W czasie wojskowej operacji uwolnienia polskiej lekarki uprowadzonej w Czadzie wszyscy porywacze zostali "zneutralizowani" - co oznacza, że nie żyją. To informacje mediów w Czadzie. Dodają one, że Polka w momencie oswobodzenia była osłabiona i zszokowana, ale generalnie czuła się dobrze.

REKLAMA

Według portalu informacyjnego Al Wihda, minister bezpieczeństwa publicznego i imigracji Czadu generał Mamat Charfadine Margui potwierdził, że wojskowa operacja uwolnienia porwanej polskiej lekarki była szeroko zakrojona. Doszło do niej wczoraj około godziny trzeciej nad ranem w lesie równikowym w odległości około 10 kilometrów od miejscowości Dono Manga.

Miejscowość ta położna jest ponad 400 km na południowy wschód od stolicy kraju Ndżameny. To właśnie w Dono Manga Polka została w ostatni piątek uprowadzona ze szpitala zarządzanego przez międzynarodową katolicką organizację humanitarną Caritas. Według mediów w Czadzie porywaczy było co najmniej czterech.

Szef BBN: Polka jest bezpieczna

Szef BBN Jacek Siewiera przekazał dziś w Polsat News, że polska lekarka jest bezpieczna i ma zapewnioną opiekę medyczną. Podkreślił, że we wtorek był w kontakcie z doradcą prezydenta Francji Emmanuelem Bonnem oraz szefem sztabu wojskowego gen. Fabienem Mandonem.

Gen. Mandon przekazał mi jeszcze w godzinach nocnych informacje o stanie lekarki, o tym, jak francuskie wojska specjalne realizowały operację, w której doszło do wymiany ognia - powiedział.

Pytany o to, czy uwolniona Polka dobrze się czuje, odpowiedział: "Tak, dzisiaj jest bezpieczna, pod opieką medyczną".

Dodał, że akcja była "dynamiczna" i "profesjonalna". Nie było strat po stronie francuskich operatorów, natomiast dwóch porywaczy zakończyło życie doczesne - przekazał szef BBN.

Doszło do wymiany ognia

O uwolnieniu Polki poinformował wieczorem minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Jak dowiedziała się reporterka RMF FM, podczas próby odbicia polskiej lekarki z rąk porywaczy doszło do wymiany ognia.

"Polska obywatelka porwana w Czadzie została uwolniona. Jest cała i zdrowa pod opieką lekarzy" - mówił Radosław Sikorski na nagraniu, które zostało udostępnione na platformie X (dawniej Twitter).

"Jesteśmy winni podziękowania siłom lokalnym i naszym francuskim sojusznikom" - podkreślił Sikorski w nagraniu.

Polska obywatelka porwana w Czadzie zostaa uwolniona. Jest caa i zdrowa, co przekazaem telefonicznie jej najbliszym. Dzikuj za dziaania siom lokalnym oraz naszym francuskim sojusznikom. pic.twitter.com/6a1oj0m4kU

sikorskiradekFebruary 13, 2024

"Polka porwana w Czadzie jest już bezpieczna i wkrótce wróci do kraju. W tym miejscu kieruję największe podziękowania do francuskiego ministra obrony Sebastiena Lecornu oraz żołnierzy francuskich, dzięki którym Polka odzyskała wolność" - napisał natomiast wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.

The Polish woman kidnapped in Chad is already safe and will soon return to the country. I address utmost thanks at this time to the French Defense Minister @SebLecornu and French soldiers, thanks to whose help the Polish woman regained her freedom.

KosiniakKamyszFebruary 13, 2024

"Polka została odbita"

Paweł Wroński, rzecznik MSZ poinformował RMF FM, że kobieta została uwolniona "w akcji czadyjskich służb specjalnych i czadyjskiego wojska w terenie zalesionym".

Została odbita - podkreślił. Wroński nie sprecyzował, gdzie dokładnie doszło do uwolnienia kobiety.

Na razie nie wiadomo także, czy kobieta wróci teraz do Polski. Leży to w jej gestii. Na początku musi zostać zbadana przez lekarzy, musi być oceniony jej stan zdrowia. W każdym razie nic obecnie jej się nie stało. Jest w kontakcie z rodziną - dodaje rzecznik.

Polska lekarka uprowadzona przez nieznanych sprawców

Do uprowadzenia polskiej lekarki doszło w piątek - tak wynika z relacji gubernator prowincji, w której leży Dono Manga. Miasto to położone jest ponad 400 km na południowy wschód od stolicy kraju Ndżameny.

Porwania miało dokonać kilku uzbrojonych mężczyzn. Wykorzystali moment, gdy w szpitalu nie było chroniących placówkę żołnierzy, którzy oddalili się na piątkową modlitwę.

Placówka jest administrowana przez międzynarodową katolicką organizację humanitarną Caritas. Twierdzi ona, że Polka pojechała do Czadu jako wolontariuszka.

Napastnicy porwali Polkę i jej kolegę z Meksyku, a następnie uciekali motocyklami. Z tego powodu prawdopodobnie porzucili Meksykanina, zabierając dalej tylko kobietę.

W poniedziałek rzecznik MSZ Paweł Wroński informował, że napastnicy podawali się za pacjentów, a z tego, co wiadomo, podłoże porwania miało "bardziej charakter kryminalny". Zaznaczał, że resort pozostawał w stałym kontakcie z rodziną porwanej.