Lada dzień do prokuratury trafi doniesienie w sprawie dwóch członków byłego zarządu Orlenu - poinformował prezes Orlenu Ireneusz Fąfara. Wyjaśnił, że chodzi o "proceder", który trwał kilka lat. Ocenił, że było to bulwersujące i "godne najwyższej pogardy".
- Po więcej informacji z Polski i ze świata zapraszamy na stronę główną RMF24.pl.
Fąfara zapowiedział na antenie TVP Info, że spółka "niedługo złoży doniesienie do prokuratury w nowej sprawie". To jest bulwersująca sprawa. Dotyczy złego zarządzania spółką - zapowiedział prezes Orlenu. W jego ocenie, to co jest "bulwersujące i to co jest godne najwyższej pogardy", to fakt, że sprawa dotyczy dwóch najważniejszych członków poprzedniego zarządu.
Stworzono taki mechanizm, w którym w przetargach wygrywała spółka nie związana z nimi, która składała oświadczenie, że jest wstanie wykonać pewne zlecenia, po czym nie umiała tego wykonać, a dawała to zlecenie spółkom współnależącym do dwóch najważniejszych członków poprzedniego zarządu. To jest bulwersujące, nieetyczne, skandaliczne - stwierdził Fąfara.
Prezes Orlenu na pytanie o kim mówi, odparł, że tego "nie może powiedzieć".
Dodał, że doniesienie w tej sprawie "lada dzień będzie w prokuraturze". Wskazał, że chodzi o kwotę kilkudziesięciu milionów złotych. To jest proceder, który trwał kilka lat. Jeden z tych panów został wspólnikiem tej spółki w roku 2022 r., a drugi z tych panów jest powiązany rodzinnie od samego początku z tymi firmami - poinformował.
Pytany, czy Daniel Obajtek - były prezes Orlenu, a obecnie europoseł PiS - wiedział o tym procederze stwierdził: Nie wiem, czy wiedział, ale jestem przekonany, że musiał o tym wiedzieć.
Jak tłumaczył Fąfara, wynika to z logiki zarządzania tymi firmami oraz z faktu, że współudziałowiec wie, albo przynajmniej powinien wiedzieć co robi spółka, której jest udziałowcem.
Odniósł się też, jak to ujął, do sprawy szwajcarskiej. Chodzi o firmę OTS i dostawy ropy z Wenezueli dla Orlenu. W ciągu jednego dnia dosłownie z firmy wypłynęło 1,5 mld zł. Polecenie przekazania tych pieniędzy zostało wydane na telefon przez WhatsAppa do firm, które zupełnie nie mają doświadczenia w handlu ropą, bez żadnych zabezpieczeń. To jest po prostu skandal. Nigdy nie zetknąłem się z taką sprawą. Jeśli spojrzymy na całość zarządzania Orlenem, na te miliardy złotych zmarnowanych myślę, że to jest największa afera - ocenił Fąfara.
Pytany, czy da się odzyskać te pieniądze powiedział, że w latach 2015-2023 zawarto mniej więcej 1200 transakcji na zakup ropy. Wszystkie one zawarte były z poważnymi firmami, które działają na tym rynku i nigdy zakup nie był przedpłacany, czyli nigdy wcześniej nie zapłacono pieniędzy. Tylko w czterech transakcjach, zrobionych po 15 października 2023 r. zrobiono transakcje z nieznanymi wcześniej czterema firmami, z którymi Orlen wcześniej nie współpracował i 100 proc. wartości, rzekomo mającej być do kupienia ropy, przekazano na konto tych firm. Te pieniądze zniknęły. (..) To pokazuje mechanizm, do którego doszło - przekazał.
Zapewnił, że Orlen robi "wszystko co się da przy pomocy najlepszych światowych prawników, najlepszych kancelarii światowych, które zajmują się prawem jak i dochodzeniem należności. Bardzo trudno będzie odzyskać te pieniądze - przyznał Fąfara.
Dodał, że działania w tej sprawie będą kontynuowane.
10 kwietnia Orlen poinformował, że w związku z utraceniem przez OTS 1,6 mld zł przedpłat za niedostarczoną ropę, koncern przewiduje skorygowanie wyników rocznych za 2023 r. o taką właśnie kwotę. Według informacji powołanego w lutym 2024 r. zarządu OTS, ok. 400 mln dol. utraconych przez spółkę było przedpłatami na dostawy ropy, głównie z Wenezueli, przy udziale pośredników.
Przedpłaty z grudnia 2023 r. nie przełożyły się na dostawy towaru.
Przedpłaty trafiły do pośredników, najwięcej blisko 240 mln dol. do jednego z pośredników, spółki założonej w 2021 r. w Dubaju przez 25-letniego obywatela Chin lub Hong Kongu. Terminy załadunku wyczarterowanych przez OTS tankowców były między grudniem a styczniem, statki nie zostały jednak załadowane w Wenezueli. Nowy zarząd przekazał, że kontrakty na dostawy trzeba było wypowiedzieć, a na tej podstawie wypowiedzieć umowy na czarter tankowców, które bezczynnie stały od grudnia.
Orlen złożył do prokuratury zawiadomienie ws. działań byłego zarządu koncernu wobec OTS.