Rząd powinien dziś zdecydować, czy zagwarantować rolnikom wynegocjowany poziom dopłat, czyli w przyszłym roku 55 proc. tego, co mają rolnicy w Unii, w 2005 roku - 60 proc. i 65 proc. w 2006.

REKLAMA

Pozostające od jakiegoś czasu w opozycji Polskie Stronnictwo Ludowe naciska, aby rząd w ustawie budżetowej zapisał wydatki na uzupełnienie dopłat. Jeśli tak się nie stanie, rolnicy dostaną tylko około 36 proc. tego, co mają w tej chwili rolnicy z Niemiec czy innych krajów unijnych.

Trudno powiedzieć, czy rząd będzie chciał już teraz dawać ostateczne gwarancje rolnikom i PSL-owi. Nie ma jeszcze projektu budżetu na przyszły rok, więc trudno zapisywać jakieś wydatki w dokumencie, którego nie ma. Chodzi o spore pieniądze, bo o ponad 2 mld złotych w przyszłym roku. W kolejnych latach sumy te będą rosły.

Z drugiej strony Jarosław Kalinowski przekonuje, że ze znalezieniem tych pieniędzy nie powinno być problemu, bo przecież państwo wycofuje się z wielu interwencji na rynku rolnym, a od czasu wejścia do Unii przejmie je Bruksela. Sama Agencja Rynku Rolnego zaoszczędzi właśnie 2 mld złotych.

Wydawałoby się więc, że pieniądze znajdą się bez problemu. Nie wiadomo jednak, czy wicepremier Grzegorz Kołodko pozwoli na oddanie tych nęcących sum rolnikom. W przyszłym roku budżet czekają przeogromne wydatki, chociażby na zapłacenie składki unijnej. Wiele też zależy od tego, czy i w jakim kształcie rząd przyjmie program naprawy finansów Grzegorza Kołodki, wobec którego zresztą PSL mówi głośne „nie”.

Foto Archiwum RMF

15:35