Nieprzespana noc, narastająca irytacja i podejrzenia o młodzieżowe wybryki - tak wyglądała rzeczywistość mieszkańców jednego z bloków mieszkalnych w Bawarii na południu Niemiec. Gdy dzwonek do drzwi nieustannie rozbrzmiewał po północy, a nikt nie pojawiał się na progu, zdezorientowani lokatorzy postanowili wezwać policję. To, co odkryli funkcjonariusze, przeszło najśmielsze oczekiwania domowników.

REKLAMA

Wszystko zaczęło się od pozornie niewinnego incydentu. W środku nocy, gdy większość mieszkańców spała, nagle rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Początkowo zignorowano pojedyncze sygnały, jednak dzwonek nie milkł, a wręcz przeciwnie - zaczął rozbrzmiewać coraz częściej.

Sytuacja stała się na tyle uciążliwa, że mieszkańcy zaczęli podejrzewać, iż padli ofiarą popularnego wśród młodzieży żartu, znanego w Niemczech jako "klingelstreich". Polega on na tym, że dzieci dzwonią do drzwi, a następnie uciekają, zanim zostaną złapani.

Położyliśmy się już spać, a po 22:00 raczej nie otwieramy drzwi. Kiedy dzwonek rozległ się po raz kolejny, próbowałam to zignorować. Myślałam, że to dzieciaki z domu naprzeciwko - relacjonuje jedna z mieszkanek, Lisa, cytowana przez niemieckie media.

Zaniepokojeni mieszkańcy wzywali policję

Sytuacja przybrała na sile, gdy dzwonek zaczął rozbrzmiewać nie tylko w jednym, ale w kilku mieszkaniach jednocześnie. Telefon od sąsiadki z góry potwierdził, że problem dotyczy całego bloku. Mimo prób sprawdzenia, kto stoi za drzwiami, nikt nie był widoczny w okolicy wejścia. Zdezorientowani i zaniepokojeni mieszkańcy zdecydowali się wezwać na miejsce policję.

Na miejsce przybyło dwóch funkcjonariuszy, którzy rozpoczęli dokładne oględziny wejścia do budynku. Początkowo podejrzewano, że sprawcą zamieszania jest ktoś z zewnątrz, jednak brak jakichkolwiek śladów obecności ludzi oraz nieaktywowany czujnik ruchu wykluczały tę możliwość.

Zaskakujące odkrycie na panelu domofonu

Dopiero szczegółowa inspekcja metalowego panelu z dzwonkami przyniosła odpowiedź na nurtujące wszystkich pytanie. Na powierzchni urządzenia zauważono śluzowaty ślad, a tuż obok - niepozornego, ale bardzo aktywnego sprawcę całego zamieszania. Okazało się, że winowajcą był... ślimak.

Ślimak, powoli przemieszczając się po panelu, nieświadomie aktywował kolejne przyciski dzwonków, wywołując tym samym prawdziwy chaos wśród mieszkańców. Jego śluz pozostawiony na powierzchni urządzenia był widoczny gołym okiem i stanowił niepodważalny dowód na nietypowe źródło problemu.