Norweskie wojsko wzmocni swoją obecność w pobliżu instalacji gazowych i naftowych. To konsekwencja wycieku z gazociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2 i podejrzeń o sabotaż oraz odpowiedź na obce drony, pojawiające się w pobliżu platform wiertniczych.

REKLAMA

Premier Jonas Gahr Støre oświadczył, że incydenty na Morzu Bałtyckim sprawiły, że wzmocnienie bezpieczeństwa instalacji gazowych i naftowych staje czymś naturalnym.

"Norweskie siły zbrojne będą bardziej obecne i widoczne w pobliżu instalacji gazowych i naftowych" - powiedział na konferencji prasowej.

Norweskie media podkreślają, że nic nie wskazuje na to, by sabotaż Nord Stream 1 i Nord Stream 2 miał być atakiem skierowanym przeciwko norweskiemu przemysłowi energetycznemu. Przypominają natomiast o wzmożonej aktywności obcych dronów, które w ostatnim czasie zaobserwowano nad Morzem Północnym.

Gazeta "Nettavisen" napisała kilka dni temu o niezidentyfikowanych dronach przy platformach wiertniczych na Norweskim Szelfie Kontynentalnym. "Prawdopodobnie mamy do czynienia z dronami sterowanymi ze statków" - podkreślił w rozmowie z gazetą Amund Revheim z policji regionu południowo-zachodniej Norwegii.

W związku z incydentami policja prowadzi śledztwo w sprawie możliwego naruszenia tzw. ustawy naftowej, która zakazuje zbliżania się do platform wydobywczych na odległość mniejszą niż 500 metrów. Najważniejszą częścią dochodzenia jest mapowanie ruchu statków w okresach, gdy odnotowano aktywność niezidentyfikowanych obiektów latających.

Wykładowca z Akademii Marynarki Wojennej Stale Ulriksen uważa, że "zagrożenie dla norweskich instalacji naftowych i gazowych nigdy nie było większe niż obecnie". "Rosja dostrzega, że jest w stanie wojny z NATO. Na Morzu Północnym mamy zatem strategicznie ważną produkcję gazu, która nigdy nie była ważniejsza niż teraz. Europa znalazłaby się w niezwykle trudnej sytuacji, gdyby wstrzymano dostawy gazu z Norwegii" - podkreślił Ulriksen.

Ekspert nie wierzy jednak w możliwość bezpośrednich rosyjskich ataków na platformy wiertnicze. Uważa, że bardziej prawdopodobne mogą być działania Rosjan mające na celu uszkodzenie podwodnych instalacji, na przykład gazociągów, w taki sposób, aby mogli wyprzeć się odpowiedzialności.

W podobnym tonie wypowiada się Tor Ivar Stroemmen, były oficer norweskiej marynarki wojennej i wykładowca akademii morskiej. "Norweska infrastruktura służąca do importu gazu do Europy jest obecnie najważniejszą pod względem strategicznym instalacją na kontynencie" - oświadczył - "Jeżeli te dostawy zostaną odcięte lub zmniejszone, spowoduje to całkowity kryzys energetyczny w Europie" - podkreślił.

Norwegia ma ponad 90 pól naftowych i gazowych, większość z nich jest połączona liczącą ok. 9000 km siecią gazociągów.