zaginionych i nieodnalezionych, więc misja jeszcze się nie skończyła. Dla nas się nie skończyła - mówi ratownik dla NYP i dodaje, że przypisywanie mu większości zasług nie ma sensu.

Jestem zwykłym facetem. Po prostu wykonuję swoją pracę. Na to się pisałem i myślę, że każdy ratownik Straży Przybrzeżnej lub pilot Straży Przybrzeżnej, mechanik lotniczy, ktokolwiek by to nie był, zrobiłby dokładnie to samo w naszej sytuacji - podkreśla.

Scott Ruskan zyskał jednak uznanie nie tylko wśród zwykłych obywateli, ale także we władzach kraju. Sekretarz ds. bezpieczeństwa narodowego Kristi Noem nazwała Ruskana "amerykańskim bohaterem", podkreślając jego "bezinteresowną odwagę, która ucieleśnia ducha i misję Straży Przybrzeżnej".

Sam Ruskan podkreśla jednak, że to zasługa całej załogi i wszystkich służb zaangażowanych w akcję ratunkową.

Powódź w Teksasie / EPA/DUSTIN SAFRANEK / PAP
Powódź w Teksasie / EPA/DUSTIN SAFRANEK / PAP
Powódź w Teksasie / EPA/DUSTIN SAFRANEK / PAP
Powódź w Teksasie / EPA/DUSTIN SAFRANEK / PAP
Powódź w Teksasie / EPA/DUSTIN SAFRANEK / PAP
Powódź w Teksasie / EPA/DUSTIN SAFRANEK / PAP
Powódź w Teksasie / EPA/DUSTIN SAFRANEK / PAP
Powódź w Teksasie / EPA/DUSTIN SAFRANEK / PAP
Powódź w Teksasie / EPA/DUSTIN SAFRANEK / PAP
Powódź w Teksasie / EPA/DUSTIN SAFRANEK / PAP

Katastrofa w Teksasie

W ostatnich dniach Teksas zmaga się z katastrofalnymi powodziami, które przyniosły śmierć co najmniej 80 osób, w tym wielu dzieci. Gwałtowne burze i intensywne opady doprowadziły do błyskawicznych powodzi, szczególnie w centralnej części stanu. Wiele miejscowości zostało odciętych od świata, a służby ratunkowe prowadzą szeroko zakrojone akcje poszukiwawczo-ratunkowe.

Najtrudniejsza sytuacja panuje w rejonie rzeki Guadalupe, gdzie woda zalała m.in. letni obóz Camp Mystic. Władze podkreślają, że to jedna z najtragiczniejszych powodzi w historii stanu. Setki funkcjonariuszy, ratowników i wolontariuszy pracują dzień i noc, by odnaleźć zaginionych i udzielić pomocy poszkodowanym. W akcję zaangażowane są śmigłowce, łodzie ratunkowe oraz psy tropiące.

Służby apelują do mieszkańców o ostrożność i stosowanie się do poleceń władz. W wielu miejscach wciąż prowadzone są ewakuacje, a prognozy meteorologiczne nie wykluczają kolejnych opadów.