19 lipca w całej Polsce odbędą się protesty pod hasłem „Stop imigracji”, organizowane przez Konfederację – poinformował wiceszef klubu tej partii Michał Wawer. Jak dodał, demonstracje mają być wyrazem sprzeciwu wobec polityki migracyjnej obecnego rządu oraz – jak podkreślają organizatorzy – odpowiedzią na ostatnie incydenty z udziałem cudzoziemców. Konfederacja zapowiada, że manifestacje odbędą się zarówno w dużych, jak i mniejszych miastach w całym kraju.
19 lipca Konfederacja zorganizuje w całym kraju protesty "Stop imigracji" przeciw polityce migracyjnej rządu.
Zapraszamy wszystkich Polaków, żeby wyszli na ulice polskich miast i połączyli się w proteście przeciwko masowej imigracji do Polski za rządów PiS-u i Platformy Obywatelskiej - podkreślił Wawer.
Jak dodał, protesty to wyraz sprzeciwu wobec "podrzucania nielegalnych imigrantów przez niemiecką granicę". Chodzi też o głośne sytuacje z ostatnich tygodni jak ta w Toruniu, gdzie w połowie czerwca doszło do brutalnej napaści na 24-letnią Klaudię, której dokonał obywatel Wenezueli.
Imigranci, którzy przyjeżdżają jako legalni, wpuszczeni bez żadnej weryfikacji przez rząd Tuska, popełniają brutalne przestępstwa na Polakach. My jako Konfederacja protestujemy przeciwko nielegalnej i legalnej imigracji od wielu lat. Niestety nasze przewidywania zaczynają się w tej chwili spełniać i Polacy to widzą - zaznaczył poseł.
Wawer zaznaczył, że zdaniem Konfederacji to dobry moment, by wyjść na ulice i wyrazić swój sprzeciw w masowych protestach w większych i mniejszych miastach. Jak dodał, liczy na to, że w ramach akcji "Stop imigracji" 19 lipca w całej Polsce dojdzie do kilkuset protestów.
Polityk Konfederacji pytany o sens zapowiadania organizacji protestów dzień po wejściu w życie tymczasowych kontroli na granicach z Niemcami i Litwą, ocenił, że samo zarządzanie kontroli i decyzja o tym, że przejścia na granicy z Niemcami stają się obiektami infrastruktury krytycznej, może być wymierzone w działających tam wolontariuszy i patrole obywatelskie.
My nie mamy na razie żadnej gwarancji, że rząd faktycznie zacznie realizować przepisy prawa i przestanie przyjmować niezweryfikowanych imigrantów od Niemiec. Co więcej, rząd właśnie likwiduje narzędzia do kontroli nad ich działalnością. Jeżeli patrole obywatelskie zostaną wyrzucone z granicy, to będziemy wiedzieli jeszcze mniej niż do tej pory o tym, co się tam faktycznie dzieje - ocenił.
W poniedziałek o północy rozpoczęły się tymczasowe kontrole na granicach z Niemcami i Litwą, podczas których funkcjonariusze Straży Granicznej, wspierani przez policję i żołnierzy WOT mogą zatrzymać do wyrywkowej kontroli wytypowane pojazdy. Według rządu kontrole są konieczne, by zredukować niekontrolowany przepływ migrantów.
We wtorek premier Donald Tusk poinformował, że wszystkie przejścia na granicy z Niemcami stają się obiektami infrastruktury krytycznej. Zapowiedział też, że wszelkie próby samowolnego działania na granicach, zakłócania kontroli granicznej, będą eliminowane, a surowo karane będzie szczególnie podszywanie się pod służby i utrudnianie czynności.
Od kilku dni na granicy z Niemcami pojawiały się też tzw. patrole obywatelskie, pod egidą Ruchu Obrony Granic, powołanego przez Roberta Bąkiewicza - które próbowały samowolnie kontrolować osoby przekraczające granicę.
Niemcy wprowadziły kontrole na granicy z Polską w październiku 2023 r.