Co najmniej 200 tys. osób wzięło udział w proteście w stolicy Hiszpanii przeciwko planowi reformy służby zdrowia na terenie wspólnoty autonomicznej Madrytu. Protest doprowadził do paraliżu komunikacyjnego miasta.

REKLAMA

/ J.J.GUILLEN / PAP/EPA
/ J.J.GUILLEN / PAP/EPA
/ J.J.GUILLEN / PAP/EPA
/ J.J.GUILLEN / PAP/EPA
/ J.J.GUILLEN / PAP/EPA

Według oficjalnych danych protest zgromadził ponad 200 tys. osób. Z kolei organizatorzy wydarzenia, m.in. centrale związkowe i organizacje zrzeszające pracowników służby zdrowia, twierdzą, że było to ponad 300 tys.

Na popołudniowej demonstracji skandowano hasła wymierzone w centroprawicowy rząd wspólnoty autonomicznej Madrytu premier Isabel Diaz Ayuso, a także przeciwko tej wywodzącej się z Partii Ludowej (PP) polityk.

"Ayuso do dymisji!", "Ręce precz od publicznej służby zdrowia!", "Wystarczy już reform!", "Dostęp do służby zdrowia dla wszystkich!" - wykrzykiwali uczestnicy wydarzenia, wśród których pojawili się m.in. liderzy największych central związkowych, a także skrajnie lewicowej partii Mas Madrid.

W proteście uczestniczył również znany hiszpański reżyser i producent filmowy Pedro Almodovar. W rozmowie z mediami podkreślał on, że kwestia dostępu do publicznej służby zdrowia nie powinna być postrzegana w kategoriach walki politycznej, ale jako prawo obywateli.

O co chodzi w reformie?

Wśród najbardziej polemicznych punktów reformy służby zdrowia w aglomeracji Madrytu jest ograniczenie dostępu pacjentów do izb przyjęć działających w szpitalach, przy jednoczesnym zwiększeniu roli publicznych przychodni służby zdrowia.

Problem, jak odnotowują komentatorzy, stanowi tymczasem deficyt lekarzy w placówkach tego typu. Dziennik "El Mundo" wyliczył, że lekarzy brakuje w 29 z blisko 80 centrów medycznych, które miałyby wyręczyć szpitalne izby przyjęć, a rozmowę z medykiem można odbyć wyłącznie za pośrednictwem połączenia wideo.