"Nasz naród jest wspaniały, ale kompletnie pogubiony" - mówi Anna Maria Wesołowska, polska sędzia i osobowość telewizyjna. W rozmowie z Kubą Śliwińskim w podcaście Radia RMF24 "Co u nich słychać?" opowiada o tym, dlaczego zdecydowała się zostać sędzią i dlaczego polityka nie jest dla niej istotna. Wspomina także, jakie problemy trapią młodych ludzi w dzisiejszych czasach oraz jaką rolę w życiu wielu ludzi odegrał serial "Sędzia Anna Maria Wesołowska".
Anna Maria Wesołowska opowiada, że na początku swojego życia czuła powołanie do czegoś całkowicie innego niż sądownictwo. Zawsze mi się wydawało, że zostanę instruktorką tańca, bo robiłam to od piątego roku życia. Tańczyłam w balecie nawet na studiach, gdzie byłam nawet w reprezentacji uczelni w gimnastyce artystycznej. Pomyślałam jednak, że szczęśliwego społeczeństwa raczej nie wytańczę - wspomina z uśmiechem.
Nigdy jednak nie żałowała wyboru takiej ścieżki życiowej, którą postrzega jako pewne powołanie. Dla mnie to jest swego rodzaju misja. Jeżeli się tego nie czuje, to w tym zawodzie bardzo ciężko jest żyć - dodaje z przekonaniem.
Pani sędzia odwołuje się do kwestii problemów, jakim muszą stawić czoło młodzi ludzie. Regularnie bierze ona udział w spotkaniach z dziećmi, podczas których dowiaduje się, co trapi dzieci. Spotkania ze społecznością, z młodzieżą, ale przede wszystkim z maluchami, zawsze są dla mnie ogromnym przeżyciem i ogromnym wyzwaniem. Dzieci na mnie czekają - mówi.
Anna Maria Wesołowska uważa, że jest to bardzo skomplikowany problem, często wynikający z niewłaściwego wychowania przez rodziców. Uważam, że dzisiaj sytuacja dziecka jest bardzo trudna i to niezależnie od środowiska, w jakim się wychowuje. Bardzo często chcemy naszym dzieciom zapewnić wszystko, czego one niekoniecznie potrzebują. Tak naprawdę dzieci potrzebują nas i o tym mi mówią - twierdzi.
Mówi dalej, że przez ten brak bliskości dzieci już jako starsze znacznie się oddalają od rodziny. Później dzieci już nas nie potrzebują, bo tracą nadzieję. Chociaż tak naprawdę to potrzebują, ale mają na sobie swego rodzaju kolce, które powstają z naszego powodu - kontynuuje.
Młodzież, która uświadomi sobie, że wszystko leży w jej rękach, zrobi pierwszy krok do szczęśliwego życia - tłumaczy dokładnie Wesołowska.
Wesołowska wspomina, że początkowo odmówiła przyjęcia angażu w kultowym serialu. Nie brałam pod uwagę, że ja mogę zagrać w tym serialu, ponieważ sądziłam wtedy łódzką ośmiornicę. Powiedziałam absolutnie "nie", ale na programie mi oczywiście zależało. W związku z tym uznałam, że będę szukała odtwórcy, ponieważ wiedziałam, że tą drogą można najlepiej z edukacją prawną do społeczeństwa dotrzeć - mówi.
Sędzia Wesołowska zdecydowała się jednak, po jakimś czasie, przyjąć zaproponowaną jej ofertę. Z perspektywy czasu uważa, że udało się, przy pomocy całej obsady serialu, przekazać wiele wartościowych treści. Myślę, że miałam bardzo duży wpływ na ten serial, ponieważ z czegoś, co miało być show sądowym, udało się nam się stworzyć program edukacyjny. Wszyscy żyliśmy tym programem, w tym sensie, że każdy uważał, że należy przekazać coś ważnego ludziom - ocenia gość Kuby Śliwińskiego.
Podkreśla, że program odegrał ważną rolę w życiu wielu osób, ale również wpłynął na nią samą. Ten program dał mi siłę. Mam świadomość, że moja moc bierze się również z tego programu. Nie wiem, czy nie jest to jeden z najważniejszych programów w historii polskiej telewizji - zaznacza z przekonaniem.
Na końcu Wesołowska zaznacza, że zawsze starała się przede wszystkim skupić na drugim człowieku i osobach, które cierpią. Nie interesuję się polityką, ale społeczeństwem. Ja nie muszę mieć jedynego słusznego programu i telewizji, którą będę oglądać. Ja mam ludzi. Ja mam społeczność, która opowiada mi o swoich problemach, która pokazuje, co ich cieszy, a co martwi. Nasz naród jest wspaniały, ale kompletnie pogubiony - podsumowuje.