„Wyniki badań geofizycznych będą jeszcze w tym tygodniu wynika z zapewnień otrzymanych od prezesa Spółki Restrukturyzacji Kopalń” – mówił w rozmowie 7 pytań o 7:07 w radiu RMF24 Jarosław Okoczuk, burmistrz Trzebini pytany o zapadlisko, do którego doszło w we wtorek na cmentarzu parafialnym w małopolskiej Trzebini. Było to spowodowane szkodami górniczymi. Lej miał 10 metrów głębokości i 20 metrów średnicy. Znalazły się w nim zwłoki 61 osób, pochowanych w 40 grobach.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Burmistrz Trzebini o zapadlisku: Wygląda na to, że to nie jest przypadek

Okoczuk mówił, że z informacji przekazanych od Spółki Restrukturyzacji Kopalń wynika, że "znajdujemy się w miejscach, gdzie dawniej były chodniki kopalniane, korytarze kopalniane, końcówki wyrobisk". Dlatego dziś te badania odbywają się, żeby zdiagnozować, gdzie jeszcze mamy pustki w ziemi, gdzie będzie mogła spółka podjąć stosowne kroki i decyzje zabezpieczające przed ewentualnością dalszych zapadlisk - mówił burmistrz Trzebini.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Burmistrz Trzebini o zapadlisku: Wygląda na to, że to nie jest przypadek

Jego zdaniem zapadlisko nie jest przypadkiem. Wygląda na to, że to nie jest przypadek i dlatego właśnie dziś świat nauki mocno się nad tym pochyla, aby rozszyfrować tę sytuację, tę zagadkę - mówił włodarz. Bogdan Zalewski pytał swojego gościa również o to, jak duży teren może być zagrożony. Całkowity obszar zagrożony to ok. 270 hektarów, ale to nie oznacza, że na całości tego terenu będą powstawać zapadliska - uspokajał burmistrz. Eksploatacja kopalni odbywała się na obszarze ok. 40 km kwadratowych. Proszę sobie wyobrazić jaki to jest ogromny teren. Dziś widzimy, że epicentrum następuje w zawężonym obszarze ok. 8 hektarów, który jest terenem niezabudowanym albo niezamieszkałym, bo to jest warte podkreślenia - dodał.

Z informacji uzyskanych od mieszkańców Trzebini wynika jednak, że zagrożone może być również najbliżej położone osiedle mieszkalne. Chciałbym z tego miejsca uspokoić. Cały czas wszystkie informacje, jakie otrzymują przedstawicielie spółki wskazują jasno, że pod zabudową mieszkaniową, czy wielorodzinną nie była prowadzona płytka eksploatacja - uspokajał burmistrz. Te tereny, które się dzisiaj zapadają, to w większości są tereny, na których prowadzona była płytka eksploatacja. Mówimy tutaj o ogródkach działkowych, o cmentarzu parafialnym, więc nie są to miejsca, gdzie na stałe ktoś przebywa, gdzie ktoś zamieszkuje - mówił.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Gigantyczne zapadlisko na cmentarzu w Trzebini

Jarosław Okoczuk zapewniał również, że przed budową osiedla zostały przeprowadzone wszelkie badania. Przed wybudowaniem, przed uzyskaniem stosownych zgód, każdy etap, każdy proces inwestycyjny jest to czas kilku, kilkunastu miesięcy, gdzie analizowane są dokumenty. Od podkładów mapowych, od struktury podłoża, po geologię, zanim jakakolwiek decyzja związana z wydaniem pozwolenia ma miejsce - mówił Okoczuk.

Bogdan Zalewski dopytywał też, czy wody gruntowe nie zostały skażone po tym, co się stało na cmentarzu. Ja nie jestem hydrogeologiem, ale z informacji jakie uzyskałem podczas ostatniego spotkania na sztabie zarządzania kryzysowego, były informacje, że tutaj nie ma jakichś nie budzących wątpliwości - mówił burmistrz. I zapewnił, że Trzebinia ma własne ujęcia wody pitnej, zlokalizowane w dosyć dużej odległości od zapadliska.

A od kogo mieszkańcy będą mogli domagać się odszkodowań za straty spowodowane zapadliskiem? Następcą prawnym zlikwidowanej Kopalni Węgla Kamiennego Siersza jest Spółka Restrukturyzacji Kopalń i ten podmiot w całości bierze na siebie ciężar odpowiedzialności płynącej za zaistniałą sytuację jak i również ewentualną kwestię roszczeń, które będą w tym kierunku pewnie przez mieszkańców kierowane - mówił burmistrz. Z informacji jakie posiadamy wiem, że strona parafialna jak i zarówno Spółka Restrukturyzacji Kopalń spotkała się już z mieszkańcami. Został uzgodniony dalszy scenariusz, co będzie z tymi grobami, które niestety zapadły się w tej deformacji nieciągłej i, że będzie to odbudowa nagrobków, a docelowo będzie to na dzień dzisiejszy tablica upamiętniająca - zapewniał włodarz. I dodał, że on też czuje się tu "pokrzywdzonym" dlatego "będę tym, który będzie jak strażnik stał na straży tego, aby spółka dokonała wszystkich badań, wszystkich żądań jakie będą stawiane przez mieszkańców jak i przeze mnie" - zapewnił.

ROZMOWY SŁUCHAJ W RADIU RMF24