Wizyta prezydenta Ukrainy w Warszawie miała być sygnałem jedności i siły wobec Rosji. Była też testem szczerości w relacjach polsko‑ukraińskich. Jak wiele było w niej realnych konkretów, a ile dyplomatycznych deklaracji? Dr Adam Eberhardt z Uniwersytetu Warszawskiego, z którym w Radiu RMF24 rozmawiał Krzysztof Berenda, studzi emocje: "Konferencja prasowa nie rozwiązuje sporów, ale może naprawić klimat".
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
- Podczas wizyty potwierdzono strategiczną jedności Polski i Ukrainy wobec zagrożenia ze strony Rosji.
- Nie doszło do przełomu w kwestiach historycznych, zwłaszcza dotyczących rzezi wołyńskiej.
- Zapowiedziano pogłębioną współpracę wojskowo-technologiczną, zwłaszcza w zakresie dronów.
- Więcej informacji z Polski i świata znajdziesz na RMF24.pl.
Od mocnych słów zaczął prezydent Nawrocki, podkreślając strategiczną jedność Warszawy i Kijowa wobec rosyjskiej agresji. Zdaniem dr. Adama Eberhardta ten wymiar relacji nigdy nie był realnie zagrożony.
W tych warstwach najważniejszych, strategicznych chyba nigdy sprzeczności nadmiernych nie było - ocenia ekspert.
Jednocześnie zaznacza, że nowością konferencji było wyraźniejsze dostrzeżenie przez stronę ukraińską polskich nastrojów społecznych i potrzeby gestów w sprawach doraźnych.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Szczególnie mocno wybrzmiał fragment wypowiedzi prezydenta Nawrockiego o braku wdzięczności za polską pomoc.
Ukraińcy patrzą na Polskę jako państwo, które i tak będzie ich wspierać - z racji geopolityki - tłumaczy Eberhardt.
Ekspert wskazuje, że Kijów koncentruje się głównie na relacjach z największymi państwami Zachodu, a Polska bywa traktowana jako "pewnik", co rodzi napięcia.
Największym znakiem zapytania pozostają kwestie historyczne. Zapowiedzi przyspieszenia ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej już padały - i nie zawsze były realizowane.
Zbyt długo przyglądam się relacjom polsko‑ukraińskim, aby wierzyć, że da się jedną konferencją prasową wszystko uporządkować - podkreśla Eberhardt.
Symboliczne było także to, że prezydent Zełenski unikał użycia słowa "Wołyń". Dla wielu w Polsce to sygnał ostrożności graniczącej z unikaniem tematu.
Najbardziej namacalnym elementem wizyty była zapowiedź pogłębionej współpracy wojskowo‑technologicznej.
Ukraina w wyniku czterech lat wojny zdobyła ogromne kompetencje dronowe i antydronowe - zauważa ekspert.
Czy lokowanie ukraińskich fabryk wojskowych w Polsce uczyniłoby je celem Rosji?
Nic na terytorium Polski nie będzie celem legalnym dla Rosji. Tego scenariusza sobie nie wyobrażam - odpowiada jednoznacznie Eberhardt.
Kluczowe jest jednak długofalowe budowanie kompetencji i wspólne projekty przemysłowe, a nie jednorazowe deklaracje.
Zdaniem eksperta lista zadań jest długa - to m.in. udrożnienie granicy i inwestycje infrastrukturalne, normalnotorowe połączenie kolejowe do Lwowa, rozbudowa autostrady A4 w kierunku Ukrainy, przygotowania do konferencji odbudowy Ukrainy, której gospodarzem będzie Polska.
Emocje można podreperować, ale realne zyski przychodzą przez decyzje infrastrukturalne i biznesowe - podsumowuje.
Rozmowa prezydentów pod obrazem "Kościuszko pod Racławicami" nie była - zdaniem ekspera - przypadkowa.
To było bardzo silne przypomnienie strategicznego fundamentu: wspólnego zagrożenia ze strony Rosji - mówi Eberhardt.
Ten fundament, jak podkreśla, pozostaje niepodważalny - niezależnie od bieżących sporów i niedopowiedzeń.