Wsparcie dyplomatyczne to jedyna pomoc, jaką Rosja może udzielić Iranowi w wojnie z Izraelem. Tak uważa Karolina Hird, analityczka ds. Rosji w amerykańskim Instytucie Studiów nad Wojną (ISW). Moskwa nie ma bowiem ani zobowiązań, ani zdolności, by wspomóc Teheran wojskowo. Może za to próbować ugrać coś dla siebie w kwestii agresji na Ukrainę.
- Iran może liczyć obecnie jedynie na wsparcie dyplomatyczne ze strony Rosji - uważa analityczka z Instytutu Studiów nad Wojną Karolina Hird.
- Kreml może korzystać z wybuchu wojny na Bliskim Wschodzie, m.in. zarabiając na drożejącej ropie czy licząc na to, że uwaga świata zostanie odciągnięta od Ukrainy.
- Ekspertka z ISW wskazuje, że Moskwa produkuje na swoim terytorium uzbrojenie pozyskiwane wcześniej z Iranu, więc w tej kwestii może nie odczuć zaangażowania Teheranu w konflikt.
Ekspertka, pytana o możliwe skutki wojny izraelsko-irańskiej dla Ukrainy, zwróciła przede wszystkim uwagę na odnotowywany w ostatnich dniach wzrost cen ropy. Może na tym skorzystać Rosja, która jest w dużym stopniu uzależniona od dochodów z tego surowca, podtrzymujących jej gospodarkę i finansujących wojnę przeciwko Ukrainie - podkreśliła.
Wielu rosyjskich komentatorów uważa, że wojna między Izraelem i Iranem odciągnie uwagę krajów partnerskich od Ukrainy i może doprowadzić do przekierowania pomocy wojskowej z kierunku ukraińskiego na izraelski. Analityczka przyznała, że w związku z eskalacją sytuacji na Bliskim Wschodzie społeczność międzynarodowa skupia mniejszą uwagę na Ukrainie, o czym świadczy m.in. reakcja na atak na Kijów, do którego doszło w nocy z poniedziałku na wtorek. Rosja zaatakowała wówczas Ukrainę 440 dronami i 32 rakietami różnych rodzajów. Głównym celem rosyjskich uderzeń był Kijów, gdzie zginęło 13 osób.
Ekspertka ds. Rosji Anna Łabuszewska uważa, że Władimir Putin, deklarując się jako potencjalny rozjemca w konflikcie między Izraelem i Iranem, chciałby otrzymać wolną rękę w prowadzeniu wojny przeciwko Ukrainie.
W opinii Hird obecna sytuacja na Bliskim Wschodzie nie będzie miała dużego wpływu na rosyjskie zdolności wojskowe, ponieważ Moskwa już produkuje na swoim terytorium to uzbrojenie, które otrzymywała od Iranu. To nie jest tak, że Irańczycy przez cały czas dostarczają Rosjanom broń. Rosja w ciągu ostatniego roku w dużym stopniu zdołała zinternalizować tę produkcję - podkreśliła analityczka ISW. Dlatego, według niej, intensywność rosyjskich ataków dronowych i rakietowych nie zmieni się z powodu wojny na Bliskim Wschodzie.
Hird zwróciła uwagę, że Władimir Putin "próbował interweniować w sprawie rozmów amerykańsko-irańskich na temat porozumienia nuklearnego, a teraz chce się pokazać jako skuteczny mediator i zainicjować dyplomatyczny dialog irańsko-izraelski, by rozwiązać konflikt". Może to naprawdę wpłynąć na to, jak (Putin) pozycjonuje się względem (prezydenta USA Donalda) Trumpa - uważa ekspertka. Analityczka nie wykluczyła, że Putin będzie chciał - w związku z konfliktem na Bliskim Wschodzie - zagwarantować Rosji ustępstwa od USA w sprawie Ukrainy. Hird dodała, że rosyjski przywódca będzie też nadal dążyć do uregulowania stosunków z Waszyngtonem.
Ekspertka think tanku ISW podkreśliła, że od razu po przeprowadzeniu przez Izrael pierwszych ataków na Iran przedstawiciele rosyjskich władz zaczęli podejmować bardzo aktywne działania dyplomatyczne na arenie międzynarodowej. Potępiali Izrael oraz wspierali Iran w bardzo publiczny, lecz dyplomatyczny sposób. Jednak to jest praktycznie wszystko, co może otrzymać Iran od Rosji w obecnej sytuacji - oceniła rozmówczyni PAP.
Rosja nie ma ludzi, których mogłaby wysłać do Iranu. Nie ma też broni ani sprzętu, które mogłaby dostarczyć Iranowi - poza tymi podstawowymi rzeczami, które już mu przekazała - kontynuowała Hird.
Zwróciła uwagę, że zawarte na początku roku porozumienie między Rosją i Iranem o partnerstwie strategicznym nie przewiduje wzajemnej obrony. Nie ma więc podstaw dla rosyjskiego zaangażowania w wojnę w Iranie, dlatego jedyne działania Kremla nie wykroczą poza dyplomatyczne oświadczenia - zaznaczyła ekspertka.
Nie będzie to nic więcej, bo Rosja nie ma takich zdolności. I myślę, że to pokazuje, że sojusze z Rosją są bardzo nierówne. Rosja bierze od swoich partnerów bardzo dużo, ale niekoniecznie daje coś w zamian - podsumowała Hird.