Służby wiedzą, kto kupił dwie karty SIM do telefonów służących do zdetonowania ładunków na torach trasy kolejowej Warszawa-Lublin - dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM Krzysztof Zasada. To nowe informacje na temat aktu dywersji w okolicach miejscowości Mika na Mazowszu.
- Eksplozja na torach miała być zdalnie zainicjowana przy użyciu telefonów komórkowych.
- Zdetonowano jeden ładunek, drugi nie eksplodował z niewyjaśnionych przyczyn.
- Funkcjonariusze zabezpieczyli karty SIM z urządzeń, co pozwoliło dotrzeć do danych paszportu użytego przy ich zakupie.
- Karty SIM pochodziły od polskiego operatora - to ważny trop w śledztwie, choć właściciel paszportu nie musi być sprawcą.
- Chcesz być na bieżąco - wejdź na rmf24.pl.
Eksplozja na torach miała być zainicjowana zdalnie - z użyciem telefonów komórkowych. Jeden ładunek zdetonowano, drugi - z niewyjaśnionych przyczyn nie eksplodował.
Funkcjonariusze zabezpieczyli karty SIM z odnalezionych urządzeń. Na ich podstawie udało się dotrzeć do danych paszportu, na który te karty zakupiono.
Z tego co nieoficjalnie ustalił dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada, mowa o kartach SIM polskiego operatora. Jak usłyszał nasz reporter, to bardzo ważny trop w wykryciu sprawców dywersji na torach, mimo że właściciel paszportu, na które zarejestrowano karty, wcale nie musi być poszukiwanym sabotażystą.
W poniedziałek Prokuratura Krajowa wszczęła śledztwo w sprawie tego aktów dywersji "o charakterze terrorystycznym, skierowanych przeciwko infrastrukturze kolejowej i popełnionych na rzecz obcego wywiadu".
Jak przekazał rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak, przedmiotem śledztwa jest uszkodzenie w dniach 15-17 listopada infrastruktury linii kolejowej nr 7 na trasie Warszawa Wschodnia-Dorohusk. Chodzi o uszkodzenie przy użyciu materiałów wybuchowych torów w okolicach miejscowości Mika (pow. garwoliński) oraz uszkodzenia torów w okolicach miejscowości Gołąb (pow. puławski).
Śledztwo zostało wszczęte w kierunku szpiegostwa, sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym oraz wytwarzania lub obrotu substancjami i urządzeniami niebezpiecznymi. Za te czyny grozi dożywocie.
Na trasie Warszawa - Lublin doszło do dwóch aktów dywersji. Podczas pierwszego z nich, w miejscowości Mika (woj. mazowieckie, pow. garwoliński), eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy, co zdaniem premiera Donalda Tuska miało najprawdopodobniej doprowadzić do wysadzenia pociągu. W innym miejscu, niedaleko stacji kolejowej Gołąb (pow. puławski, woj. lubelskie) w niedzielę, pociąg z 475 pasażerami musiał nagle hamować z powodu uszkodzonej linii kolejowej.