Polska przegrała w duńskim Herning z Rumunią 26:27 (10:13) w swoim ostatnim meczu rundy zasadniczej mistrzostw świata piłkarek ręcznych, których współgospodarzami są Dania, Norwegia i Szwecja.

REKLAMA

Dziewczyny chcą zagrać najlepszy mecz w turnieju, ale to Rumunki są faworytkami - mówił przed spotkaniem trener Arne Senstad. Stawką było trzecie miejsce na koniec rywalizacji w grupie 3 oraz najprawdopodobniej prawo udziału w kwalifikacjach olimpijskich.

Mecz rozpoczął się od rzutu w twarz rumuńskiej bramkarki, za co Karolina Kochaniak-Sala otrzymała 2-minutową karę. Najskuteczniejsza z rywalek (36 trafień w 5 meczach) Eliza-Iulia Buceschi otworzyła konto bramkowe. Polki grały nerwowo w ataku, co skutkowało prostymi błędami i niewykorzystaniem dogodnych sytuacji. W efekcie Rumunki szybko objęły prowadzenie 4:1.

Gra w przewadze pozwoliła Biało-Czerwonym, po dwóch rzutach Dagmary Nocuń, doprowadzić do remisu 5:5. Odpowiedzialna za konstruowanie akcji Cristina Laslo także popełniała błędy. Mało piłek docierało do mierzącej 192 cm obrotowej Criny-Eleny Pintea, która pierwszego gola z gry zdobyła w 21. minucie. Kolejne dobre spotkanie rozgrywała między słupkami Adrianna Płaczek. W ataku Polkom wciąż jednak brakowało skuteczności. Inna sprawa, że pieczołowicie pilnowana była Monika Kobylińska. W jej miejsce na długo została wprowadzona Paulina Masna.

Biało-Czerwone seryjnie marnowały stuprocentowe okazje. Trudy turnieju dawały o sobie znać. W pierwszej połowie Polki oddały więcej rzutów (26-21), ale skuteczność (62-38 procent) była zdecydowanie po stronie rywalek. Bez odwrócenia tych statystyk odwrócenie losów meczu było wręcz niemożliwe.

Remis był blisko

Buceschi po przerwie również jako pierwsza wpisała się na listę strzelczyń. Dwa gole z rzędu pozwoliło Polkom zniwelować straty do dwóch trafień. Słabszy okres gry ekipy Senstada ponownie zmotywował Rumunki, które odskoczyły na różnicę aż pięciu bramek. Polkom pozostawały małe chwile radości, jak rzut przez całe boisko do pustej bramki Marleny Urbańskiej.

Przed upływem ostatniego kwadransa Biało-Czerwone zaczęły grać siódemką zawodniczek w polu, kosztem bramkarki. Zaczęło to przynosić efekty. Po czwartym wykorzystanym karnym Magdy Balsam straty zmalały do stanu 21:23. Buceschi (MVP meczu) była trudna do zatrzymania i nic dziwnego, że przy jej nazwisku w 50. minucie było zapisanych 11 trafień.

Kolejna gra w przewadze, po rzucie do pustej siatki Wiertelak, przyniosło wyrównanie 25:25. Szczelna defensywa i obrony Barbary Zimy dały efekty. Polki po chwili mogły nawet prowadzić, ale dalekie podanie Zimy do Balsam nie doszło celu. Kłopoty Rumunek skumulowały się po kontuzji Laslo.

Biało-Czerwone nie były jednak w stanie tego wykorzystać i przez blisko siedem minut nie zdobyły gola. Balsam w sytuacji sam na sam, mogła doprowadzić do kolejnego remisu, ale trafiła w poprzeczkę. Wiktoria pozostała po stronie rumuńskiej.

Polki nie osiągnęły celu jakim był awans do ćwierćfinału. W MŚ 2021 Polki zajęły 15. miejsce. Wszystko wskazuje na to, że tym razem będzie to pozycja o szczebel niżej.

Polska - Rumunia 26:27 (10:13)

Polska: Adrianna Płaczek, Barbara Zima - Emilia Galińska 1, Monika Kobylińska 1, Magda Balsam 8, Mariola Wiertelak 2, Sylwia Matuszczyk 1, Adrianna Górna, Aleksandra Tomczyk, Aleksandra Rosiak 3, Marlena Urbańska 1, Daria Michalak, Karolina Kochaniak-Sala 5, Paulina Uścinowicz, Paulina Masna 1, Dagmara Nocuń 3.

Rumunia: Diana-Cristiana Ciuca, Daciana Hosu - Elena-Nicoleta Dinca, Eliza-Iulia Buceschi 11, Cristina Laslo 5, Bianca-Maria Bazaliu 1, Daria Bucur 3, Alexandra Dindiligan 2, Alexandra-Diana Badea, Lorena-Gabriela Ostase, Maria Diana Lixandroiu, Sonia-Mariana Seraficeanu, Nicoleta-Filofteia Balog, Andreea-Cristina Popa 1, Alicia-Maria Gogirla, Crina-Elena Pintea 4.