Trwa sprzątanie największego cmentarza w Polsce. Cmentarz Centralny w Szczecinie ucierpiał podczas wichury, która przeszła nad regionem prawie dwa tygodnie temu. Administracja skarży się, że dzikie wysypiska rosną jak grzyby po deszczu.

REKLAMA

Orkan Nadia, który przeszedł nad regionem na Cmentarzu Centralnym uszkodził ponad 150 drzew.

Największa polska nekropolia była zamknięta do czasu, aż drzewa zagrażające bezpieczeństwu osób odwiedzających groby najbliższych zostaną uprzątnięte, a z dróg znikną wiatrołomy. W tym czasie zamknięte zostały wszystkie furtki wejściowe, zakaz wjazdu dotyczył również samochodów, nawet śmieciarek. Wyjątkiem były pojazdy uczestniczące w ceremoniach pogrzebowych.

W dniu otwarcia cmentarza pojawiły się na nim tysiące osób. Każdy chciał sprawdzić, czy grób bliskiej osoby nie uległ uszkodzeniu.

Odwiedzający zaczęli również sprzątać groby z gałęzi, porozrzucanych odpadów czy błota. Z godziny na godzinę zapełniane były kolejne pojemniki na śmieci do tego stopnia, że z wywożeniem nie nadążały nawet śmieciarki.

Każdego dnia, z różnych miejsc usuwane, są dzikie wysypiska, które dzień później pojawiają się ponownie. Dzieje się tak, mimo że tuż obok znajdują się puste kosze na odpady.

Zgodnie z zapowiedziami sprzątanie nekropolii potrwa co najmniej do końca lutego. Każdego dnia, oprócz służb sprzątających, dzikie wysypiska sprząta również około 10 pracowników Zakładu Usług Komunalnych. Mieszkańcy nie ułatwiają im pracy.

Najczęściej dzieje się tak, że kilka, kilkanaście metrów od wysypiska znajdują się puste pojemniki na odpady. Pracownicy przenoszą wówczas to, co znajduje się na ziemi do pojemnika i udają się w kolejne miejsce. Okazuje się, że dzień później - w tej samej lokalizacji - sytuacja się powtarza. Zbierane są gałęzie, elementy płyt nagrobnych, kwiaty, znicze, foliowe reklamówki - mówi Andrzej Kus, rzecznik miasta do spraw komunalnych.

Pracownicy ZUK przestawiają pojemniki z trudno dostępnych dla śmieciarek kwater w głębi w takie miejsce, by specjalistyczny samochód mógł je bez problemu opróżnić. Ustawiane są tak, by odwiedzający groby mieli jak najkrótszą drogę do pokonania, maksymalnie 50 metrów.

Tutaj pojawia się prośba do wszystkich tych, którzy odwiedzają nekropolie. Korzystajmy z ponad 900 pojemników na odpady. Podejdźmy 50 metrów do niego, nie twórzmy dzikich wysypisk. Jeśli każdy zastosuje się do takiej prośby - największa polska nekropolia będzie znacznie czystsza, a służby sprzątające będą miały możliwość sprawniej opróżniać pojemniki - dodaje Andrzej Kus.

Administracja cmentarza wypowiada wojnę zaśmiecającym nekropolię kamieniarzom. Jak przypominają urzędnicy, wykupując usługę u firmy pogrzebowej związanej z pochówkiem zawsze płacimy za utylizację pozostałości. Są to koszty w granicach 300-600 zł.

Niestety, wielu organizatorów znalazło sposób, by zaoszczędzić parę groszy i jednocześnie oszukać swoich klientów. Na Cmentarzu Centralnym, w różnych miejscach, można zauważyć zatrzęsienie właśnie takich ciężkich elementów. Kamieniarze porzucają je między drzewami, przy alejkach w różnych rejonach cmentarza.

Od najbliższego tygodnia proceder ten zostanie ukrócony. Każdy pomnik zgłoszony do utylizacji, będzie oznaczany w charakterystyczny sposób przez pracowników Zakładu Usług Komunalnych. Oznaczenie takie będzie niezwykle trudne do usunięcia. W momencie, gdy na dzikim wysypisku znajdzie się taka oznaczona pozostałość, będzie wiadomo, kto ją pozostawił. Wówczas, wobec nieuczciwych firm, wyciągane będą konsekwencje, łącznie z zakazem wjazdu na teren cmentarza.