Tegoroczny sezon jest trudny dla wielu rolników. Potężne straty spowodowały m.in. wiosenne przymrozki czy letnie nawałnice. Okazuje się, że niekiedy nawet zgłoszenie szkody rolniczej stanowi problem. Reporterzy RMF FM przyjrzeli się sytuacji i rozmawiali z ludźmi doświadczonymi przez niekorzystne warunki pogodowe.
W całej Polsce straty szacują 1102 komisje, a liczba poszkodowanych gospodarstw rolnych to ponad 75 tysięcy - dowiedziała się reporterka RMF FM Magdalena Grajnert.
Resort rolnictwa przeznaczył na wypłaty dla rolników dodatkowe 69 milionów złotych. Ministerstwo zwróciło się też do Komisji Europejskiej o dodatkowe środki z funduszu kryzysowego.
Polska oczekuje obecnie na decyzję KE w tej sprawie - powiedział RMF FM Tomasz Jankowski z Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu.
W czwartek tuż przed długim weekendem wiceszef resortu spotkał się z przedstawicielami firm ubezpieczeniowych, które mają umowę z ministerstwem, żeby jak najszybciej załatwiać formalności. Kluczowe dla wypłaty jest jak najszybsze oszacowanie strat przez komisje. Komisje przesyłają swoje raporty do wojewodów, a wojewodowie do ministerstwa rolnictwa i rozwoju wsi.
My wtedy po oszacowaniu tych strat, wiemy, jaka jest skala zniszczeń, jaki jest areał, który został podtopiony czy zniszczony, (znamy) oszacowanie - czyli te koszty. I wtedy podejmujemy decyzję o wsparciu rolników - mówił w rozmowie z reporterką RMF FM Magdaleną Grajnert wiceszef resortu rolnictwa, Jacek Czerniak.
Nasza reporterka spytała też o sytuację na Żuławach, gdzie uprawy zatopiły deszcze.
Zgłoszonych gospodarstw tego typu jest 24.
Resort zapewnia, że tam straty są szacowane błyskawicznie. Ale wypłaty nie rozwiążą problemu, bo ze względu na swoje położenie sytuacja w tym regionie będzie się powtarzać. Na komisji Sejmu powstała propozycja powołania pełnomocnika do spraw Żuław na szczeblu Ministerstwa Rolnictwa.
Tenże pełnomocnik zajmowałby się oczywiście produkcją rolną. (...) Koordynowałby te wszystkie działania, ponieważ kwestia tych podtopień, urządzeń, sytuacji, dotyczy przede wszystkim Wód Polskich, bo tam jest cała infrastruktura. Te wały po prostu nie utrzymały się - wskazał Jacek Czerniak.
Tutaj dołącza kolejny resort - infrastruktury, bo to podległe mu Wody Polskie odpowiadają za urządzenia na omawianym terenie. Jest też kwestia bobrów, które są częściowo chronione, ale rujnują wały, tworząc swoje konstrukcje.
Po mokrych żniwach spadła także cena zboża. Według resortu rolnictwa o około 7 proc. w stosunku do poprzedniego roku. Wiceminister Czerniak zapewnia, że sytuacja jest analizowana i rozważane są różne formy wsparcia, i zabezpieczenie funduszu rekompensaty.
Mam problem z przeprowadzeniem żniw - przyznał w rozmowie z reporterem RMF FM Stanisławem Pawłowskim jeden z rolników gospodarujących na Żuławach.
Po tym, jak na początku miesiąca spadły tam ulewne deszcze, woda przedarła się przez wały.
Tylko w województwie pomorskim zniszczonych zostało ponad 21 tysięcy ha upraw.
Woda wciąż stoi na części pól. Uprawy są zalane, a ziemia jest tak błotnista, że kombajny grzęzną w polu i co chwilę trzeba je wyciągać. Woda nie ma gdzie spłynąć, bo Żuławy leżą poniżej poziomu morza.
Nie wiem, czy w ogóle wjadę. Nie liczę, że w sierpniu uda się maszynami wjechać w to pole. Jeżeli chodzi o pszenicę, to ona straci na parametrach. Część prawdopodobnie wykoszę, część pewnie mi się nie uda, to zostanie i jakąś stratę poniosę. Gdybym nie wykosił całych trzydziestu pięciu hektarów, to na dziś jest to strata trzystu tysięcy złotych - mówił RMF FM Damian Murawiec, rolnik z powiatu elbląskiego.
Sytuacja wygląda źle także, jeśli chodzi o warzywa. Trwa wyścig z czasem, aby jak najszybciej ruszyć, czy dokończyć żniwa. Tylko w województwie pomorskim poszkodowanych jest kilkaset gospodarstw.
Również na Dolnym Śląsku wciąż trwa szacowanie strat po czerwcowych nawałnicach - informuje reporterka RMF FM Martyna Czerwińska.
