Na Bliskim Wschodzie nie mówi się już o zdrowiu Jasera Arafata, a o jego pogrzebie. Izrael ostatecznie zgodził się na pochowanie palestyńskiego przywódcy w Ramallah na Zachodnim Brzegu Jordanu.

REKLAMA

Miejscem pochówku będzie Muqata siedziba Arafata w Ramallah. Ale to tylko tymczasowe miejsce. Kiedyś, w przyszłości Jasser Arafat spocznie w Jerozolimie - mówi główny palestyński negocjator Saeb Erekat.

Miejsce pochówku Arafata jest kompromisem między Palestyńczykami i Izraelczykami. Ci pierwsi domagają się pogrzebu na Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie, uważając wschodnie dzielnice miasta za swoją stolicę. Drudzy wskazują na Gazę, gdzie spoczywają rodzice palestyńskiego przywódcy, bo nie chcą dawać Palestyńczykom pretekstu do późniejszego podziału Jerozolimy.

Przed kwaterami Arafata na Zachodnim Brzegu do pracy ruszyły dwa buldożery i koparka, przygotowując grunt do miejsca pochówku. Władze Autonomii Palestyńskiej przyjęły ofertę Egiptu, by oficjalne uroczystości żałobne odbyły się w Kairze.

Dziś do francuskiego szpitala wojskowego przybył palestyński duchowny, bliski przyjaciel chorego. Imam Tajsir Dajut al-Tamini przyznał, że sytuacja jest ciężka, ale podkreślał, Arafat wciąż żyje. Lider Palestyńczyków - jak przekazał palestyński minister spraw zagranicznych - cierpi na niewydolność wątroby i nerek.

Nie będzie żadnej decyzji o odłączeniu aparatury podtrzymującej życie - zaznaczył al-Tamini. To izraelskie media rozsiewają takie plotki. Islam, ale także inne religie zabraniają odłączania aparatury, dopóki istnieją oznaki życia.

Arafat przebywa w podparyskim szpitalu już prawie dwa tygodnie. Przewieziono go tam z jego kwatery głównej w Ramallah na Zachodnim Brzegu, gdy stracił przytomność.