Daniel Obajtek stawił się w środę na wezwanie w Prokuraturze Regionalnej w Warszawie. Były szef Orlenu usłyszał zarzut w sprawie zawarcia przez Orlen dwóch umów na usługi detektywistyczne. "Nie przyznałem się do winy. Broniłem interesów koncernu" - mówił. Przed prokuraturą zebrał się tłum pod hasłem "murem za Obajtkiem".
- Były prezes Orlenu, Daniel Obajtek, stawił się w środę na wezwanie Prokuratury Regionalnej w Warszawie.
- Przed budynkiem prokuratury zebrał się tłum wspierający Obajtka pod hasłem "murem za Obajtkiem".
- Śledztwo dotyczy podpisania przez Orlen dwóch umów na usługi detektywistyczne z firmą wskazaną przez Daniela Obajtka.
- Chcesz być na bieżąco? Odwiedź stronę główną RMF24.pl.
Sprawa dotyczy zawarcia przez Orlen dwóch umów na usługi detektywistyczne ze wskazaną przez Daniela Obajtka firmą. Z ustaleń prokuratora wynika, że wcześniej ta firma świadczyła usługi w zakresie osobistej ochrony Obajtka i jego majątku.
W tej sprawie Parlament Europejski uchylił Obajtkowi immunitet europosła w październiku br., a Prokuratura Regionalna w Warszawie wezwała go na środę. Wniosek do PE o uchylenie Obajtkowi immunitetu skierował jeszcze poprzedni minister sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar.
Obajtek w środę szybko opuścił prokuraturę. Podczas przesłuchania usłyszał zarzut.
Wysłuchałem tego, co miałem wysłuchać i generalnie nie zgadzam się z opinią prokuratury, decyzją w tym zakresie. (...) Będę się bronił, dochodził swoich praw - mówił Obajtek po wyjściu z prokuratury, gdzie oczekiwała na niego grupa zwolenników. Obecny był m.in. działacz środowisk narodowych Robert Bąkiewicz.
Nie przyznałem się do winy. (...) Broniłem interesów koncernu - dodał Obajtek.
Jego pełnomocnik adw. Dominik Hunek przekazał, że Obajtek odmówił na tym etapie składania wyjaśnień. Zarzuty zostały postawione panu prezesowi Obajtkowi. Na tym etapie postępowania pan prezes odmówił składania wyjaśnień, odpowiedzi na pytania i w tym zakresie będziemy się aktywizować wkrótce, bardzo szybko, jak tylko zapoznamy się ze wszystkimi aktami - mówił adwokat.
Rzecznik prokuratury prok. Mateusz Martyniuk przekazał w komunikacie po przesłuchaniu byłego prezesa Orlenu, że Obajtkowi przedstawiono zarzut nadużycia uprawnień w okresie od lipca do grudnia 2021 r. w zakresie prawidłowego zarządzania mieniem spółki.
Jednocześnie potwierdził, że Obajtek nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień. Jak podkreślono, zarzucany b. prezesowi Orlenu czyn zagrożony jest karą do 5 lat pozbawienia wolności.
Prok. Martyniuk dodał, że według ustaleń śledztwa, Obajtek "wykorzystał zależność służbową" i polecił zawarcie, bez przeprowadzenia postępowania przetargowego, dwóch umów z Wojciechem K., prowadzącym działalność detektywistyczną. Jak zaznaczył, umowy te dotyczyły usług polegających na identyfikacji i udokumentowaniu działań nieuczciwej konkurencji wobec spółki Orlen S.A. Łączna wartość tych umów wynosiła 393 600 złotych.
W rzeczywistości, jednak - dodał rzecznik - prokuratura ustaliła, że umowy służyły realizacji "prywatnych interesów Daniela Obajtka i nie miały znaczenia ekonomicznego ani związku z bezpieczeństwem fizycznym czy gospodarczym spółki". "Ich faktycznym celem było gromadzenie informacji na temat stanu majątkowego i życia prywatnego polityków opozycji parlamentarnej" - dodał.
Przed przesłuchaniem na Obajtka oczekiwała wspierająca go grupa osób. Europoseł zwracając się do nich podziękował im za przybycie. Zapowiedział też, że "zawsze będzie przychodził na wezwania organów - jakie by one nie były".
Jednocześnie odniósł się do faktu wezwania go do prokuratury. Zamiast poprosić mnie do prokuratury jako świadka, to wzywa się mnie jako podejrzanego, który działał w imieniu bezpieczeństwa państwa polskiego i bezpieczeństwa Orlenu - podkreślił. Zgromadzeni wykrzykiwali: "murem za Obajtkiem".
Obajtek ocenił też, że zawieranie usług detektywistycznych to "normalna taktyka i praktyka wszystkich międzynarodowych koncernów - to nie jest nic nowego".
Zbudowaliśmy stabilny koncern, który dziś jest warty 100 miliardów złotych i dziś realizuje się scenariusz. Czy na moim miejscu nie zlecilibyście sprawdzenia pewnych kwestii w momencie, kiedy wypływają dane z firmy, w momencie kiedy w gabinecie są podsłuchy, w momencie kiedy płyną pieniądze na czarny PR? - pytał Obajtek. Czy nie zlecilibyście sprawdzenia poprzez różnego rodzaju firmy? - dodał.
W grudniu zeszłego roku, gdy wniosek o uchylenie immunitetu trafiał do Parlamentu Europejskiego, rzeczniczka PG prok. Anna Adamiak informowała, że Prokuratura Regionalna w Warszawie zajmuje się sprawą niedopełnienia obowiązków przez osoby zobowiązane do zajmowania się sprawami majątkowymi i działalnością gospodarczą Orlenu. W postępowaniu tym zgromadzono materiał dowodowy w postaci zeznań świadków, wyjaśnień podejrzanych, dokumentacji, w tym umów, raportów i faktury VAT, uzasadniający dostatecznie podejrzenie popełnienia przez Daniela Obajtka przestępstwa wyrządzenia szkody w obrocie gospodarczym w ramach sprawstwa polecającego - przekazała rzeczniczka PG.
Wyjaśniła, że zachowanie Obajtka miało polegać na tym, iż pełniąc funkcję prezesa Orlenu i "sprawując bezpośredni nadzór nad działalnością Biura Kontroli i Bezpieczeństwa oraz wykorzystując zależność służbową dyrektora tego Biura Zbigniewa L. polecił mu zawarcie (...) dwóch umów na łączną kwotę 393,6 tys. zł dotyczących realizacji usług detektywistycznych polegających na identyfikacji oraz udokumentowaniu działań nieuczciwej konkurencji wobec PKN Orlen".
Jak wówczas mówiła, według prokuratury, umowy te jednak "miały służyć realizacji prywatnego interesu polecającego Daniela Obajtka i nie miały znaczenia ekonomicznego oraz nie dotyczyły bezpieczeństwa fizycznego i gospodarczego spółki". Służyły gromadzeniu informacji na temat stanu majątkowego, danych osobowych, życia prywatnego polityków opozycji parlamentarnej, co stanowiło nadużycie uprawnień w zakresie prawidłowego zarządzania mieniem spółki - zaznaczyła.