​Mrożąca krew w żyłach sytuacja w austriackim Linzu. 14-letni chłopiec wtargnął do kawiarni z pistoletem w ręku, a później wdał się w bójkę z menedżerem. Nieletni trafił w ręce policji chwilę po ucieczce z miejsca zdarzenia, o czym poinformowała w niedzielę austriacka agencja APA.

REKLAMA

Ręce do góry albo strzelam! - krzyknął 14-latek, wbiegając w sobotni wieczór do kawiarni w Linzu z bronią w ręku. Chłopak wdał się następnie w bójkę z 40-letnim menedżerem lokalu, który odniósł lekkie obrażenia.

Nastolatek został ujęty przez policję krótko po zdarzeniu, w pobliżu kawiarni. Jeden z kolegów, z którymi próbował uciec, wskazał później funkcjonariuszom miejsce, gdzie młodociany sprawca napaści zostawił broń - pistolet ASG.

14-latek nie był w stanie określić motywu swoich działań. Austriacki dziennik "Kronen Zeitung" ocenił, że mogło chodzić o "swoisty test odwagi", którym chłopcy chcieli "zabić sobotnią nudę".

Po ataku wszczęto śledztwo w sprawie uszkodzenia ciała. Nastolatek trafił do aresztu śledczego; jako podkreśliły lokalne media - nie był dotąd znany policji i nie popełnił w przeszłości żadnych wykroczeń czy przestępstw.