Sąd Apelacyjny w Poznaniu podtrzymał wyrok w sprawie wykrytego po 24 latach od zbrodni zabójstwa Zyty Michalskiej. W pierwszej instancji jego sprawca Waldemar B. został skazany na 25 lat więzienia.

REKLAMA

Sędzia Urszula Duczmal podkreśliła, że zaangażowanie funkcjonariuszy policji, którzy wrócili do sprawy niewyjaśnionej zbrodni, pozwoliło na wydanie sprawiedliwego wyroku i za taki wyrok sąd apelacyjny uznaje właśnie orzeczenie pierwszej instancji.

Odwołali się od niego zarówno prokurator jak i obrońca skazanego.

Śledczy uznali, że mężczyzna powinien odpowiedzieć nie tylko za zabójstwo, ale i usiłowanie zgwałcenia swojej ofiary.

Obrońca Waldemara B. wskazywał z kolei na rażącą niewspółmierność kary.

Zabójstwo 20-letniej Zyty Michalskiej

Zyta Michalska została zamordowana w lesie pod Wrześnią w Wielkanoc w 1994 roku.

Tego dnia 20-latka po raz ostatni była widziana, gdy szła na spacer w stronę lasu. Jej zwłoki znaleziono dzień później w lesie, kilkaset metrów od jej domu w Mikuszewie koło Wrześni.

Sekcja zwłok wykazała, że kobieta została uduszona.

Śledztwo zostało umorzone w związku z niewykryciem sprawcy.

Zatrzymanie sprawcy brutalnego zabójstwa Zyty Michalskiej

Sprawcą wykrytym po 24 latach od zbrodni okazał się jej sąsiad z tej samej miejscowości - 54-letni dziś Waldemar B.

Na początku 2019 roku policjanci z poznańskiego Archiwum X postanowili wrócić do tej sprawy. Apelowali o kontakt do osób mających jakiekolwiek informacje na temat zdarzenia z 1994 roku.

Analiza danych zebranych przez prokuraturę oraz policjantów z poznańskiego Archiwum X, w tym weryfikacja genetyczna śladów biologicznych ujawnionych na ciele i odzieży ofiary, dała podstawy do zatrzymania Waldemara B. w grudniu 2020 roku.

Makabryczne szczegóły zbrodni


Proces Waldemara B. rozpoczął się na początku maja ubiegłego roku. W sądzie mężczyzna przyznał się jedynie do uderzenia kamieniem Zyty Michalskiej.

"Zadane przez oskarżonego ciosy kamieniem i to z dużą siłą, spowodowały pięć ran głowy i twarzoczaszki (...) oskarżony nie poprzestał na jednym ciosie, a siła uderzeń była tak duża, że na dnie dwóch ran widoczne były kości. Głowa ofiary była zmasakrowana. Jak wskazywali biegli, takie obrażenia głowy, same w sobie, mogły spowodować śmierć. Oskarżony nie poprzestał jednak na zadaniu ciosów kamieniem, lecz przeciągnął ofiarę przez ponad 34 metry, twarzą zwróconą do ziemi, po czym zostawił w lesie. Nie trzeba specjalnej wiedzy medycznej, czy specjalnego doświadczenia życiowego, by mieć świadomość, że takie zachowanie doprowadzi do śmierci" - mówiła sędzia.

Waldemar B. oprócz zabójstwa był oskarżony o próbę gwałtu Zyty Michalskiej. Zdjął z ofiary część odzieży. Potem wyjaśniał, że próbował w ten sposób upozorować zgwałcenie.

Życie Waldemara B. po zabójstwie Zyty Michalskiej

Cztery lata po zabójstwie młodej kobiety Waldemar B. ożenił się, w trakcie małżeństwa urodziło mu się dwoje dzieci.

Przez 27 lat żył spokojnie, nie był karany.

Jego żona zeznała podczas pierwszego procesu, że nigdy nie był w stosunku do niej ani do dzieci agresywny. "Ja nie wierzę w to, co się stało. Córki też nie wierzą. Jesteśmy w szoku" - mówiła.