Już 73 sądy w całym kraju biorą udział w ogólnopolskim proteście. W ostatnim czasie do protestu zdecydowali się dołączyć pracownicy sądów m.in. z Lwówka Śląskiego, Lęborka czy Zgorzelca.

REKLAMA

W poprzednim tygodniu w proteście udział brały 34 sądy, a teraz ich liczba zwiększyła się o ponad 100 procent.

Dla przykładu, w Sądzie Okręgowym w Łodzi zaplanowano dzisiaj 83 rozprawy, ale 15 z nich się nie odbędzie. Zostały odroczone, odwołane albo zdjęte z wokandy.

W wielu sądach stosowany jest także strajk włoski. Koordynatorzy protestu apelują np. do pracowników sądów, by ci przerywali pracę co godzinę na 5 minut i sumiennie przestrzegali przepisów Kodeksu pracy.

Związki zawodowe wystosowały również apel do premiera Mateusza Morawieckiego, by ten pochylił się nad losem pracowników sądów i prokuratur.

Protestujący - przypomnijmy - chcą podniesienia wynagrodzeń i zwiększenia zatrudnienia, by odciążyć ich od nadmiernej pracy.

Lawina zwolnień lekarskich wśród pracowników sądów

Pracownicy wymiaru sprawiedliwości od kilku miesięcy organizują akcje protestacyjne. Na początku września ulicami Warszawy przeszła manifestacja tej grupy zawodowej, podczas której organizatorzy protestu przekazali swoje postulaty przedstawicielom Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Ministerstwa Sprawiedliwości, Sejmu i Senatu. Przed gmachem resortu sprawiedliwości powstało czerwone miasteczko namiotowe.

Oddolny protest nieorzekających pracowników sądów - asystentów, protokolantów i innych urzędników - rozpoczął się 11 października. Ponieważ zgodnie z przepisami nie mają prawa do strajku, postanowili wziąć zwolnienia lekarskie.

"Gazeta Wyborcza" kilka dni temu podała, że 80 proc. nieorzekających pracowników sądów zarabia mniej niż 4500 zł brutto, a więc 3260 zł na rękę. Wielu protokolantów - niewiele ponad płacę minimalną.

Domagają się więc podwyżki o 12 proc. w 2022 roku dla każdego z nich. Ponadto chcą też zwiększenia liczby etatów oraz zobowiązania ministra sprawiedliwości do "natychmiastowego podjęcia realnych i konkretnych działań w celu wykorzenienia mobbingu w sądach".

Skandaliczne porozumienie

Na początku miesiąca wiceminister Michał Woś podpisał sześciopunktowe porozumienie z przedstawicielami części związków zawodowych pracowników wymiaru sprawiedliwości.

To, co się zadziało w nocy, jest absolutnym skandalem. Osoby protestujące, czyli pracownicy, których głosem jesteśmy, nie brali udziału w żadnym podpisaniu porozumienia - mówiła potem przewodnicząca KNZZ Ad Rem Justyna Przybylska. Przekonywała, że protestujący w czerwonym miasteczku nic nie wiedzieli o nocnych rozmowach. To odbyło się tylnymi drzwiami, po cichu - zaznaczyła.

W tym samym tonie wypowiedział się prokurator Jacek Skała ZZ Prokuratorów i Pracowników Prokuratury. To, co zrobiły te związki, to policzek dla tysięcy protestujących pracowników sądownictwa i prokuratury. Nie ma naszej zgody na takie zachowanie - podkreślił.

W czerwonym miasteczku protestują przedstawiciele czterech organizacji związkowych KNZZ Ad Rem, ZZ Prokuratorów i Pracowników Prokuratury, ZZ Pracowników Okręgu Piotrowskiego i ZZ Pracowników Sądu Łódzkiego.

W rozmowach zakończonych porozumieniem brali udział przedstawiciele NSZZ "Solidarność", Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych oraz Forum Związków Zawodowych działających w wymiarze sprawiedliwości.