Wystarczyło 20 minut ulewy, gradobicia i silnego wiatru, aby wieloletnia praca rolników została zaprzepaszczona.
Specjalnie powołane komisje wyliczyły, że tylko w 13 gminach straty sięgają ponad 33 milionów złotych. Poszkodowanych zostało blisko 350 gospodarstw, a liczba ta prawdopodobnie się podwoi, bo 16 kolejnych gmin jest jeszcze na etapie szacowania strat.
Łzy w oczach i nic więcej. Nic nie zostało poza gołą ziemią. To jest katastrofa - powiedział nam Piotr Chorzępa z Żmigrodu, który stracił całą plantację truskawek.
Jak dowiedział się wielkopolski reporter RMF Beniamin Kubiak-Piłat, 2600 gospodarstw rolnych z Wielkopolski odnotowało w tym roku straty z powodu złych warunków atmosferycznych. Powodem były przede wszystkim wiosenne przymrozki. Szkody wyceniane są na około 73 miliony złotych.
Największe straty powstały w gminach, w których dominuje produkcja sadownicza. Najwięcej poszkodowanych rolników zgłosiło się z terenu gminy Sompolno. Szkody zgłosiło aż 450 gospodarstw rolnych.
Ponadto na terenie całego województwa wystąpiły również deszcze nawalne, grad oraz huragan, ale miały one dużo mniejszą skalę i dotknęły kilkudziesięciu gospodarstw rolnych.
Protokoły strat dotyczące żniw, które kończą się właśnie w Wielkopolsce, zbierane są przez urząd wojewódzki. Oficjalne wyniki żniw będą znane niebawem. Susza, która jest jednym z największych zagrożeń pogodowych dla zbóż, wystąpiła w tym roku w nieznacznym stopniu.
Do Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego trafiło w tym roku ponad 9 tys. wniosków o odszkodowania z powodu strat rolniczych. Dotyczyły one głównie klęsk żywiołowych - silnego wiatru i ulewnego deszczu.
Największa liczba wniosków - 7 tys. - dotyczy przymrozków wiosennych. 1300 wniosków dotyczyło do tej chwili gradu i deszczu ulewnego - powiedział w rozmowie z reporterem RMF FM Michałem Krasoniem Mariusz Wołosiuk z Wydziału Środowiska i Rolnictwa Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Kolejne wnioski wciąż wpływają. Ich rozpatrzenie zajmuje zazwyczaj od tygodnia do dwóch. Tylko w zeszłym roku rolnicy z Lubelszczyzny złożyli 14 tysięcy wniosków o odszkodowanie na łączną kwotę ponad 98 milionów złotych.
Ponad 40 proc. gmin w woj. świętokrzyskim zgłosiło straty spowodowane czerwcowymi i lipcowymi burzami z gradem - dowiedział się reporter RMF FM Michał Dobrołowicz.
Poszkodowanych jest ponad 4,5 tys. gospodarstw. Burze z gradem zniszczyły dużą część upraw bobu, pomidorów i ogórków, przede wszystkim na południu województwa, w powiatach: buskim, jędrzejowskim, opatowskim i pińczowskim. Trudna sytuacja jest m.in. w gminie Baćkowice, niedaleko Opatowa. Tam gradobicie sprzed kilku tygodni zniszczyło prawie 1,5 tys. hektarów, m.in. upraw owoców.
W 43 gminach w tej sprawie powołane zostały komisje. Większość z nich zakończyła już szacowanie strat w terenie. Teraz w urzędzie wojewódzkim przygotowują protokoły - ustalił nasz dziennikarz.
Wielkopolska Izba Rolnicza informuje, że proces składania wniosków poprzez aplikację "Zgłoś szkodę rolniczą" jest ciągle niedoskonały.
Narzędzie, mimo zapewnień resortu rolnictwa i wielu apeli rolników, szacując szkody spowodowane przez suszę, nadal ma nieodzwierciedlać rzeczywistych strat plonów.
Zdaniem izby nie ma możliwości naniesienia przez rolnika poprawek czy zmian, tak jak ma to miejsce w przypadku składania wniosków o tak zwane płatności obszarowe. Rolnicy nie mają też możliwości odwołania się od wyników szacowania wygenerowanych przez aplikację, a system często się zawiesza i nie jest intuicyjny, przez co dla wielu użytkowników cały proces jest zbyt skomplikowany.
Rolnicy podkreślają też, że wśród nich są osoby wykluczone cyfrowo, które nie posiadają komputera, nie mają profilu zaufanego, a po każde wykonanie czynności muszą odpłatnie zgłaszać się do podmiotów doradczych. To generuje dodatkowe koszty.
Zdaniem Wielkopolskiej Izby Rolniczej proces szacowania szkód w rolnictwie wymaga poprawy.