Niełatwa wycieczka pewnego Amerykanina przerodziła się w ekstremalną, gdy pokonany przez siły przyrody, utknął na dwa dni za wodospadem. Z opresji wyciągnęli go dopiero ratownicy korzystający ze śmigłowca.
Niecodzienną historię Ryana Wardwella z Long Beach w Kalifornii opisuje m.in. portal "The Guardian".
46-latek wybrał się 10 sierpnia na wycieczkę do położonych w ustronnym miejscu wodospadów znanych pod nazwą Seven Teacups ("Siedem filiżanek"). Określenie pochodzi od siedmiu okrągłych, skalnych niecek wyrzeźbionych przez nurt wody w granitowym podłożu. Każda z nich jest połączona niewielkimi wodospadami, tworząc efekt kaskady, gdzie woda "przelewa się" z jednej "filiżanki" do kolejnej.
Plan Wardwella zakładał zjazd na linie w pobliżu wodospadów, ale jak informuje biuro lokalnego szeryfa, siła żywiołu zepchnęła go i uwięziła za jedną z kaskad.
Gdy mężczyzna nie wrócił do swojego samochodu, zaalarmowano lokalne służby. Poszukiwania rozpoczęto 11 sierpnia, ale ze względu m.in. na trudny teren okazały się bezowocne. Amatora przygód udało się odnaleźć dopiero dzień później. Wypatrzono go dzięki kamerze drona. 46-latek żył i był przytomny, a z opresji wyciągnęła go załoga helikoptera patrolującego drogi Kalifornii - pisze "The Guardian", powołując się na cytowane wcześniej biuro szeryfa hrabstwa Tulare.
Zaginiony był odwodniony, ale doznał jedynie drobnych obrażeń. "San Francisco Chronicle" donosi, że mężczyzna już kilkukrotnie w swojej karierze zjeżdżał z "Siedmiu filiżanek". Podczas pechowej wyprawy towarzyszyli mu przyjaciele, którzy jednak, widząc potęgę rwącej wody, postanowili się wycofać. Zostawili jednak na samochodzie Wardwella notatkę skierowaną do przechodniów, aby zgłosili zaginięcie mężczyzny, jeśli jego pojazd będzie tam nadal następnego dnia.
"SFC" pisze, że Amerykanin ostatecznie schował się w ciemnej jaskini pod wodospadem. Przez dwa dni walczył, aby się wydostać. Mężczyzna był kompletnie przemoczony. W miejscu, w którym się znalazł, nie mógł ogrzać się ani osuszyć.
Zachowajcie bezpieczeństwo, czujność i życie - zaapelowało biuro szeryfa, przypominając turystom, że zawsze należy być świadomym warunków i własnych możliwości, zwłaszcza w trakcie wycieczek po miejscach podobnych do "Siedmiu filiżanek". Stacja NBC News podała, że w ubiegłym roku w rejonie malowniczej kaskady zmarły trzy osoby.